Sensacja w meczu Magdaleny Fręch! Było już 6:1 i nagle to. Niewiarygodne

2 godzin temu
Zdjęcie: screen: Canal + Sport 2


Magdalena Fręch zwycięstwem 6:1 w pierwszym secie otworzyła turniej WTA 500 w Tokio. Po nieco ponad pół godziny wydawało się, iż pewnie zmierza po szybką wygraną. Wszystko potoczyło się jednak zupełnie inaczej. Polka po dwóch godzinach walki na korcie w sensacyjnych okolicznościach przegrała z notowaną ponad 120 miejsc niżej w rankingu WTA Zeynep Sonmez i odpadła z zawodów.
Magdalena Fręch (24. WTA) udowodniła ostatnio, iż jest w życiowej formie. W połowie września wygrała swój pierwszy turniej rangi WTA. Po zwycięstwie w finale z Olivią Gadecki (83. WTA) triumfowała w meksykańskiej Guadalajarze. Z kolei niespełna dwa tygodnie temu zaszła do ćwierćfinału w Wuhan, a lepsza od niej okazała się dopiero Aryna Sabalenka (1. WTA). Teraz na równie okazały wynik liczyła w zawodach Pan Pacific Open w Tokio. Tymczasem sensacyjnie pożegnała się z nim już w pierwszej rundzie.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek wybrała nowego trenera. "Jestem bardzo podekscytowana"


Fręch szła jak po swoje. Wtedy nastąpił nagły zwrot. Koszmar
Łodzianka w poniedziałek zmierzyła się w pierwszej rundzie z Turczynką Zeynep Sonmez (148. WTA). Rozpoczęła dość nerwowo, bo rywalka w pierwszym gemie miała aż cztery okazje na przełamanie. Żadnej jednak nie wykorzystała. Fręch wyszła obronną ręką z trudnej sytuacji i tylko nabrała wiatru w żagle. W kolejnych gemach nie dawała rywalce żadnych szans. Prowadziła już 5:0 i wydawało się, iż zgarnie tzw. bajgla. Miała już choćby piłkę setową, ale Sonmez zdołała się obronić i zgarnęła punkt. Polka odpowiedziała wygraną do zera i pierwszą odsłonę zamknęła w nieco ponad pół godziny wynikiem 6:1.


Fręch w pierwszym secie imponowała przede wszystkim pierwszym serwisem. Jego skuteczność utrzymywała się na poziomie 83 proc. W drugim już zdecydowanie spadła i zaczęły się problemy. Nieoczekiwanie kolejną odsłonę rozpoczęła od trzech przegranych gemów. W końcu udało jej się wygrać przy własnym podaniu, ale Turczynka odpowiedziała tym samym. Wtedy Fręch ruszyła do odrabiania strat. Od wyniku 1:4 doprowadziła do remisu 4:4. Decydujący był siódmy gem. Polka wygrywała w nim już 40:0, ale Sonmez obroniła dwa breakpointy. Za trzecim razem nasza tenisistka wytrzymała presję i wywalczyła cenne przełamanie. Niestety, zamiast spektakularnego powrotu, oglądaliśmy niespodziewaną wpadkę. Dwa kolejne gemy padły łupem Sonmez, która wygrała 6:4 i doprowadziła do trzeciego seta.
Sensacja w Tokio. Fantastyczna passa Fręch brutalnie przerwana
Obie tenisistki w decydującej odsłonie grały punkt za punkt, wykorzystując przewagę własnego serwisu. Żadna nie miała choćby okazji do przełamania. Wszystko zmieniło się w ósmym gemie przy serwisie Polki. Fręch przegrywała już 0:40 i zrobiło się niebezpiecznie. Pierwszego breakpointa obroniła, ale przy drugim już skapitulowała i Sonmez serwowała po zwycięstwo. Fręch ambitnie się broniła, ale Turczyna wykorzystała trzecią piłkę meczową i sensacyjnie wygrała 1:6, 6:4, 6:4.


Dzięki wygranej Sonmez awansowała do 1/8 finału. Zmierzy się w niej z jedną z Japonek - Sarah'ą Saito (158. WTA) lub Seyaką Ishii (279. WTA). Obie są niżej notowane niż Turczynka. Ich mecz odbędzie się we wtorek.
Idź do oryginalnego materiału