To był Kamil Stoch, jakiego chcemy oglądać. Ze świetnym, mocnym wyjściem z progu, odpowiednio nakręcony w pierwszej fazie lotu i dynamiczny aż do samego lądowania. Z nim był kłopot, ale nic dziwnego - w końcu Polak dawno w konkursie nie lądował tak daleko, jak na 135. metrze.
REKLAMA
Zobacz wideo Ujawniamy kulisy kadry skoczków. Tak pracuje jej najważniejszy człowiek
Bomba Stocha w drugiej serii. Po pierwszej miał skwaszoną minę, potem wrócił uśmiech
Stoch zakończył sobotę prawdziwą bombą, która dała mu 24. miejsce w konkursie. W pierwszej serii, przez którą ledwo przebrnął, uzyskał 127 metrów i w tej próbie jeszcze czegoś brakowało. Skoczek przechodził przez mixed zonę dla dziennikarzy zmartwiony, ze skwaszoną miną. Ale po drugiej serii miał już wyraźny uśmiech na ustach.
- Ten drugi skok był jednym z najlepszych, jeżeli nie najlepszym tej zimy na progu - przyznał Kamil Stoch. - Natomiast trochę ciało zapomniało, jak reagować przy tak dobrym i dalekim locie. Przez to było bardzo niestabilnie w powietrzu, ale skok i tak był fajny - ocenił.
- Kamil skakał dziś lepiej, było widać, iż zmienił coś w swojej technice - wskazał trener Thomas Thurnbichler. - To sprawia, iż lata lepiej. Gdyby w pierwszej serii miał lepszą prędkość najazdową, to byłoby go stać na wynik w Top20. Wydaje mi się jednak, iż miały na nią wpływ warunki. Dobrze widzieć, iż idzie w dobrym kierunku i coś zmienia - zaznaczył Austriak.
18 punktów od niemieckiego sędziego. Jakby nie widział, co zrobił Stoch. "Może za stare dobre czasy"
Za skok w drugiej serii Stoch otrzymał od sędziów 51 punktów. To i tak całkiem dużo. Jego kłopoty zaczęły się już w powietrzu, gdy mocno przechyliło go do przodu i na lewą stronę. Ostatecznie wylądował na dwie nogi z markowanym, bardzo głębokim telemarkiem. Choć kilka zabrakło i w ogóle zapomniałby o "wysunięciu podwozia".
Wydawało się, iż sędziowie odejmą mu choćby więcej niż trzy punkty. Tymczasem dostał tylko dwa razy po 16,5 punktu (od Martina Roenningena z Norwegii i Blair Tomten z USA), jedną siedemnastkę (od Mitsugu Sato z Japonii), jedną notę 17,5-punktową (od Christiana Beguttera z Austrii) i jedną osiemnastkę (od Thomasa Scherma z Niemiec). Zwłaszcza ta ostatnia ocena niemieckiego sędziego jest przesadzona. A postać Scherma nie jest anonimowa - o jego "show" na lotach w Oberstdorfie zeszłej zimy pisaliśmy tutaj.
Ta "18" wygląda, jakby wystawiający notę w ogóle nie zauważył, co zrobił Stoch. Chyba dał mu przedwczesny prezent na święta. A może to efekt tego, jakie uznane nazwisko ma Stoch? Nie ma co ukrywać, iż niektórzy sędziowie uwzględniają w swoich notach klasę danego skoczka i tym najlepszym dają wyższe noty.
Stoch, gdy powiedzieliśmy mu, ile otrzymał od Scherma, od razu się zaśmiał. - Może za te stare dobre czasy - podsunął z uśmiechem. - Ten skok pokazuje mi, iż jestem w stanie skakać dobrze, tylko trzeba dużo konsekwencji i cierpliwości. Być może wtedy będę oddawał więcej takich skoków, a nie tylko jeden - dodał już na poważnie trzykrotny mistrz olimpijski.
Stoch wyjaśnił, co zmienił: Muszę się w to "wjeździć"
Co takiego zmieniło się u Stocha, iż nagle odleciał? - Już w Wiśle zacząłem pracę, która dzisiaj przynosi takie drobne efekty. Takie jak ten ostatni skok. Tutaj chodzi o konsekwentne trzymanie się planu. Kiedy nie idzie, można się do czegoś zrazić, ale potrzeba zimnej głowy. Robić wszystko cierpliwie, aż to wyjdzie, potem wejdzie w nawyk i zacznie się pojawiać więcej swobody, a co za tym idzie więcej energii. No i wychodzi właśnie taki skok. Z tym iż trzeba tam jeszcze trochę popracować w locie - przyznał.
- Dużo puszczam ręce, gdy zajmuję pozycję? Z nimi chodzi o to, żebym czuł, gdzie ja jestem i gdzie mam środek ciężkości. Tak, żeby odpowiednio wybalansować pozycję. A ogółem adekwatnie nic wielkiego nie zmieniłem. Wróciłem do tego, co działało latem, jesienią. Potem trochę szukaliśmy środka ciężkości. Sporo zmienialiśmy, bo zimą pojawiła się u mnie duża sztywność. Ogólnie, w ciele. Stąd trudno było mi znaleźć optymalną pozycję. Teraz wróciliśmy do tego, co było latem i muszę się w to "wjeździć". I znaleźć dobre czucie, swobodę w tym wszystkim - wyjaśnił Kamil Stoch.
Kolejną szansę na podobne dalekie skoki i jeszcze lepsze wynik Stoch będzie miał okazję już w niedzielę. W Titisee-Neustadt zaplanowano jeszcze jedne kwalifikacje i drugi konkurs indywidualny - odpowiednio o 14:30 i 16:00. Relacje na żywo na Sport.pl, a transmisje w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.