Erling Haaland w dobrym humorze opuścił zgrupowanie reprezentacji Norwegii, dla której strzelił po golu w spotkaniach z Mołdawią (5:0) oraz Izraelem (4:2). Nastrój napastnika mogły zmącić wysuwane pod jego adresem oskarżenia.
REKLAMA
Zobacz wideo Dni Probierza są policzone? Kosecki: Ja bym wyszedł i lepiej zagrał
Erling Haaland został oskarżony o "atak" na maskotkę Manchesteru City. "Pękała mi głowa i byłam w szoku"
Podczas rozgrzewki przed domowym meczem z Southampton (1:0), rozegranym 26 października 2024 r., miało dojść do "starcia" pomiędzy napastnikiem a klubową maskotką Moonbeam. Brytyjski dziennik "The Sun" opisał, iż przebrana w strój kobieta trafiła do szpitala z "podejrzeniem urazu kręgosłupa szyjnego i wstrząsu mózgu po uderzeniu w tył głowy".
"Przed starciem z Southampton poczuła dwa uderzenia w tył głowy, gdy pozowała do zdjęcia" - czytamy. Początkowo myślała, iż oberwała piłką. - Co do cholery mnie uderzyło - zapytała stojącego w pobliżu kolegę. Jaką odpowiedź usłyszała? - To był Erling. Uderzył cię od tyłu - padło.
- Byłam bardzo zdenerwowana, płakałam, pękała mi głowa i byłam w szoku. Później zdałam sobie sprawę, iż podszedł do mnie od tyłu i uderzył mnie w głowę, a potem położył się na niej - relacjonowała kobieta, która zgłosiła to szefowi ochrony City, który rzekomo odpowiedział: - Przynajmniej możesz powiedzieć, iż Haaland cię uderzył. Później zaproponowano jej, aby wróciła do domu, ale została na stadionie i wykonała pracę.
Kobieta relacjonuje, co stało się po jej "starciu" z Erlingiem Haalandem. Policja i klub wszczęły dochodzenie i wydały werdykt
W końcu sytuacja zrobiła się niepokojąca. "Powiedziała, iż później wymiotowała i cierpiała na ból szyi i głowy, zanim następnego dnia została zbadana przez lekarza pierwszego zespołu City, który zasugerował, aby udała się do szpitala" - czytamy. "Notatki z oddziału ratunkowego Salford Royal potwierdziły jej objawy, chociaż tomografia komputerowa nie wykazała żadnych uszkodzeń" - dodano.
Zobacz też: Chelsea rusza po gwiazdę Barcelony. Dla Flicka to byłaby katastrofa
W związku z tym szef ds. zdrowia i bezpieczeństwa City, Paul Kenyon, wszczął dochodzenie i powiedział kobiecie, iż chcą obejrzeć nagrania z monitoringu. Sprawa trafiła też na policję, jednak śledztwo nie wykazało, aby napastnik spowodował u kobiety obrażenia. W raporcie stwierdzono: "Haaland zawsze delikatnie dotyka pleców lub głowy Moonbeam jako wyraz uznania. Na nagraniu widać, iż jedynie 'ociera' się o maskotkę" - podkreślono. "Policja Greater Manchester powiedziała jej również, iż Haaland nie działał złośliwie" - dodano.
- Zapytałam, czy ktoś rozmawiał z Erlingiem, a oni odpowiedzieli: "Nie, nie chcą go rozpraszać". Byłam obrażona, bo to ja zostałam ranna, ale zadawano mi wszystkie pytania - powiedziała kobieta, która po tamtych wydarzeniach wróciła do pracy w kasie biletowej. Jednak gdy jej tymczasowa umowa wygasła, w grudniu znów musiała przejść rekrutację. Rozmowa kwalifikacyjna trwała pół dnia, ale kobieta nie utrzymała posady. - Nigdy wcześniej nie miałam żadnych skarg od żadnego z menedżerów na moją pracę. Powiedzieli, iż nie czuli, iż wypadłam tak dobrze, jak zwykle - żaliła się.
Kobieta wróciła do sprawy z Haalandem w piątek 27 marca. - Jestem pewna, iż Erling by mnie przeprosił, gdyby dali mu szansę. Ale oni po prostu chcieli to zamieść pod dywan - przekonywała. Na te słowa odpowiedział klubowy rzecznik.
- Manchester City odrzuca skargę złożoną w tej sprawie. Klub przeprowadził pełne dochodzenie i ustalił, iż żaden z dowodów, w tym nagrania wideo, nie potwierdza twierdzenia, iż obrażenia zostały odniesione w rzekomy sposób. Wiemy również, iż złożono skargę do policji Greater Manchester i iż nie podjęto żadnych dalszych działań - oznajmił.
Tym samym Erling Haaland może względnie spokojnie przygotowywać się do ćwierćfinałowego spotkania z Bournemouth w Pucharze Anglii, zaplanowanego na niedzielę 30 marca o godz. 17:30 czasu polskiego. W tym sezonie Norweg rozegrał 39 meczów, strzelił 29 goli i zanotował cztery asysty dla "Obywateli".