Hubert Hurkacz (17. ATP) i Miomir Kecmanović (51.) jako pierwsi wyszli w czwartek na spotkanie drugiej rundy męskiej drabinki w Melbourne. Polak przystępował do tego meczu podbudowany po dobrym występie z Tallonem Griekspoorem (7:5, 6:4, 6:4).
REKLAMA
Zobacz wideo Dlaczego Iga Świątek nie mogła grać? "W tenisie są równi i równiejsi"
Polak gwałtownie zaskoczony
Niestety Hurkacz nie wszedł dobrze w czwartkowe spotkanie. Dał się gwałtownie zaskoczyć, w efekcie został przełamany już w pierwszym gemie. Serb grał bardzo agresywnie, a faworytowi nie pomógł serwis. 0:1, a następnie 0:2. Po kilku minutach Kecmanović prowadził w zdobytych punktach 8-1.
W kolejnych gemach nasz tenisista znacznie poprawił serwis. Rywal nie miał już ani jednej szansy na przełamanie. To jednak zbyt mało, by obronić się w partii, bo musiał jednocześnie szukać swoich okazji w gemach serwisowych Serba. Tych nie było - przeciwnik pozostawał bardzo skoncentrowany, popełniał mało błędów.
Miomir Kecmanović nie wypuścił przewagi i pewnie wygrał seta 6:4. Chociaż w końcówce ostatniego gema było trochę nerwów, Polak próbował przycisnąć, rywal nieco mylił się, ale po wykorzystaniu trzeciej piłki setowej zamknął partię. Zbyt wiele widzieliśmy niewymuszonych błędów ze strony Hurkacza, który próbował przejmować inicjatywę w wymianach.
Błędy, błędy, błędy
Drugi set także nie zaczął się najlepiej dla naszej tenisisty. Przy stanie 1:1 jeszcze obronił się i to trzykrotnie przed przełamaniem. Serwis nie zawsze mu służył, ale w najważniejszym momencie zadziałał. Kecmanović jednak czuł, iż niebawem mogą pojawić się kolejne okazje.
I tak się stało - w piątym gemie Hurkacz został ponownie przełamany. Kilka złych decyzji taktycznych, zbyt wiele pomyłek i strata serwisu. Serb z kolei prawie nie popełniał błędów i to wystarczało. Nie grał może najbardziej ryzykownie, ale przy tym wystarczająco mocno i agresywnie. 2:3.
To Hurkacz rzadko wchodził na poziom, do którego wcześniej nas przyzwyczaił. W efekcie znów nie zdołał dogonić rywala i przegrał drugiego seta 4:6. Nie funkcjonował dobrze jego return, co utrudniało przełamywanie przeciwnika. Ani z bekhendu ani z forhendu nie grał na tyle regularnie, by zdobywać pewność siebie w wymianach. Zwłaszcza to drugie uderzenie zawodziło.
Wymowny był pod tym względem ostatni gem partii. Polak najpierw zmienił decyzję w ostatniej chwili i w efekcie jego forhend wylądował w siatce. Potem chciał odrzucić rywala od linii końcowej, ale i wyrzucił forhend. Na koniec Serb posłał asa i prowadził już 2:0 w setach. Nasz zawodnik był jedną nogą poza Australian Open.
Czytaj także: Tak zachował się Kyrgios tym razem
Trzeci set mógł na początku dać nadzieje polskim kibicom. Hubert Hurkacz doczekał się pierwszych okazji do odebrania serwisu rywalowi. Niestety Serb uratował się, obronił dwa break pointy i wyszedł na 2:2.
Hurkacz odpada
Niewykorzystane szanse bardzo gwałtownie zemściły się. W kolejnym gemie Kecmanović dzielił i rządził, choć to Polak podawał. Jego serwisy nie robiły wrażenia na rywalu, Serb dobrze retrunował. Przejmował inicjatywę. Nasz zawodnik próbował ratować się slajsem, ale defensywne zagranie nic nie pomogło. Na koniec wyrzucił bekhend. Przełamanie i 3:2 dla Kecmanovicia.
W przerwie na korcie pojawił się fizjoterapeuta, który opatrywał stopę Hurkacza. Po powrocie do gry Polak nie wyglądał lepiej. Serb łatwo wygrał swoje podanie, a potem znów przełamał Hurkacza. Ten obronił się dwukrotnie, ale w końcu stracił serwis. Kolejne błędy, brak solidności w wymianach, a na koniec forhend w aut.
Ostatecznie Kecmanović wygrał to spotkanie 6:4, 6:4, 6:2. Nie ma wątpliwości, kto był lepszy. Hurkacz zaliczył w całym meczu aż 39 niewymuszonych pomyłek, przy zaledwie 12 ze strony rywala. Serb był solidniejszy we wszystkich elementach tenisowego rzemiosła i pewnie awansował do trzeciej rundy Australian Open.