Martyna Pyka kolejny sezon spędza w zespole z Wrocławia, a klub ponownie walczy o czołowe miejsca w ligowej tabeli. Reprezentantka Polski ma za sobą najlepszy mecz w sezonie, dochodząc jeszcze do zdrowia po kontuzji odniesionej na początku listopada.
Ślęza w czubie tabeli, brzmi to dobrze. A mogłoby być jeszcze lepiej?
- Myślę, iż na ten moment brzmi to dobrze. Trzeba jednak mieć z tyłu głowy to, iż tabela jest bardzo ciasna i potrafi zmieniać się z tygodnia na tydzień. Każdy mecz jest niezwykle istotny, dlatego staramy się koncentrować na kolejnym jaki jest przed nami. Równocześnie nie wybiegamy za daleko w przód. Skupiamy się na tym, żeby do każdego spotkania podchodzić maksymalnie przygotowani i skoncentrowani na zadaniach istotnych w danej chwili.
Zanim przejdziemy do ostatniego meczu, to zapytam o ten przedostatni. Genialna druga połowa, dała wygraną ale też pokazała zupełnie inny zespół. Jak do tego doszło?
- W meczu z Lublinem, po przerwie wyszłyśmy jeszcze bardziej zmotywowane, bo wiedziałyśmy, iż stać nas na więcej. Skupiłyśmy się mocno na obronie, ograniczyłyśmy ich zbiórki w ataku, zaczęłyśmy konsekwentnie wykorzystywać nasze przewagi i przede wszystkim stałyśmy się jednością po jednej i drugiej stronie parkietu. Myślę, iż to wszystko było kluczem do tego, żeby na koniec móc się cieszyć z takiego wyniku. Dodatkowo atmosfera na naszej hali była niesamowita, nie tylko my żyłyśmy tym, iż powiększamy przewagę, ale i cała hala. To za każdym razem dodaje skrzydeł.
No to teraz czas na ostatnie spotkanie w Sosnowcu. Nie poszło ono po waszej myśli, jednak były fragmenty dobrej gry i tej „waszej” koszykówki?
- Były fragmenty dobrej gry i ,,naszej” koszykówki, ale niestety fragmenty to za mało na takiego przeciwnika. Sosnowiec był skoncentrowany od samego początku i od razu wykorzystał naszą gorszą dyspozycję. Kontrolowały mecz od pierwszej minuty, a nasze zrywy nie były wystarczające, żeby przełamać złą passę. Dostałyśmy przysłowiowy zimny prysznic, ale jak z każdej porażki chcemy wyciągnąć wnioski, poprawić błędy i podejść do kolejnego meczu jeszcze bardziej zmotywowane.
Po kontuzji odniesionej na zgrupowaniu kadry Polski nie ma już śladu? Jak się czujesz?
- Nie mogę powiedzieć, iż nie ma już śladu, bo zdarzają się momenty kiedy jeszcze doskwiera mi ból, ale też niepewność i lęk przed kolejnym uderzeniem. Mimo to staram się z każdym dniem przełamywać, krok po kroku odbudowywać swoją pewność i przede wszystkim pomagać zespołowi na tyle ile jestem w stanie w danym momencie.
Przed wami istotny mecz z zespołem z Gorzowa Wlkp., który kilka dni temu bardzo słabo zaprezentował się w Lublinie. Stajecie przed ogromną szansą, którą może być kluczowa w rozstawieniu przed fazą play-off ale także dać wam tego przysłowiowego „kopa”?
- To prawda, jest to dla nas istotny mecz, w kontekście późniejszego ułożenia w tabeli, natomiast nie patrzymy na przeciwnika przez pryzmat ostatniego meczu, któremu tak samo jak nam przytrafiło się gorsze spotkanie. To jest aktualnie już historia, a nowy tydzień to nowa karta. Wiemy, iż jest to bardzo dobry zespół, złożony z mocnych nazwisk, ale koncentrujemy się przede wszystkim na sobie i swoich założeniach, które będziemy chciały realizować w tym meczu.