Mecz się choćby jeszcze nie zaczął, a już było o nim bardzo głośno. Wszystko za sprawą angielskich fanów, którzy "opanowali Bilbao". Mieszkańcy byli przerażeni tym, co działo się na ulicach na dzień przed meczem. - Anglicy to chuligani - grzmieli. Co takiego się wydarzyło? Ok. 80 tys. kibiców doprowadziło do kilku aktów wandalizmu i burd, o czym szerzej pisał "Daily Mail". "Pili piwo, a także śpiewali do późnych godzin nocnych. Niektórzy, z gołym torsem, wspinali się na latarnie, niszczyli sygnalizację świetlną oraz dewastowali mienie" - informowali dziennikarze.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy psycholog pomógł Jakubowi Koseckiemu? "Za moich czasów to była oznaka słabości"
Oto co wymyślił Tottenham przed finałem LE. "Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem"
Samo spotkanie było bardzo słabe. "Mnóstwo szarpanej gry, niedokładności, 'kopaniny'. Fani w mediach społecznościowych już w przerwie nie zostawili na piłkarzach suchej nitki" - relacjonował Bartosz Królikowski ze Sport.pl. Trudno było się jednak dziwić, gdyż mierzyły się dwa zespoły, które zajmują kolejno 16. oraz 17. miejsce w Premier League. "Finał sezonu" zwyciężył Tottenham, który pokonał Manchester United 1:0 po trafieniu Brennana Johnsona.
Do niecodziennych scen doszło za to tuż przed pierwszym gwizdkiem arbitra Felixa Zwayera. Oba zespoły standardowo zebrały się w kółku, by omówić jeszcze ostatnie kwestie i dodatkowo zmotywować się przed kluczowym starciem. Piłkarze Ange Postecoglou zdecydowali się jednak... udać na połowę rywala. Był to dość nietypowy widok. "Chyba nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem" - skomentował dziennikarz Viaplay Kasper Wikestad.
Laurie Whitwell z "The Athletic" zamieścił w sieci materiał wideo, podczas którego możemy zobaczyć "całe zdarzenie". Pierwotnie Tottenham zmierzał w kierunku własnej połowy, natomiast nagle jeden z zawodników (prawdopodobnie był to Cristian Romero) zaapelował do pozostałych, by ustawili się w innym miejscu.
Dlaczego doszło do takiej sceny? Simon Stone z BBC sądzi, iż piłkarze Tottenham chcieli być bliżej swoich fanów. - To był ten rodzaj uporu, o którym mówił ich menadżer Ange Postecoglou. To było posunięcie w stylu 'zróbmy to po swojemu' - przekazał. Dziennik 'Manchester Evening News' napisał za to, iż od samego początku toczyła się "pewnego rodzaju gra psychologiczna".
Bohaterem meczu został obrońca Tottenhamu Micky van de Ven. To, co zrobił w 69. minucie, obiegło już praktycznie cały świat. "Interwencja z gatunku tych, które mogą na stałe wpisać go do historii", "dokonał właśnie cudu" - pisali fani. Dzięki temu zagraniu Tottenham mógł świętować zdobycie pierwszego trofeum od 2008 roku. Na arenie międzynarodowej czekał na to od 1984 roku, gdy wygrał ówczesną Ligę Europy, czyli Puchar UEFA.