Sceny tuż przed meczem Polaków w Lidze Narodów. "Złamanie protokołu"

13 godzin temu
Jeszcze nie zaczął się mecz Polaków z Irańczykami w Lidze Narodów, a spiker zapowiedział "złamanie" protokołu. Kibice wypełniający do ostatniego miejsca halę w Gdańsku od razu na to zareagowali. Biało-Czerwoni poradzili sobie w tym spotkaniu bez Aleksandra Śliwki. Wygrali 3:2, ale różnymi gestami nawiązywali do wielkiego nieobecnego. Wątpliwości nie pozostawiała też mina trenera Nikoli Grbicia.
Jeden z irańskich siatkarzy padł na kolana, zaciskając pięści, a jego koledzy fetowali tuż obok. Tak rywale Polaków celebrowali wygranie z nimi seta w środowym meczu Ligi Narodów. Potem okazało się, iż na tym nie poprzestali i sprawili Biało-Czerwonym więcej kłopotów, niż się można było spodziewać. I dlatego w pewnym momencie trener Nikola Grbić sięgnął po nową wersję planu awaryjnego.


REKLAMA


Zobacz wideo Zbliża się nowy sezon PlusLigi. Prezes Artur Popko zapowiada


Jakub Kochanowski występuje w reprezentacji Polski nieprzerwanie od 2017 roku i zdobył z nią już m.in. wicemistrzostwo olimpijskie oraz medale mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Ale środowy mecz - mimo iż nie miał wielkiej stawki - zapamięta pewnie na zawsze, bo zadebiutował w roli kapitana. Nie zakładał tego plan Grbicia, ale wymusił to los. A dokładniej wielki pech Śliwki, który w najbliższych tygodniach miał przejąć tę funkcję od walczącego o powrót do zdrowia Bartosza Kurka, ale sam doznał we wtorek urazu stopy, który na pewno go wykluczy z występów w tym tygodniu. Po reakcjach członków sztabu szkoleniowego można wnioskować, iż na tym się nie skończy.
Ale wróćmy najpierw do samego Śliwki, o którym - mimo nieobecności w hali - nie zapomniano. Podczas prezentacji składów przed meczem w pewnym momencie pokazano na telebimie przyjmującego, ale spiker wtedy zgodnie z regulaminem go pominął, bo nie było go już w składzie. Po chwili jednak do niego wrócił.
- Złamiemy protokół - zapowiedział, a po chwili wyczytał nazwisko 30-latka, by kibice mogli przekazać brawami swoje wsparcie pechowcowi. Śliwka zaś po chwili w mediach społecznościowych przyznał, iż bardzo go to wzruszyło.
W sieci otrzymał też sporo słów otuchy od kolegów z kadry, m.in. od Kurka. Tam też po raz pierwszy nowy "tatuaż", z którym potem zagrał w Ergo Arenie, zaprezentował Tomasz Fornal. Od poprzedniego sezonu jest jednym z liderów drużyny narodowej, ale wcześniej zaczynał mecze w kwadracie dla rezerwowych, ustępując m. in. Śliwce. Teraz zaś zagrał z narysowanym na ręce numerem "11" (to numer ma na koszulce Śliwka) z kapitańską belką. I choć ma bogatą kolekcję tatuaży, to ten - jedyny nietrwały - pewnością jest wyjątkowy.


Sam Fornal tego wieczora grał w kratkę. Po jednym ze skutecznych ataków - przy stanie 16:19 w drugim secie - w swoim stylu posłał przeciągłe spojrzenie przez siatkę w stronę rywali. Sędzia postanowił od razu zapobiegać potencjalnym utarczkom i wezwał do siebie przyjmującego oraz jednego z Irańczyków. Jego skuteczność w późniejszej części meczu była na tyle słaba, iż Grbić w czwartej partii ściągnął go z boiska.
Ogółem szkoleniowiec dokonywał wielu zmian, reagując na problemy poszczególnych zawodników. Serb słynie z poważnej miny podczas meczów. Zwykle w trakcie spotkań zdarzają się chwile, gdy pokazuje nieco więcej ekspresji, ale nie tym razem. Przez cały czas miał dość ponurą minę. Tak samo jak wtedy, gdy czekał na przedmeczowy wywiad dla Polsatu Sport. W trakcie spotkania, niezależnie od rozwoju wypadków, spacerował cały czas wzdłuż boiska i tylko obserwował zawodników, udzielając im czasem wskazówek. Jedynym wyjątkiem była sytuacji, gdy po efektownym ataku w trzecim secie przybił piątkę najlepszemu wśród Biało-Czerwonych tego dnia Kamilowi Semeniukowi. Ale uśmiechu długo było jak na lekarstwo, bo jego drużyna sporymi fragmentami miała pod górkę.
To dlatego też kilka razy spiker zachęcał w przerwach kibiców do powstania i dodatkowego wsparcia dla Polaków.
- To jest absolutnie możliwe - przekonywał w czwartym secie, ale Biało-Czerwoni tych strat nie odrobili.


I to mimo świetnych zagrywek Wilfredo Leona, który zmienił w tej części meczu Fornala. Nie było to pierwsze wejście na boisko tego wieczora lidera Bogdanki LUK Lublin. W drugiej odsłonie, przy stanie 17:21, Grbić wprowadził go jako awaryjnego atakującego. Wcześniej do tej roli szykowany był Śliwka, ale wobec jego urazu trener musiał szukać nowej alternatywy.
Wtedy Leon już też w swoim stylu błyszczał na zagrywce, ale nie wystarczyło to do odwrócenia losów tej odsłony. Rewelacyjną serią serwisowych bomb odebrał ochotę do gry Irańczykom za to w tie-breaku. Po tej serii kibice zachęceni przez spikera zgotowali mu owację na stojąco, choć mecz jeszcze trwał. Ale niedługo, bo kilka minut później mogli już celebrować zwycięstwo.
Idź do oryginalnego materiału