Nazwisko Janusza Walusia niosło się z Żylety, czyli trybuny, na której zasiadają najbardziej zagorzali kibice Legii Warszawa, tuż przed ligowym meczem z Pogonią Szczecin. Zachowanie fanów nie było przypadkowe, bo 72-latek był ich gościem przed niedzielnym spotkaniem.
REKLAMA
Zobacz wideo Wielki skandalista trafił do Ekstraklasy! Żelazny: Powinniśmy respektować wyroki sądów
Waluś pojawił się na Żylecie i stanął choćby na "gnieździe", czyli miejscu, z którego prowadzony jest doping. Duża część kibiców na trybunie entuzjastycznie przyjęła mężczyznę, bijąc mu brawo i skandując jego nazwisko. Ale to nie wszystko.
Waluś na meczu Legia - Pogoń
Na wspomnianym gnieździe zawisła też flaga z podobieństwem Walusia i napisem "Stay strong brother" (Bądź silny bracie - red.). Flaga ta wisiała przez cały czas trwania niedzielnego meczu Legii Warszawa z Pogonią Szczecin.
10 kwietnia 1993 r. Waluś, który był działaczem Partii Konserwatywnej i Afrykanerskiego Ruchu Oporu, zastrzelił wygłaszającego socjalistyczne poglądy działacza Chrisa Haniego. Ten przed śmiercią był liderem Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej i "Umkhonto we Sizwe", zbrojnego skrzydła Afrykańskiego Kongresu Narodowego.
Po morderstwie Waluś został zatrzymany i po procesie w Republice Południowej Afryki skazany na karę śmierci. Później wyrok zamieniono na dożywotnie więzienie. 72-latek został osadzony w ciężkim więzieniu w Pretorii.
Waluś w więzieniu siedział jednak 29 lat. Po tym, jak mężczyzna zrzekł się obywatelstwa RPA i zapowiedział powrót do Polski, został przedwcześnie zwolniony z więzienia. Stało się to dokładnie 7 grudnia 2022 r.
Dwa lata później - po zakończeniu okresu warunkowego zwolnienia - Waluś został deportowany do Polski. - To jedna z pierwszych rzeczy, o które zapytałem. Południowoafrykańscy podatnicy i wdowa po Hanim nie będą płacić za deportację - mówił minister spraw wewnętrznych Leon Schreiber.