Skawian stawia Alana Kwiecińskiego pod ścianą – tylko wzięcie walki z nim zapewni mu ratunek

7 godzin temu


Dawid „Skawian” Skawiańczyk wypowiedział słowa, które mrożą krew żyłach. Czy Alan Kwieciński właśnie poczuł nóż na gardle?

Skawiańczyk nie tak dawno zadebiutował we freak fightach. Po występach w między innymi Game Changerze MMA spróbował swoich sił we frekach, a mianowicie w organizacji PRIME. Był on jedną z twarzy 14. gali tej federacji, która odbyła się 11 października w Pruszkowie. Jego rywalem był Dominik Zadora, czyli znacznie bardziej doświadczony przeciwnik, który dysponował jednak znacząco gorszymi warunkami fizycznymi.

Ich pojedynek był bardzo ekscytujący – wyróżnić trzeba pierwszą rundę oraz oczekiwanie na werdykt, które przyniosły ze sobą wiele emocji. Otóż w pierwszej rundzie Skawiańczyk był bliski skończenia „Japońskiego Drwala”. Zawodnik z Małopolski posłał go dwukrotnie na deski, przypisując sobie tę odsłonę na swoją korzyść w stosunku 10:7. Następnie jednak mieliśmy do czynienia z przebudzeniem Zadory, który za sprawą potężnych niskich kopnięć oraz lepszej kondycji zaczął zdecydowanie przeważać. Finalnie jednak to Skawian miał powody do świętowania, bowiem przewaga uzyskana przez niego w 1. rundzie nie została nadrobiona przez Dominika. Przypomnijmy, iż panowie mierzyli się ze sobą w formule K-1 w małych rękawicach.

ZOBACZ TAKŻE: Michał Michalski ma dość! „Wypełniam kontrakt i do widzenia”

Pomiędzy nimi nie było żadnego konfliktu, w przeciwieństwie do tego, z czym mamy do czynienia pomiędzy Dawidem, a Alanem Kwiecińskim. Przypomnijmy, iż tam został już wymierzony tzw. liść, a jedną z kluczowych kwestii w tym sporze jest to, iż Alan podobno próbował nastawiać kolegę Skawiańczyka przeciw niemu.

Zawodnik PRIME szerzej się wypowiedział na ten temat w wywiadzie dla „MMA-Bądź na bieżąco”. W rozmowie z Hubertem Mściwujewskim wyjaśnił także, dlaczego to Alan powinien prosić o walkę z nim, a nie on go:

On powinien błagać mnie o tę walkę, bo ja tego tak nie zostawię. Spotkam go, a kiedyś na pewno gdzieś go utrafię… (…) Powinien mnie błagać o tę walkę, bo tam będzie sędzia, a jeżeli mi nie da tej walki, to sędziego nie będzie tam, gdzie się spotkamy i może być z nim ciężko. A tak to ma chociaż ratunek u sędziego, iż przerwie walkę, kiedy będzie trzeba.

Niewątpliwie nie są to chwalebne słowa, ani potencjalne czyny. Co z tym zrobi Alan? Weźmie walkę, czy też nie zdecyduje się na taki krok?

Idź do oryginalnego materiału