Śląsk prowadził w Pucharze Polski 2:0. Wstrząs w trzy minuty

1 tydzień temu
Śląsk Wrocław po potwornych męczarniach awansował do 1/16 finału Pucharu Polski. Mimo iż po 21 minutach piłkarze Antego Simundzy prowadzili 2:0 z trzecioligową Lechią Tomaszów Mazowiecki, to jeszcze przed przerwą narobili sobie mnóstwo problemów. Nie dość, iż stracili gola, to jeszcze od 37. minuty grali w dziesiątkę. Choć w pewnych momentach pachniało sensacją, wynik 2:1 utrzymał się do końca.
Dla Śląska Wrocław awans do 1/16 finału Pucharu Polski miał być tylko formalnością. Zespół, który w zeszłym sezonie spadł z Ekstraklasy, mierzył się na wyjeździe z trzecioligową Lechią Tomaszów Mazowiecki. Ale jak to bywa w rozgrywkach pucharowych, skazywani na pożarcie gospodarze postawili bardzo trudne warunki i o mały włos nie sprawili sensacji.


REKLAMA


Zobacz wideo Czy sędziowie powinni być karani za złe decyzje? Kosecki: Dla nich już największą karą jest hejt w Internecie


Kapitalne otwarcie Śląska. Była 27. sekunda...
Mecz rozpoczął się dla Śląska najlepiej, jak tylko mógł. Już po pierwszej akcji w 27 sekundzie piłkę ręką w polu karnym zagrywał obrońca Lechii Maksym Rosiński i sędzia wskazał na jedenasty metr. Okazję natychmiast wykorzystał Jakub Jezierski, który uderzył idealnie pod poprzeczkę i już w drugiej minucie otworzył wynik. Na tym ekipa z Wrocławia nie poprzestała. W kolejnych minutach co rusz zmuszała bramkarza Mateusza Awdziewicza do interwencji. Przed szansą na drugiego gola stanął m.in. Jezierski, ale w sytuacji sam na sam górą był 28-letni golkiper.


niedługo jednak Awdziewicz raz jeszcze skapitulował. W 21. minucie fenomenalne podanie z boku otrzymał Marko Dijaković i z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Wynik na 3:0 powinien jeszcze podwyższyć Dominik Warchoł, ale w 33. minucie znów kapitalnie zachował się bramkarz Lechii. niedługo jednak niewykorzystane okazje brutalnie się zemściły.
Męczarnie Śląska w Pucharze Śląska. Prowadzili 2:0 i nagle wszystko się posypało
Nie minęła choćby minuta, a rywale odzyskali kontakt i to w pięknym stylu. Potężny strzał z dystansu oddał Daniel Chwałowski. Przymierzył idealnie w samo okienko, nie dając żadnych szans bramkarzowi. Jakby tego było mało, chwilę później drugą żółtą kartkę obejrzał Jehor Macenko, przez co Śląsk musiał radzić sobie w dziesiątkę. kilka brakowało, a Lechia wykorzystałaby grę w przewadze i jeszcze przed przerwą wyrównała. W doliczonym czasie najpierw Kurowski w ostatniej chwili zatrzymał akcję rozpędzonego Pieńkowskiego. Później zaś przy rzucie rożnym doszło do sporych kontrowersji. Po próbie przewrotki piłkarze Lechii domagali się rzutu karnego, twierdząc, iż ich zawodnik był faulowany. Sędzia się jednak faulu nie dopatrzył i zakończył pierwszą część spotkania.


W drugiej połowie już tylu emocji nie było. Śląsk przy grze w dziesiątkę chciał konsekwentnie bronić wyniku i zadanie zrealizował. Co prawda gospodarze stworzyli kilka groźnych sytuacji, ale zabrakło im skuteczności. W samej końcówce znakomitą interwencją popisał się bramkarz Bartosz Głogowski, ratując korzystny rezultat. Śląsk po męczarniach wygrał 2:1 i zapewnił sobie awans.
Idź do oryginalnego materiału