Stal Gorzów z minimalną stratą. Trener zachowuje pokorę

speedwaynews.pl 2 godzin temu

Piotr Świst mimo nieznacznej porażki gorzowian uważa, iż jest to dobry wynik przed rewanżem. Szkoleniowiec jednak nie jest do końca zadowolony i zauważa, iż Stal mogła ten mecz choćby wygrać.

– No jest porażka, ale ten mecz mógł być wygrany. Bardzo dużo błędów moich zawodników w pierwszej części meczu. choćby Maks to wykorzystywał i tylko dlatego przyjeżdżał na pierwszej pozycji – nasi się odsuwali, a tutaj wiadomo, ten łuk jest taki kwadratowy – najpierw trzeba wejść, wyprostować motocykl, pojechać i jeszcze raz. Ale cóż, to tylko 4 punkty straty. Myślę, iż to niezły wynik, ale jednocześnie nie wolno lekceważyć przeciwnika. Będziemy robić wszystko, żeby przygotować się jak najlepiej i osiągnąć cel – powiedział Świst.

Jak zwykle bywa przy okazji meczów Stali w tym sezonie, trener miał pełne ręce roboty jeżeli chodzi o układanie programu. W tym spotkaniu bowiem konieczne były liczne manewry – zarówno zastępstwo zawodnika jak i rezerwy zwykłe oraz taktyczne.

– W Rybniku jechaliśmy inaczej, bo tam był inny przeciwnik – juniorzy i U24 zrobili dwa punkty. Tutaj byli dużo silniejsi, więc trzeba było inaczej walczyć o życie. Jestem zadowolony z przebiegu meczu, aczkolwiek pozostaje mały niedosyt, bo straciliśmy sporo punktów – mówi Świst.

„Anders ma istotny kontrakt”

Wbrew krążącym głosom po środowisku jakoby gorzowianie mieli podglądać już wcześniej przygotowanie toru, cała drużyna Stali na stadion przyjechała dopiero w niedzielę.

– Wszyscy zawodnicy przyjechali dzisiaj. Ja z dyrektorem sportowym wyjechałem wczoraj o 20, żeby przenocować w hotelu. Inaczej musielibyśmy wyjeżdżać nad ranem, bo o 8:30 mieliśmy obchód toru – mówi Świst.

Liderem gorzowian w niedzielnym pojedynku był Anders Thomsen. 31-latek czuł się przy Sportowej jak ryba w wodzie, zdobywając aż dziewiętnaście punktów. Duńczyk był niezwykle zdeterminowany przez całe spotkanie i ewentualne utrzymanie może mieć właśnie „twarz” Thomsena.

– Wszystkim zależy. Andersson ma kontrakt na przyszły rok, ale każdy zawodnik starał się, zostawił serducho na torze. To jest sport – nie zawsze wychodzi tak, jakby człowiek chciał. Trzeba umieć wygrywać i przegrywać – kończy Świst.

Piotr Świst
Idź do oryginalnego materiału