W sobotę wygrał Timi Zajc, w niedzielę Domen Prevc, obaj zgromadzili trzy podia, a do tego Prevc pozostał liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w lotach. Wydawałoby się, iż Słoweńcy mieli w Oberstdorfie wymarzony weekend. Zwłaszcza jeżeli spojrzymy na to, iż do tego momentu ich sezon był niemal równie słaby jak w przypadku Polaków - stanęli na podium tylko raz, w konkursie drużynowym w Zakopanem, gdzie przegrali tylko z Austriakami.
REKLAMA
Tymczasem trener Słoweńców Robert Hrgota po niedzielnych lotach jednocześnie cieszył się zwycięstwem swojego skoczka, ale i stawał wściekły w obronie innego z zawodników, który jego zdaniem niesłusznie został pozbawiony startu w drugiej serii i punktów.
Zobacz wideo Fenomenalny Wąsek! Nowy rekord życiowy i najlepszy występ w karierze
Wściekły Lanisek mówi o "nowym sposobie" pomiaru. To dlatego został zdyskwalifikowany
Chodzi o Anze Laniska, który w pierwszej rundzie zawodów uzyskał 209,5 metra. Z jego łączną notą przed finałową serią byłby 13., ale został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon. Podobna sytuacja spotkała jego kolegę z reprezentacji Lovro Kosa, który po pierwszej serii byłby na 28. miejscu.
Lanisek wściekły przechodził przez strefę mieszaną, ale na chwilę stanął przy mnie, gdy spytałem, dlaczego został zdyskwalifikowany. - Mierzono mnie w nowy sposób w kroczu, taki, który nie jest choćby w zasadach. Ale nie chcę więcej o tym mówić - powiedział tylko Słoweniec, machnął ręką i poszedł do szatni.
W przypadku Kosa wykluczenie miało dotyczyć obwodu kombinezonu w ramieniu. Według relacji słoweńskich dziennikarzy Kos też był niesamowicie wściekły na wynik kontroli. To pewnie dlatego, iż sam przygotowuje sobie kombinezony. Miał mówić, iż ten strój był sprawdzany przed zawodami przez niego i sztab, a wtedy nie było z nim problemów. To dopiero druga dyskwalifikacja Kosa w jego karierze. Pierwsza była chyba jeszcze bardziej kontrowersyjna - Słoweńcy oskarżyli wówczas kontrolera Christiana Kathola, iż zdyskwalifikował go bez pomiaru kombinezonu, co na Sport.pl opisywałem tutaj.
Hrgota uderza w FIS: To jest nieakceptowalne
- Anze jest jednym z zawodników najbardziej dbających o swój sprzęt, rozgrywającym wszystko bezpieczenie. Lovro robi własne kombinezony. Przez cały sezon staraliśmy się mieć adekwatne stroje, rozumieć, co się dzieje i pozostawać z nadzieją, iż sprawy z kontrolą potoczą się lepiej. Niestety, nie wszystko funkcjonuje tak jak powinno - uważa trener Robert Hrogta. - Anze został zdyskwalifikowany za coś, czego choćby nie obejmują w tej chwili przepisy. To jest nieakceptowalne. Muszą coś z tym zrobić - dodaje szkoleniowiec Słoweńców, mając na myśli Międzynarodową Federację Narciarską (FIS).
Poproszony o wyjaśnienie, co dokładnie było nie tak w przypadku Laniska, Hrgota nie chce wchodzić w szczegóły. - To był nowy rodzaj pomiaru, którego nie ma w w tej chwili obowiązujących zasadach. I jestem przekonany, iż gdyby tak mierzyć innych zawodników, też nie wszyscy przechodziliby taką kontrolę. Nie będę ujawniał więcej. Powiem tylko, iż to ogólnie nie wygląda dobrze. Od kilku lat widzimy, iż wciąż idziemy w złym kierunku z kombinezonami, sprzętem i jego kontrolą. To musi w końcu zostać zmienione - twierdzi Hrgota.
Na pytanie, czy obecny kontroler sprzętu, wspomniany już Kathol, może tego dokonać, odpowiada, iż "to może zrobić każdy". - Nie chodzi o to, kto tego dokona, tylko czy się na to zdecyduje - wskazuje Hrgota.
Kraft skakał w tym samym kombinezonie, za który został zdyskwalifikowany. Poprawiono go, ale czy nie powinien zostać skreślony?
Sprawa Słoweńców nie była jedyną dotyczącą sprzętu, która rozpaliła środowisko skoczków w ten weekend. W sobotę pierwszej dyskwalifikacji w tym sezonie doświadczyli Austriacy. Byli jedyną z wielkich nacji, które do tej pory nie były wykluczane z wyników zawodów. Teraz na liście zostały już tylko mające po jednym zawodniku w PŚ Bułgaria i Czechy. - Pierwsza dyskwalifikacja w 19. konkursie sezonu? Cóż, to nie moja robota, żeby dbać o to, czy ktoś je ma, czy nie. Każdy stara się być blisko limitu i to jury ocenia, kto powinien zostać wykluczony. A ja mam swoje oczy i widzę, jestem w stanie ocenić, co się dzieje. Skupiam się jednak przede wszystkim na naszym sprzęcie - zaznacza Hrgota.
