Stoch nie wytrzymał po upadku. Słowa poszły w świat

4 godzin temu
Miniony weekend był dla Kamila Stocha niczym rollercoaster. Trzykrotny mistrz olimpijski w niedzielę miał groźnie wyglądający upadek podczas zawodów Letniego Grand Prix w Courchevel. W rozmowie z portalem Skijumping.pl wypowiedział się na temat swojego zdrowia.
Jeszcze w sobotę Kamil Stoch nie awansował do drugiej serii zawodów Letniego Grand Prix w Courchevel, by już dzień później powalczyć o coś zdecydowanie więcej. Polscy kibice mogli się przestraszyć, kiedy Stoch zanotował upadek pierwszej serii niedzielnej rywalizacji. Trzykrotny mistrz olimpijski uzyskał odległość 129,5 metra, ale wypięło mu się wiązanie z lewej narty, nie utrzymał równowagi i zapoznał się z igelitem.


REKLAMA


Zobacz wideo Zbudował skocznię w ogrodzie, teraz organizuje tam konkursy. Jak wyglądają skoki amatorów?


Stoch był wściekły. Tak komentuje stan zdrowia
Po upadku Stoch wyraźnie pokazał swoją złość. Polak ostatecznie awansował do serii finałowej w nowym formacie zawodów "High five". Przypomnijmy, iż skoczkowie są dzieleni na dziesięć pięcioosobowych grup na podstawie wyników kwalifikacji. Do finałowej odsłony konkursu wchodzi po dwóch najlepszych zawodników z każdej grupy i pięciu szczęśliwych przegranych. I co istotne, do wyników zmagań jest wliczany tylko finałowy skok.


Najważniejsze jednak było, iż Stoch czuł się na tyle dobrze, by po raz kolejny pojawić się na skoczni. W drugiej próbie konkursowej zmierzono mu 120,5 metra, co dało mu 9. lokatę. W rozmowie z portalem Skijumping.pl wypowiedział się na temat swojego stanu zdrowia.
- Na pewno jestem trochę obolały, ale w tym wszystkim najbardziej ucierpiała duma. Z drugiej strony mam poczucie sprawczości. Pozbierałem się po trudnym dniu i przerobiłem wiele rzeczy. Dzisiaj do zawodów podszedłem z zupełnie inną energią. Byłem całkiem inną osobą - komentował Stoch.
Mistrz musiał wyrzucić z siebie emocje
Jeden z najlepszych skoczków w dziejach został również zapytany o impulsywną reakcję tuż po upadku w pierwszej serii. Stoch wyjaśnił, skąd pojawiła się u niego tak duża złość.


- Nie będę prał kaskiem, tylko można walnąć pięścią w igelit. Trochę miałem złości na siebie, iż znowu zbyt długo czekałem z lądowaniem. Jeszcze był bardzo suchy igelit. Dopiero po mnie było polewanie. Przyziemiłem trochę w nieodpowiedni sposób. Może choćby nie trochę, a bardzo - przyznał.
Pozostaje mieć nadzieję, iż Stoch wyczerpał już limit pecha. W najbliższy weekend będzie miał okazję do poprawienia wyniku z Courchevel. W sobotę (16 sierpnia) o godz. 20:00 ruszy konkurs indywidualny, a w niedzielę o 15:00 odbędzie się rywalizacja w formacie grupowym.
Idź do oryginalnego materiału