Skandal w polskiej piłce! Sędzia nie wrócił na boisko. Klub odpiera zarzuty

3 godzin temu
Zdjęcie: fot. Screen: Facebook/Walka Kosów https://www.facebook.com/photo?fbid=1013910697205541&set=pcb.1013910750538869 https://www.facebook.com/WalkaKosow/videos/742215458086741


Wielka afera w mazowieckim futbolu! Sędzia Hubert Pułapa miał zostać zaatakowany przez kibica w przerwie meczu B-klasy między Walką Kosów a SEMP II Ursynów. Wedle relacji TVP Sport i słów samego poszkodowanego, arbiter poczuł się na tyle zagrożony, iż uciekł, a spotkania nie dokończono. Jednak sprawę zupełnie inaczej przedstawia sam gospodarz. Klub z Kosowa zażądał wręcz od TVP Sport publikacji sprostowania, zgodnego z ich wersją zdarzeń.
Hubert Pułapa to arbiter zajmujący się m.in. sędziowaniem spotkań w mazowieckiej B-klasie, czyli na najniższym możliwym szczeblu w tamtejszym województwie. W piątek 18 października przyszło mu być rozjemcą podczas starcia Walka Kosów - SEMP II Ursynów. Do przerwy goście prowadzili 1:0. Jednak w jej trakcie miało zdarzyć się coś, co nie pozwoliło piłkarzom kontynuować spotkania.

REKLAMA







Zobacz wideo Lewandowski i Szczęsny "sąsiadami"! To tu mieszkają polskie gwiazdy



Sędzia oskarża lokalnego kibica o groźby. Uciekał przez to z meczu
Jak opowiada w rozmowie z TVP Sport sam arbiter, w przerwie meczu, gdy udał się do swojego samochodu, pełniącego rolę szatni sędziowskiej, jeden z fanów zaczął kierować groźby w jego stronę. "Głośno powiedział: z*****ć ci?. Tylko spojrzałem w jego kierunku i powiedział: "co się tak patrzysz?!". Po chwili ruszył w moją stronę. Został zatrzymany przez działacza klubu ubranego w jaskrawą kamizelkę. Odciągany agresor wykrzykiwał: "wyjdziesz tylko na parking, to cię z*****ę!" - mówił Hubert Pułapa.


Wedle dalszej relacji TVP Sport, sędzia po całym zdarzeniu zapowiedział, iż nie wróci na boisko, o ile wezwana nie zostanie policja. Jeden z działaczy Walki Kosów zaproponował mu ochronę, ale to nie przekonało arbitra. Co gorsza, rozwścieczony kibic nie ustąpił. Rzucił się na działacza, wyrywając mu telefon. Pułapa widząc to, uciekł, a meczu nie wznowiono.


Walka Kosów stawia się przeciw oskarżeniom
Choć wedle relacji TVP pomoc sędziemu zaoferował jeden z działaczy Walki Kosów, gospodarze meczu przedstawili po wszystkim zupełnie inną wersję zdarzeń. Już krótko po zakończeniu spotkania klub wystosował oświadczenie, w którym obwinił za całą sytuację sędziego, a do sytuacji z agresywnym kibicem wcale miało nie dojść.
Na tym jednak nie koniec. Gdy dziś (wtorek 22 października) artykuł opisujący sytuację ukazał się na stronie TVP Sport, działaczy z Kosowa rozsierdziło to jeszcze mocniej. Na klubowym koncie na Facebooku zamieścili oni wezwanie do TVP Sport, a także portalu Meczyki.pl, który także o sprawie pisał, by opublikowali oni sprostowanie z treścią podyktowaną w oświadczeniu. Walka Kosów jeszcze raz przedstawiła w nim swoją wersję zdarzeń.



Klub przedstawił swoją wersję. Zarzuca sędziemu kłamstwo
- Pan Pułapa nie został zaatakowany przez nikogo w obiekcie, ani poza nim. Sędzia Pułapa nie korzystał z szatni sędziowskiej, gdyż przed spotkaniem poinformował, iż nie spełnia ona jego wymagań, mimo iż korzystali z niej inni sędziowie i wielokrotnie on sam. Pan Pułapa po opuszczeniu murawy nie kontaktował się z trenerami żadnej drużyny, ani zawodnikami. Rozmawiały z nim osoby wyznaczone do ochrony oraz np. radny gminy Lesznowola, na parkingu położonym przy ulicy obok obiektu. Nie miało miejsca wyrywanie telefonów z rąk i odpychanie w pobliżu samochodu Pana Pułapy, zaparkowanego na drodze publicznej, poza obiektem - czytamy w oświadczeniu.




Na ten moment nie sposób przewidzieć, jak potoczy się cała sprawa. Na pewno trafi ona do Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej, który przeprowadzi śledztwo i zadecyduje co dalej z przerwanym meczem, a także jakie będą (jeśli będą) tego wszystkiego konsekwencje. Dla Walki Kosów lub sędziego Huberta Pułapy.
Idź do oryginalnego materiału