Z pewnością zagorzali kibice damskiego tenisa pamiętają Dominikę Cibulkovą, która jeszcze kilka lat temu rywalizowała w tourze WTA. Do największych sukcesów słowackiej zawodniczki należy: osiem wygranych turniejów WTA, w tym triumf na WTA Finals w 2016 roku, finał Australian Open 2014 oraz półfinał Roland Garros z 2009 roku. W najlepszym momencie kariery Cibulkova plasowała się na czwartym miejscu światowego rankingu.
REKLAMA
Zobacz wideo Będzie zgoda na powrót Rosji do zawodowego sportu. Żelazny: Mam silne obrzydzenie
Cibulkova ujawniła prawdę o relacjach z Szarapową. "Nie przypadła mi do gustu"
Wówczas do elity należała także Maria Szarapowa, czyli pięciokrotna mistrzyni Wielkich Szlemów. Obie zawodniczki stoczyły łącznie siedem pojedynków. Trzy z nich kończyły się po trzech setach. Tylko po razie Rosjanka lub Słowaczka potrafiły bez większych problemów uporać się z rywalką. Pierwszy raz spotkały się w 2008 roku w finale turnieju w Amelia Island. Ostatnie starcie stoczyły dokładnie dziesięć lat później w Rzymie.
Bilans łagodnie przeważa na korzyść Szarapowej, która czterokrotnie pokonywała Cibulkovą. Mistrzyni WTA Finals 2016 ta sztuka udała się trzy razy. Okazuje się, iż emocje związane z rywalizacją obu tenisistek nie zawsze były pozytywne. Ostatnio Dominika Cibulkova przyznała wprost, iż nigdy nie darzyła Rosjanki zbyt dużą sympatią.
- Oczywiście, są też zawodniczki, z którymi musiałam się mierzyć, a choćby nie powiedziałyśmy sobie "cześć". Zarówno na korcie, jak i poza nim. Ale myślę, iż to normalne. Przyznaję, iż Maria Szarapowa nie przypadła mi do gustu. Zdecydowanie nie sądzę, żebyśmy kiedykolwiek dzieliły się szafkami albo brały wspólny prysznic - powiedziała 35-latka w rozmowie z portalem sport24.sk.
Następnie Słowaczka odniosła się m.in. do charakterystycznych okrzyków, jakie Maria Szarapowa często wydawała z siebie podczas meczów. - Wiedziałam, iż na korcie więcej krzyczała niż biegała. Podczas meczu w ogóle nie zwracasz na to uwagi. Z jej strony to była raczej taktyka straszenia. Podświadomie spodziewałaś się od niej mocnych uderzeń, ale piłka ledwo przeleciała nad taśmą. Pamiętam, iż trener krzyczał na mnie, żebym podeszła bliżej. To raczej gra psychologiczna - dodała, twierdząc również, iż "Rosjance wielokrotnie udało się zastraszyć swoich oponentów tym rykiem".
Zobacz też: Janowicz powiedział wprost, co myśli o Abramowicz w sztabie Świątek
Na koniec Dominika Cibulkova zdradziła, iż wielkie przyjaźnie rywalek w tourze WTA często są tylko pozorne i fałszywe. - Tenis to sport dla indywidualistów i każdy zawsze dba o siebie. Znam przypadki, gdy zawodniczki udawały publicznie przyjaciółki, a później plotkowały o sobie za plecami. Dla mnie było zabawne, iż zachowywały się jak przyjaciółki, a kiedy przyszły do szatni, mówiły o sobie: Boże, jaka ona jest krową - wspominała.