Po odpadnięciu w czwartek z ćwierćfinału Ligi Konferencji po rywalizacji z Realem Betis, Jagiellonii Białystok pozostawało jedynie sześć kolejek ligowych do końca sezonu 2024/25. W pierwszym wyzwaniu, w Lany Poniedziałek, Jaga podejmowała u siebie szukające utrzymania w Ekstraklasie Zagłębie Lubin i chciała zrobić wszystko, aby zbliżyć się na jeden punkt do Rakowa Częstochowa.
REKLAMA
Zobacz wideo Żelazny: Jagiellonia zagrała lepszy mecz niż Legia, ale wciąż to była przepaść
Sensacja w Białymstoku. Jagiellonia prowadziła, ale przegrała. Zabójcze kontry Zagłębia
Już w drugiej minucie spotkania, podobnie jak Bartłomiej Wdowik rok temu w meczu Jagiellonia - Zagłębie, zaskoczyć bramkarza lubinian bezpośrednio z rzutu rożnego starał się Darko Czurlinow, jednak Dominik Hładun popisał się bardzo dobrą interwencją.
Lubinianie pierwszą dobrą akcję stworzyli sobie pięć minut później, gdy po indywidualnej szarży obok bramki odpowiedział Tomasz Pieńko. Jaga jednak nie przejęła się tym zupełnie i atakowała dalej. Po składnej akcji zespołowej strzał Jesusa Imaza odbity od obrońcy minął bramkę Zagłębia, a uderzenie z dystansu Norberta Wojtuszka poszybowało nad poprzeczką. W 12. minucie Imaz spróbował raz jeszcze, tym razem z powietrza, ale tym razem zabrakło mu precyzji.
Jako iż dobrze wiadomo, iż zgodnie z polskim powiedzeniem "do trzech razy sztuka", nie zdążył minąć choćby kwadrans, a Jagiellonia prowadziła 1:0 po golu Hiszpana. Imaz otrzymał świetne, krótkie podanie za linię obrony od Jarosława Kubickiego, po czym dość szczęśliwym strzałem wykorzystał sytuację sam na sam z Hładunem, zdobywając swoją 15. bramkę w tym sezonie ligowym.
Zagłębie po utracie gola się przebudziło. W 26. minucie po indywidualnej akcji groźnie uderzył w krótki róg Kajetan Szmyt, jednak Sławomir Abramowicz nie dał się zaskoczyć. Trzy minuty później było już jednak 1:1, tym razem z kontrą lubinian ruszył Tomasz Pieńko i choć został zatrzymany przez stoperów Jagi, to odbita piłka spadła pod nogi Szmyta, a ten strzałem po rykoszecie pokonał bramkarza Jagi.
Lubinianie nie zamierzali na tym poprzestać i korzystali ze strat swojego rywala. Kolejna kontra to celne uderzenie z dystansu Dawida Kurminowskiego, po którym kolejną dobrą interwencją popisał się Abramowicz. Mało precyzyjna w swoich akcjach Jagiellonia w 38. minucie zagroziła bramce rywala po rzucie rożnym, gdy piłka spadła na nogę Mateusza Skrzypczaka, jednak jego instynktowny strzał był niecelny. Chwilę później po innym rzucie rożnym celnie uderzał głową Kristoffer Hansen, ale dobrze to wyłapał Dominik Hładun.
W ostatniej akcji pierwszej połowy w słupek z rzutu wolnego trafił Joao Moutinho, jednak zdecydowanie ważniejszymi informacjami z ostatnich minut przed przerwą były dwie kontuzje. Najpierw po stronie Zagłębia kostkę skręcił Mateusz Wdowiak, a następnie po faulu Jakuba Kolana urazu śródstopia doznał skrzydłowy Jagiellonii Darko Czurlinow. Obaj gwałtownie dali znać, iż nie są w stanie kontynuować gry, ale w przypadku Macedończyka, którego sporo opuchliznę na stopie wyłapały kamery Canal+, ze zmianą wstrzymano się do przerwy. Minęło 15 minut i wypożyczony z Burnley piłkarz niespodziewanie wrócił na boisko z drużyną gotowy do gry.
To nie udało się z kolei Mateuszowi Skrzypczakowi, który w pierwszej połowie zderzył się boleśnie z Tarasem Romanczukiem. Tuż po przerwie powoływany do reprezentacji Polski piłkarz zasygnalizował konieczność zmiany i został zastąpiony Cezarym Polakiem. Polak rozpoczął swój występ od uderzenia z dystansu, po którym odbitą piłkę na rzut rożny sparował Dominik Hładun. Chwilę później po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Joao Moutinho obok bramki główkował Taras Romanczuk. Zawodników Jagiellonii mógł po rzucie rożnym wyręczyć także Igor Orlikowski, po którego interwencji piłka minimalnie minęła bramkę "Miedziowych".
Wraz z upływem godziny gry wyjść na prowadzenie mogli goście z Lubina. Tomasz Pieńko zagrał z lewej strony pola karnego przed bramkę do Dawida Kurminowskiego, ale strzał z bliska napastnika Zagłębia świetnie odbił nogą Sławomir Abramowicz.
Od tego momentu to spotkanie było głównie biciem głową w mur przez piłkarzy Adriana Siemieńca, którym ciągle czegoś brakowało, aby stworzyć stuprocentową sytuację do strzelenia drugiego gola. Tymczasem w 80. minucie taką mieli lubinianie, bo sam na sam z Abramowiczem wyszedł Tomasz Pieńko, ale to bramkarz Jagi wygrał ten pojedynek.
Tyle iż chwilę później goście już byli na prowadzeniu. Po interwencji VAR sędzia Paweł Raczkowski podyktował rzut karny dla Zagłębia za faul Enzo Ebosse na Tomaszu Pieńce. I choć pierwszy strzał Pieńko obronił Sławomir Abramowicz, to po chwili Raczkowski znów zareagował na sygnał z VAR i kazał powtórzyć jedenastce, bo za wcześnie w pole karne wbiegł Jesus Imaz, który przeszkadzał jednemu z gości próbującemu dobić strzał kolegi. Karny został powtórzony, tym razem Pieńko się nie pomylił i Jagiellonia przegrywała z Zagłębiem w 88. minucie 1:2.
Choć Jagiellonia w doliczonym czasie gry miała jeszcze szansę głową Tarasa Romanczuka, którego strzał obronił Dominik Hładun, ale to Zagłębie strzeliło trzeciego gola. Konkretnie po kontrataku uczynił to Tomasz Pieńko, który wygrał pojedynek ze Sławomirem Abramowiczem i przypieczętował bezcenną wygraną "Miedziowych".
Takim wynikiem skończyło się też to spotkanie, bo po mistrzach Polski w końcówce bardzo wyraźnie było widać Jagiellonia Białystok sensacyjnie przegrała u siebie z Zagłębiem Lubin 1:3 i nie zdołała zbliżyć się do prowadzącego Rakowa Częstochowa, do którego traci dalej cztery punkty. Lubinianie z kolei odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu i z 32 punktami są bardzo blisko utrzymania.