Od 29 listopada realizowane są mistrzostwa świata w piłce nożnej sześcioosobowej, których gospodarzem jest Oman. Wśród 40 drużyn rywalizujących o medale znajduje się reprezentacja Polski, która trafiła do grupy E z Turcją, Francją, Pakistanem i Haiti. W pierwszej kolejce Polska wygrała 3:1 z Francją, a w zespole rywali grał Ludovic Obraniak (32-krotny reprezentant Polski) czy Djibril Cisse (dawniej Liverpool). W drugiej kolejce rywalem Biało-Czerwoni była reprezentacja Haiti.
REKLAMA
Zobacz wideo Piłkarz Legii zaczął się bić z kibicem na peronie! Rzeźniczak opowiada
Czytaj także:
Ronaldinho ma powód do świętowania. Wspaniałe wieści poszły w świat
Pierwotnie mecz miał się rozpocząć o godz. 8:00 czasu polskiego, natomiast Haiti nie pojawiło się na boisku przed wyznaczoną godziną. Pojawiały się informacje, przekazywane przez komentatorów Telewizji Polskiej, iż spotkanie może zakończyć się walkowerem ze względu na nieobecność Haitańczyków. Finalnie rywale Polaków zjawili się na boisku, a mecz zaczął się z 23-minutowym opóźnieniem. Polska wygrała 4:1 i została nowym liderem grupy E.
Dwa poprzednie mecze Haiti, odpowiednio z Turcją i Pakistanem, zakończyły się walkowerami. Powód? Kadra Haiti nie była obecna w Omanie. Dlaczego?
Aktualnie w Haiti trwa wojna gangów, a od marca br. w tym kraju obowiązuje stan wyjątkowy. Zbrojne grupy zaatakowały więzienie w stolicy Port-au-Prince, zabiły policjantów i strażników więziennych, przez co ponad 3,5 tys. osadzonych wróciło na wolność. Premier Ariel Henry podał się do dymisji. Aktualnie to gangi rządzą w kraju, a za tym idą też spore utrudnienia w opuszczeniu kraju.
Reprezentacja Haiti miała ogromne problemy z opuszczeniem kraju. "Nie spodziewałem się"
O tym, jak dużą pracę musiała wykonać kadra Haiti, by dostać się na mistrzostwa świata socca i zagrać z Polską, opowiada nam Wojciech Dudek, prezes Polskiej Federacji Socca.
- To taka niespodziewana historia. Wiedzieliśmy, iż kadra Haiti ma kłopot z dotarciem do Omanu i nasz mecz będzie pod znakiem zapytania. Nie wiedzieliśmy, czy on się odbędzie i nie wiedzieliśmy, dlaczego może się on nie odbyć. Gdy Haitańczycy dotarli na miejsce, to porozmawiałem z prezesem ich federacji. Nie spodziewałem się, iż takie są przesłanki - rozpoczął.
Czytaj także:
Niebywałe, co zrobił w 90. minucie. Oto pierwszy ćwierćfinalista PP
- Przede wszystkim problem polegał na tym, iż z Haiti nie da się bezpiecznie wylecieć, bo gangi strzelają do samolotów, więc bezpośredni lot stamtąd odpadał. W teorii drużyna miała mieć podstawiony helikopter przez stronę rządową, ale nie mógł on się pojawić, bo wcześniej tam ostrzelali inny helikopter. Wyjazd wiązał się z tym, iż Haitańczycy musieli się przebijać przez przystanki graniczne. Spodziewali się, iż tam zostaną zatrzymani, bo nie da się spokojnie opuścić kraju i nie zostać zatrzymanym, bo gangi kontrolują już większą część kraju - dodaje Dudek.
Okazuje się, iż wcale nie było pewne, iż Haitańczykom uda się opuścić kraj i dolecieć bezpiecznie do Omanu. - Haitańczycy mieli trzy przystanki, gdzie, z duszą na ramieniu nie wiedzieli, czy ich tam wpuszczą, czy zawrócą, czy im zrobią krzywdę. Gdzieś w dużej mierze, iż tak powiem, na bazie umiejętności perswazyjnych tej osoby, która zarządza kadrą, udało im się przejechać. Jak już wyjechali z Haiti i mieli lot z Dominikany, to później było prościej. Najpierw lecieli do Madrytu, potem do Dohy i stamtąd już do Omanu - tłumaczy Dudek.
- Haiti zdążyło "na zakładkę" na nasz mecz. To taka historia filmowa, bo z jednej strony było ryzyko, czy w ogóle oni dolecą do Omanu, a z drugiej strony była taka determinacja z ich strony, by zagrać w turnieju rangi mistrzostw świata, podążali za marzeniami i za ideą. To obudziło w nas szczery podziw. Wydaje mi się, iż znalazłoby się kilka ekip, które zachowałyby się podobnie i zaryzykowały - odpowiedział Dudek.
Polska nie zgadzała się na walkower. "Tak należało postąpić"
W związku z takimi problemami Haitańczyków pojawia się pytanie, czy Polska lub Międzynarodowa Federacja Socca (ISF) pomogła piłkarzom w dotarciu do Omanu. Co nam odpowiedział Dudek?
Czytaj także:
Flick wciąż ignoruje Szczęsnego. Hiszpanom zaczynają puszczać nerwy
- My nie byliśmy stroną w tym procesie. Byliśmy o tyle zainteresowani, bo wiedzieliśmy, iż mamy mecz z Haiti. Do dzisiejszej rozmowy z prezesem Haiti w ogóle nie znałem kontekstu sprawy. Wiem, iż światowe władze monitorowały sytuację, natomiast ciężar pomocy spoczywał na lokalnym komitecie organizacyjnym z Omanu. De facto oni pomagali w tym procesie wizowym, tak żeby Haiti dostało się najpierw do Europy, a później do Omanu. Nie wiem, czy za tym szła pomoc finansowa - tłumaczy.
- Z organizacyjnego punktu widzenia: gdybyśmy jako reprezentacja Polski nie uparli się, by czekać na Haitańczyków, to organizator musiałby podjąć decyzję, iż to jest walkower. To byłyby łatwe trzy punkty do tabeli, natomiast uparliśmy się, żeby absolutnie czekać na rywali, choćby kosztem obsuwy transmisji w TVP. Tutaj nikt nie kalkulował i nie chciał tych trzech punktów przez walkower. To nie o to chodzi. My nie braliśmy pod uwagę tego, by ten mecz skończył się walkowerem dla nas. Nie chcieliśmy tego. Haitańczycy nam bardzo dziękowali za postawę fair play. My mamy taką grupę ludzi, iż tu nie było żadnego zastanawiania się, wszystko było oczywiste. Tak trzeba się zachować, tak należało postąpić - mówi Dudek.
- Jest cała grupa zwariowanych ludzi na świecie, która angażuje się po to, by organizować takie imprezy sportowe. Wkładają oni mnóstwo energii w projekty w swoich krajach, by rozwijać tę dyscyplinę i wysłać potem reprezentację na turniej. Jest coś takiego romantycznego w tym projekcie, jak kiedyś w tej dużej piłce. My latamy po to, by takie mecze, jak z Haiti, grać. Trzy punkty to wynik sportowy, w tym wszystkim chodziło o to, by po prostu zagrać - podsumował prezes Polskiej Federacji Socca.
Polska zagra jeszcze w grupie E z Turcją (04.12, godz. 8:00) oraz Pakistanem (05.12, godz. 8:00). W przypadku wygrania grupy E Polska najprawdopodobniej zagra w 1/8 finału z Egiptem, a więc drużyną, która aktualnie zajmuje drugie miejsce w grupie D.