
Tymoteusz Puchacz wciąż nie wie, gdzie zagra w nadchodzącym sezonie. Choć jego nazwisko pojawia się regularnie w kontekście powrotu do Ekstraklasy, to żaden z kierunków nie zakończył się jeszcze konkretami. Teraz do listy zainteresowanych niespodziewanie dołączył Radomiak Radom – informuje Szymon Janczyk z Weszlo.com.
26-letni obrońca miniony sezon rozpoczął w Holstein Kiel, ale nie zdołał przebić się do składu. Zimą trafił do Plymouth Argyle, gdzie – do czasu spadku zespołu – radził sobie całkiem przyzwoicie. Ostatecznie wrócił do Niemiec, gdzie usłyszał jednoznacznie, iż powinien rozejrzeć się za nowym klubem.
Od tamtej pory jego nazwisko było łączone z kilkoma polskimi zespołami. Na liście pojawili się m.in. Lech Poznań, Jagiellonia Białystok i Widzew Łódź, ale żaden z tych tematów nie został doprowadzony do końca. Teraz media coraz częściej sugerują transfer do Łudogorca Razgrad, jednak również ta opcja nie została jeszcze sfinalizowana.
W międzyczasie – jak podaje Szymon Janczyk – do piłkarza zgłosił się Radomiak Radom. Klub z Mazowsza sondował możliwość zatrudnienia lewego obrońcy lub wahadłowego, ale gwałtownie zrezygnował z pomysłu. Powód? Zbyt wysokie oczekiwania finansowe piłkarza.
Według ustaleń dziennikarza pensja Puchacza miałaby być trzykrotnie wyższa niż zarobki najlepiej opłacanych w tej chwili zawodników Radomiaka. W tych realiach temat upadł jeszcze zanim zdążył nabrać rozpędu. Podobnie zresztą jak pomysł sprowadzenia Arkadiusza Recy, który wcześniej został odrzucony przez Lecha Poznań.