- Dla nas problemem było to, iż w trakcie naszego przejazdu kwalifikacyjnego, wyjeżdżając z bardzo szybkiej partii zakrętów zamiast skupić się na hamowaniu, zacząłem wzrokiem szukać załogi rywali. Widziałem mnóstwo piasku i błota rozsypanego na drodze, a nie było nikogo z załogi, by pokazać, iż możemy jechać dalej - mówi w rozmowie z Interią Jarosław Szeja, lider klasyfikacji generalnej mistrzostw Polski, podsumowując przedpołudniową część pierwszego dnia Rajdu Śląska.