Sinner rozegrał pierwszy mecz po zawieszeniu za doping. Tak mu poszło

1 godzina temu
Zwycięski powrót Jannika Sinnera! Lider rankingu ATP wrócił po trzymiesięcznym zawieszeniu za doping i rozegrał swój pierwszy mecz od 26 stycznia (finał Australian Open). Włoch awansował do III rundy turnieju ATP Masters 1000 w Rzymie, pokonując 6:3. 6:4 Mariano Navone. Nie był to dla niego łatwy mecz. Argentyńczyk walczył zaciekle, ale w kluczowych momentach brakowało mu argumentów.
Finał Australian Open 26 stycznia 2025 roku. To ostatni raz gdy na korcie widzieliśmy Jannika Sinnera. Lider rankingu ATP wygrał swój drugi australijski tytuł wielkoszlemowy, ale niedługo potem dała o sobie znać jego sprawa dopingowa. Przypomnijmy, iż podczas ubiegłorocznego turnieju w Indian Wells w jego organizmie wykryto zabroniony clostebol. Włoch udowodnił, iż niedozwolony środek dostał się do jego ciała przypadkiem przez błąd fizjoterapeuty, który przed jednym z zabiegów nasmarował sobie ranę na dłoni kremem zawierającym clostebol. Kara musiała jednak być, a Sinner pauzował od 9 lutego do 4 maja.

REKLAMA







Zobacz wideo Barcelona w końcu doczeka się nowego stadionu?! 1,5 miliarda euro



Sinner vs Navone. Faworyt ze znakiem zapytania
Zawieszenie skończyło się tuż przed jego domowym turniejem Masters 1000 w Rzymie. Włoch mógł zatem jeszcze sprawdzić formę przed Roland Garros. Jego pierwszym rywalem był Argentyńczyk Mariano Navone. Zawodnik z pogranicza pierwszej i drugiej setki rankingu (99. ATP). Bez większych sukcesów, w Madrycie dotarł do II rundy, wyeliminowany przez Bena Sheltona. Niemniej gdy już gdzieś mu dobrze szło, to na mączce. Osiągnął na niej swoje dwa jedyne finały w cyklu ATP w Rio de Janeiro i Bukareszcie w zeszłym roku (oba przegrał). Normalnie Sinner takiego rywala by na 99,9 proc. rozjechał, ale jego trzymiesięczna przerwa stawiała znak zapytania nad jego dyspozycją.


Lepszy w decydujących momentach
Pierwszy set nie wskazywał jednak, by Navone był kalibrem rywala zdolnym pokonać Włocha choćby po takiej przerwie. Miał co prawda breakpointa w trzecim gemie, ale zmarnował go, za co zapłacił kilka wymian później, gdy Sinner wykorzystał swoją okazję. Niektóre błędy lidera rankingu wskazywały, iż odrobina "rdzy" w jego grze jest. ale nie była na tyle szkodliwa, by powstrzymać go przed wygraniem seta 6:3.
Druga partia była bardziej zacięta. Sinner musiał bronić wielu breakpointów, ale Argentyńczyk nie potrafił ich wykorzystywać. Zemściło się to przy stanie 3:3, gdy po bardzo długim gemie Sinner wywalczył przełamanie. Wydawało się, iż od tej pory pomknie po zwycięstwo, ale "nie tak prędko" powiedział mu rywal, który już przy pierwszej okazji sensacyjnie odrobił straty.
Navone robił, co mógł. Sinner nie zapomniał kim jest
Los jednak najwyraźniej uznał, iż skoro przyszedł czas na zwroty akcji, to po co się ograniczać. Kolejny gem przyniósł trzecie z rzędu przełamanie, drugie dla Sinnera. Włoch znalazł się ponownie o krok od zwycięstwa i tym razem go postawił. Asem serwisowym zakończył dziesiątego gema, całego drugiego seta (6:4) i w efekcie cały mecz.



Sinner wygrał. Widzieliśmy go w lepszej formie, miewał dziś takowej przebłyski. Jednak choć Mariano Navone mu się postawił, to po prostu nie był w stanie wymusić na Włochu znalezienia swej absolutnie najlepszej wersji. O tym jak kosztowna była ta przerwa, przekonamy się w dalszej części turnieju. Kolejnym testem dla Włocha będzie dość niespodziewanie Holender Jesper de Jong. Sensacyjnie rozbił on w I rundzie 6:0, 6:2 rozstawionego z nr 25 Alejandro Davidovicha Fokinę.
Idź do oryginalnego materiału