Hubert Hurkacz wrócił na kort po porażce 8 lutego w półfinale turnieju w Rotterdamie. Przypomnijmy, Polak uległ Carlosowi Alcarazowi 4:6, 7:6(5), 3:6, który ostatecznie wygrał cały turniej. Wrocławianin miał nadzieję powetować sobie tę porażkę w Marsylii, gdzie rywalizację rozpoczął od II rundy. Jego rywalem był Zhizhen Zhang, z którym w przeszłości mierzył się pięciokrotnie. Dotychczas Hurkacz pokonał go trzykrotnie.
REKLAMA
Zobacz wideo Hubert Hurkacz zbliża się do perfekcji. "Czołowa trójka na świecie"
Trudny początek meczu dla Huberta Hurkacza
Początek był bardzo nerwowy w wykonaniu Hurkacza. Polak nie mógł się wstrzelić pierwszym podaniem, które jest jego ogromnym atutem, a ponadto popełniał niewymuszone błędy, które kosztowały go utratę swojego serwisu już na początku. Hurkacz próbował odłamać swojego rywala. Taką szansę miał np. w czwartym gemie, gdzie miał dwa break pointy, ale żadnego z nich nie wykorzystał.
Tenisiści szli łeb w łeb i dopiero w końcówce Zhang miał pierwsze piłki meczowe. Polak umiejętnie się wybronił i obronił swoje podanie. Przy wyniku 5:4 dla Chińczyka Hubert Hurkacz poprosił o przerwę medyczną. Lekarze opatrywali rękę Polaka, a dokładniej kciuk, na którym miał pęcherz. Komentator Polsatu Sport stwierdził, iż to podrażnienie powstało "po trudnych i wyczerpujących spotkaniach z Rublowem i Alcarazem" w Rotterdamie.
Niestety wrocławianin grał poniżej poziomu, który pokazywał z czołowymi tenisistami, co kosztowało go utratę pierwszego seta 4:6 w 33 minuty. "Dobrze zaczął tego gema Hurkacz. Prowadził już 30:0 i dał nadzieję, iż może dojść do przełamania. Ale rywal wyszedł z opresji. Wygrał kolejne cztery akcje i seta 6:4" - relacjonowała na łamach Sport.pl Agnieszka Piskorz.
Sensacja w meczu Hurkacza. To były dwie godziny walki na całego
By wciąż mieć szansę na awans do ćwierćfinału turnieju ATP w Marsylii, Hubert Hurkacz musiał wziąć się w garść. W pierwszym gemie drugiego seta Chińczyk znów postraszył Polaka, wychodząc na prowadzenie 30:15. Tym razem Polak się nie dał i zdobył kolejne trzy punkty. Tym samym wyszedł na prowadzenie 1:0.
Niestety w piątym gemie (2:2) Zhang wyszedł miał aż trzy break pointy. Hubert Hurkacz znany jest z tego, iż się nie poddaje i najpierw doprowadził do wyrównania, zdobywając trzy punkty z rzędu po świetnych podaniach. Następnie triumfował w dwóch kolejnych akcjach, dzięki czemu Polak wyszedł na prowadzenie 3:2. - To jest olbrzymi komfort mieć taki serwis, taką broń - relacjonował komentator Polsatu Sport po gemie.
Przy wyniku 5:4 Chińczyk nie wytrzymał presji i popełnił błąd, co oznaczało pierwszą piłkę setową dla Huberta Hurkacza. Zhang naprawił swój błąd i doprowadził do wyrównania 5:5. Zwycięzcę w tej partii musiał wyłonić tie-break. Górą w nim był Polak (7:1), co zwiastowało emocje w decydującym secie.
Ostatecznie trzeci set i zarazem cały mecz padł łupem Zhanga. Zwycięzca zagra w ćwierćfinale ATP w Marsylii z Zizou Bergsem (62. ATP), który pokonał wyżej notowanego Nuno Borgesa (39. ATP).
Zhang - Hurkacz 6:4, 6:7(1), 6:3