Wśród Austriaków zdyskwalifikowany został Stefan Kraft - za przepuszczalność kombinezonu. To było jego pierwsze wykluczenie od 13 lat. - Cóż, szkoda, ale kontrola faktycznie wykazała wadę mojego stroju - mówił nam Austriak jeszcze w sobotę. Co ciekawe, to był nowy kombinezon, zaczipowany i zgłoszony do FIS już w Oberstdorfie. W trakcie kontroli potrzebnej do zaczipowania stroju sprawdza się jego przepuszczalność i wtedy była ona w porządku. - To dziwne, ale może w jakiś sposób to się zmieniło. Może za dużo wypociłem ze stresu? - śmiał się Kraft.
Wtedy, w sobotę, mówił, iż miał problemy z odpowiednim przejściem z dużych na mamucie skocznie. - Jak sobie z tym poradzę? Zmienię narty i kombinezon - przekonywał Kraft z uśmiechem. Tymczasem okazało się, iż nowego kombinezonu już na miejscu nie ma i musi skakać w starym. Tym samym, za który go zdyskwalifikowano. - Rozciągnęliśmy strój i w niedzielę przeszedł już kontrolę. To normalny zabieg, który zwykle da się przeprowadzić - mówił Kraft po niedzielnych zawodach, w których zajął 10. miejsce.
Nas bardziej powinna interesować jeszcze inna sprawa. Kathol, wprowadzając w tym sezonie system czipowania kombinezonów, mówił, iż jeżeli jakiś parametr, który był zatwierdzony podczas czipowania, będzie się różnił później na skoczni i doprowadzi do dyskwalifikacji zawodnika, to sprawi też, iż skoczek nie będzie mógł skorzystać z tego stroju. Że zostanie mu wykreślony z bazy FIS. I tak w teorii powinno się zatem zdarzyć z kombinezonem Krafta. Wyjaśnienia tego, iż mógł z niego skorzystać mogą być dwa: albo Kathol zlitował się nad Austriakami, bo nie mieli innego stroju, albo zdecydował, iż zmiana w przepuszczalności kombinezonu nie była manipulacją, której mógł się dopuścić sztab przygotowujący strój. W pierwszym scenariuszu byłoby to wyraźne nadużycie przepisów, a w drugim bardzo optymistyczna interpretacja całej sytuacji. Trzeciego - iż Kathol zwyczajnie zapomniał o tym, iż nie powinien pozwolić Kraftowi znów założyć tego samego stroju - nie bierzemy pod uwagę, jest aż zbyt abstrakcyjny.
FIS wybrała milczenie. Kathol gwałtownie opuścił skocznię, a dyskwalifikacji nie chce komentować
Niestety, obu spraw nie możemy skonsultować z samym kontrolerem sprzętu. Kathol już wcześniej wyjaśniał nam, iż nie komentuje spraw związanych z dyskwalifikacjami zawodników, iż nie będzie ich tłumaczył. Szanujemy jego decyzję.
Wiedząc, jak kontrowersyjnych tematów dotyczą zarzuty od Słoweńców, czy to, co wydarzyło się z kombinezonem Krafta, próbowaliśmy porozmawiać z nim na skoczni. W sobotę odpowiedział mi tylko na powitanie i ruszył w kierunku wyjścia ze skoczni, a dzień później po zawodach gwałtownie spakował się do samochodu i opuścił obiekt imienia Heiniego Klopfera, zanim zdążyłem z nim porozmawiać.
Może będzie do tego okazja w Willingen. Tam zaplanowano kolejne zawody Pucharu Świata, w dniach 31 stycznia - 2 lutego. Słoweńcy, pomimo złości na dyskwalifikacje w Oberstdorfie, są do nich pozytywnie nastawieni. - Fizyka skoków jest wszędzie taka sama, więc jeżeli zrobisz dobrze gdzie indziej to, co wychodzi ci na mamutach, to i tam powinieneś odlecieć. Ważne, żeby mieć odpowiedni poziom pewności siebie, by wierzyć, iż to możliwe. Tego chcemy, tego nam wcześniej brakowało i mam nadzieję, iż to się pojawi po tak dobrym występie na lotach - ocenia Hrgota.
W Willingen zostaną rozegrany zawody drużyn mieszanych oraz dwa konkursy indywidualne. Relacje na żywo na Sport.pl, a transmisje w Eurosporcie, TVN i na platformie Max.