To były emocje godne finału sezonu, którego stawką były podium Ekstraklasy i awans do europejskich pucharów! Po wyrównaniu przez Jagiellonię Białystok w 71. minucie, na murawie Chorten Areny zapanował chaos. Chaos, który mógł się różnie skończyć. Wielkie napięcie trzymało do samego końca, ale ustępujący mistrz Polski dopiął swego, bo remis 1:1 dawał mu zwieńczenie pięknego sezonu 2024/25, którego punktem kulminacyjnym był ćwierćfinał Ligi Konferencji. A Pogoń Szczecin znów musi obejść się smakiem...
REKLAMA
Zobacz wideo Lewandowski zdetronizowany! Oto największa gwiazda światowej piłki
Bajka mogła zmienić się w grecką tragedię. Wojtuszek wprawił Białystok w ekstazę
Kiedy rok temu, 25 maja 2024 roku, Jagiellonia Białystok miała przed ostatnią kolejką 60 punktów na swoim koncie, jej kibice wybierali się na stadion ze świadomością, iż zwycięstwo z Wartą Poznań da im historyczne mistrzostwo Polski. Teraz piłkarze Adriana Siemieńca znów mogli się pochwalić dorobkiem 60 "oczek", ale tym razem w ostatniej kolejce czekało ich spotkanie zupełnie innego gatunku. Bezpośrednie starcie z Pogonią Szczecin miało zadecydować o trzecim miejscu w tabeli Ekstraklasy i przepustce do eliminacji Ligi Konferencji w przyszłym sezonie.
Drużyna z Białegostoku miała w rywalizacji z "Portowcami" dwie przewagi. Po pierwsze, grała mecz na własnym stadionie, gdzie sama przegrała tylko dwa spotkania w tym sezonie, podczas gdy jej rywal także zdecydowanie preferuje grę u siebie. Po drugie, to ustępującym mistrzom Polski wystarczał w tym spotkaniu remis, podczas gdy goście za wszelką cenę musieli sięgnąć po trzy punkty.
Ale i takie wyzwania, jak wygrana na terenie mistrza, stają się dużo łatwiejsze, kiedy w twoim składzie jest ktoś taki, jak Efthymis Koulouris. Piękny strzał głową Greka w 32. minucie sprawił, iż przez blisko 40 minut to "Portowcy" byli na podium. Ale i przed i po tym trafieniu wyraźną przewagę miała wyjątkowo nieskuteczna w ostatnich tygodniach Jaga. Koniec końców, drużynę Siemieńca w 71. minucie uratował Norbert Wojtuszek, jeden z najlepszych zimowych transferów w tym sezonie. Wynik 1:1 oznaczał piąty medal Ekstraklasy dla Jagiellonii Białystok od 2015 roku (jeden złoty, dwa srebrne i dwa brązowe).
Napięcie trwało do samego końca. Piłka latała nad głowami, piłkarzom puszczały nerwy
Jagiellonia lepiej weszła w to spotkanie. Zgodnie z przedmeczowymi zapewnieniami Adriana Siemieńca, białostoczanie nie zamierzali kalkulować, ale od razu próbowali atakować swojego przeciwnika, by wygrać sobotnie spotkanie. Cóż jednak z tego, skoro od kilku kolejek ogromnym mankamentem ustępującego mistrza była nieskuteczność. A Pogoń ma wspomnianego Koulourisa, którego 28. gol w okresie sprawił, iż na murawie zrobiło się bardzo nerwowo.
Obustronne pretensje do sędziów, wybuchy emocjonalne piłkarzy obu zespołów, kolejne niewykorzystane sytuacje z obu stron - więcej po stronie Jagiellonii, ale i Pogoń miała swoje szanse na przypieczętowanie zwycięstwa. W końcu w 71. minucie strzałem głową odpowiedział Norbert Wojtuszek i trybuny białostockiej Chorten Areny eksplodowały z radości.
A nerwów tylko przybyło. Obrońca Pogoni Linus Wahlqvist chciał po golu wyrównującym tak bardzo coś przekazać sędziemu technicznemu, iż gwałtownie obejrzał od Wojciecha Mycia żółtą kartkę. Inny defensor "Portowców" Danijel Loncar najpierw brutalnie wyciął Afimico Pululu, za co otrzymał napomnienie, a gdy po chwili sfaulował Kongijczyka po raz drugi, tylko trzykrotnie się przeżegnał, by powstrzymać się przed ognistym komentarzem w kierunku arbitra.
Pogoń ruszyła do ataku całym zespołem, Jaga dała się wpędzić w ten chaos. Piłka wielokrotnie szybowała na wysokość drugiego piętra, nie brakowało prostych błędów z obu stron czy zepsutych kontr białostoczan. Kibice wiwatowali każde wybicie ze strony gospodarzy, choćby na aut. Aż wreszcie Wojciech Myć zagwizdał po raz ostatni...
Dla Białegostoku każdy medal jest wielkim sukcesem. Kibice wybiegli na murawę
Jagiellonia Adriana Siemieńca przyzwyczaiła wszystkich do tego, iż umie cieszyć się z małych rzeczy. Najpiękniejsze lata w historii białostockiego klubu realizowane są w najlepsze, a zdobycie brązowego medalu po Superpucharze i ćwierćfinale Ligi Konferencji tylko to potwierdziło. Nic więc dziwnego, iż doceniają to także kibice Jagi, którzy pamiętają, jak dwa lata temu musieli niemal do samego końca martwić się o utrzymanie w elicie.
Po ostatnim gwizdku sędziego na murawę wbiegły tysiące fanów białostockiej drużyny, by wraz z nią cieszyć się z trzeciego miejsca w Ekstraklasie i wywalczenia przepustki do eliminacji Ligi Konferencji.
"Pusta gablota!". Niepotrzebne spięcia na zakończenie. Interweniowali sami kibice
Emocji nie brakowało choćby na sam koniec, również tych niezdrowych. Gdy białostoccy fani zalali murawę Chorten Areny, niezbyt rozgarnięta ich część postanowiła świętować sukces pod sektorem kibiców Pogoni Szczecin.
Niektórym tak przegrzało umysły od emocji, iż nie brakowało choćby wulgarnych i obscenicznych gestów. Na nie fani ze Szczecina zareagowali przyśpiewką o "je..niu Jagiellonii", a pozostali kibice Jagi przypomnieli o "pustej gablocie" szczecińskiego klubu.
Na zachowanie niesfornej grupy zareagowali sami kibice białostockiej drużyny, bo to właśnie ultrasi zaprowadzili porządek i odgonili towarzystwo od sektora gości.
Jagiellonia Białystok z 61 punktami finiszowała na trzecim miejscu w Ekstraklasie, za co otrzyma poważną nagrodę w postaci rozstawienia w Lidze Konferencji. Choć teraz zespół Siemieńca czekają duże zmiany kadrowe, to kolejny bajkowy sezon w Białymstoku wcale nie jest wykluczony.