Jeremy Sochan na starcie sezonu NBA doznał kontuzji palca, przez którą stracił kilka tygodni. Do gry wrócił na początku grudnia i prezentował się bardzo solidnie, jednak w ostatnim meczu w 2024 roku spotkał go duży pech.
REKLAMA
Zobacz wideo Mundial w Arabii Saudyjskiej zimą? "Mistrzostwa to lato, działka, grill"
Jeremy Sochan nieudanie zakończy rok na parkietach NBA. Przykre obrazki
Reprezentant Polski wyszedł w pierwszej piątce na domowe starcie z wyżej notowanymi Los Angeles Clippers. W pierwszej kwarcie radził sobie przyzwoicie, zdobył cztery punkty i miał trzy zbiórki, czym pomógł zespołowi w uzyskaniu wysokiego prowadzenia 31:17. Jeszcze przed końcem tej części gry zszedł z parkietu, a wrócił w drugiej kwarcie. I w niej pojawił się kłopot.
Po mniej więcej pięciu minutach gry Sochan opuścił parkiet z ręką przyłożoną do pleców. Dolegliwość najprawdopodobniej pojawiła się po wsadzie i okazała się na tyle dokuczliwa, iż skrzydłowy nie wrócił do rywalizacji - na razie nie wiadomo, jak poważny jest ten uraz.
W nieco ponad 15 minut gry przeciwko Clippers 21-latek zdobył cztery punkty (2/5 celność z gry, z czego 0/1 za trzy). Ponadto miał pięć zbiórek, dwie asysty, przechwyt, stratę i popełnił jeden faul. Ale choćby bez niego San Antonio Spurs radzili sobie świetnie.
Zobacz też: Atak na dom Luki Doncicia. Niewiarygodne, ile wynieśli
San Antonio Spurs dali radę choćby bez Jeremy'ego Sochana. Zdemolowali Los Angeles Clippers
Teksańczycy prowadzili przez cały mecz, w kulminacyjnym momencie choćby 41 punktami. Wygrali wszystkie kwarty, co przełożyło się na bardzo wysokie zwycięstwo 122:86, czyli różnicą aż 36 punktów. Najskuteczniejszy wśród wygranych był Victor Wembanyama (27 pkt), a wśród pokonanych James Harden (17 pkt).
Po tym spotkaniu San Antonio Spurs mają bilans 17 wygranych i 16 porażek, co daje im dziewiąte miejsce w Konferencji Zachodniej (Los Angeles Clippers mają 19-14 i są szóści). Kolejny mecz drużyna z Teksasu rozegra w nocy z 3 na 4 stycznia przeciwko Denver Nuggets.