Skoki na legendarnym stadionie?! FIS stawia warunek. "100 mln euro"

1 dzień temu
Zdjęcie: Fot. Marek Podmokły/Agencja Wyborcza.pl Screenshot TT: https://x.com/Bucholz_Adam/status/1876246574805955029


Pamiętacie jak Ryoyu Kobayashi we współpracy z Red Bullem, pobił nieoficjalny rekord świata w długości skoku narciarskiego i skoczył na odległość 291 metrów? FIS rekordu nie uznał, ale najwidoczniej samo wydarzenie stało się dla federacji inspiracją. Okazuje się, iż Sandro Pertile odwiedził siedzibę producenta energetyków. Cel? Organizacja zawodów na... Maracanie - słynnym brazylijskim stadionie.
Plan ten nie jest całkowitą nowością. Na początku 2024 roku Pertile wspominał, iż chciałby organizować zawody w miejscach, w których do tej pory było to niemożliwe. - Moglibyśmy zorganizować to w Rio, na Maracanie i dać wielkie przedstawienie. My nie sprzedajemy nart ani kombinezonów, my sprzedajemy emocje. I dzięki takiej skoczni możemy emocje dostarczyć też Brazylii - mówił, gdy przedstawiał plan budowy przenośnej skoczni. I okazuje się, iż latem dyrektor PŚ w końcu zaczął działać.


REKLAMA


Zobacz wideo Austriacy zdominowali świat skoków. Oto jak pracują


Zaskakujący plan Pertile. "Szukamy teraz pozytywnych szaleńców"
O całej sprawie w szczegółach pisze TVP Sport. Największym problemem w budowie przenośnej skoczni od początku mają być finanse. Potrzeba około 100 milionów euro - FIS na taki wydatek po prostu nie stać. I tu z pomocą ma przyjść Red Bull lub inny duży sponsor. Rok temu na Islandii producent energetyków pomógł Ryoyu Kobayashiemu w oddaniu rekordowego, blisko 300-metrowego skoku. FIS rekordu nie uznała, ale najwidoczniej Sandro Pertilo zauważył w całej akcji potencjał. W końcu producent energetyków zbudował gigantyczną skocznię.


I okazuje się, iż kilka miesięcy temu Pertile odwiedził siedzibę Red Bulla. - Latem był to główny powód, dla którego pojawiliśmy się w siedzibie Red Bulla - powiedział w rozmowie z TVP Sport sam działacz. Dyrektor PŚ kontaktował się też z budowniczym skoczni, na której Kobayashi bił rekord.
- Uznałem, iż to potencjalnie dobre miejsce, aby znaleźć grunt pod realizację. Bo projekt na papierze jako taki jest. Szukamy teraz pozytywnych szaleńców, którzy zamienią go z nami w rzeczywistość - dodał Włoch.


I choć na razie cały projekt wciąż się dopiero rodzi, to Pertile liczy na to, iż uda się zbudować coś wielkiego. - Nie poddamy się. Technologicznie bylibyśmy gotowi, przez ten rok zaszliśmy daleko w procesie projektowania. Nie jesteśmy jednak jeszcze gotowi finansowo i to jest kwestia do zastanowienia się. 100 mln euro to mnóstwo pieniędzy, ale chcemy mieć takie dwa obiekty lub trzy. Bo inwestując w nie od razu i rozmieszczając w różnych stronach świata, odpadnie długofalowy koszt transportu - tłumaczy.


Pertile oszalał? "Opary absurdu"
Wygląda na to, iż działacz chce się zapisać w historii jako osoba, która zmieni skoki. Gdyby udało mu się zrealizować ten projekt, to na pewno miałby na to szansę. Problem w tym, iż trudno uwierzyć, żeby FIS faktycznie było w stanie kiedykolwiek zorganizować zawody na brazylijskiej Maracanie. Podobną opinię mają też kibice i eksperci.
"Pertile pogadał sobie dzisiaj tradycyjnie z niemiecko-austriackim kółeczkiem adoracji. Ale jak chcesz z nim usiąść jeden na jeden i pogadać o planach na przyszłość skoków to nie. Powodzenia w proszeniu mamy o blok techniczny na jutro do szkoły o 23" - szydzi z działacza dziennikarz Sport.pl Jakub Balcerski. "A Maracana o tym wie?" - dodawał w kolejnym wpisie.


"To wygląda trochę tak, jak w jednym z odcinków The Office, kiedy Michael jeździł odzyskiwać klientów rozdając słodycze. Sandro Pertile najpierw zignorował wyczyn Kobayashiego, teraz chce sto baniek od Red Bulla na skoki w Brazylii. Opary absurdu" - ocenia jeden z kibiców na Twitterze.


"On jest niemożliwy. Dyscyplina mu upada, czerwony dywan do wywalenia z IO już się rozkłada a ten o Maracanie rozmyśla. Jak ma być dobrze?" - dodaje inny. "Odklejony dyrektor powinien zająć się podstawowymi sprawami, jak oceny za styl lub sprzęt, a dopiero później myśleć o Dubaju. Szkoda, iż tacy nieudacznicy niszczą dyscyplinę" - krytykuje kolejny.


W poniedziałek 6 stycznia odbędzie się finał Turnieju Czterech Skoczni w Bischofschofen. Zawody realizowane są w cieniu kontrowersji. Wszystko przez wybitną formę austriackiej kadry - wiele osób zarzuca tej reprezentacji oszustwo.
Idź do oryginalnego materiału