W Oberstdorfie był dziesiąty, w Garmisch-Partenkirchen zajął 16. miejsce i w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni spadł na jedenaste miejsce. Ale teraz w Innsbrucku Paweł Wąsek pięknie odrobił straty. Po świetnych skokach na 129, i 129,5 m nasz 25-latek zajął na legendarnej skoczni Bergisel piąte miejsce. Tak wysoko nie był w zawodach Pucharu Świata nigdy wcześniej.
REKLAMA
Zobacz wideo Fatalny start TCS polskich skoczków. Czy ufają trenerowi?
Wąsek debiutował w Pucharze Świata siedem lat temu, a regularnie skacze w nim już piąty sezon. Do tej zimy tylko w jednym konkursie zdołał wskoczyć do czołowej dziesiątki – w grudniu 2020 roku był szósty w mających nieco słabszą obsadę zawodach w Niżnym Tagile. A teraz w Innsbrucku, w prestiżowym konkursie Turnieju Czterech Skoczni przebił tamten wynik. I pokazał, iż top 10 to zaczyna być jego miejsce.
Zaufał Thurnbichlerowi. Trener podkreśla: etyka pracy
Miesiąc temu w grudniu Wąsek był dwa razy jedenasty w Wiśle. Jedenasty był też w jednym z przedświątecznych konkursów w Engelbergu. Następnie zajął dziesiąte miejsce w Oberstdorfie i teraz ma to świetne piąte miejsce na Bergisel. Brawo! Pewnie iż my, kibice polskich skoków, jesteśmy przyzwyczajeni do rzeczy dużo większych. Jasne, iż nie będziemy skakać z euforii po piątym miejscu Wąska, skoro pamiętamy, jak Turnieje Czterech Skoczni wygrywali Adam Małysz, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Albo jak całkiem niedawno – cztery lata temu – mieliśmy aż czterech Polaków w top 6 imprezy (Stoch wygrał, Kubacki był trzeci, Piotr Żyła piąty, a Andrzej Stękała szósty).
Ale Wąsek jeszcze rok temu w Turnieju Czterech Skoczni męczył się tak bardzo, iż w Garmisch-Partenkirchen wystąpił choćby w roli przedskoczka po tym jak nie zakwalifikował się do konkursu. – To fantastyczne uczucie – powiedział w studiu Eurosportu, gdy zapytano go, jakie to uczucie w rok przeskoczyć na całkiem inny poziom. – To pokazuje, iż w skokach wszystko może się bardzo gwałtownie zmienić. Skoki rozgrywają się przede wszystkim w głowie. Warto nabierać coraz więcej pewności siebie – dodał Wąsek.
Tę jego pewność widzimy coraz wyraźniej. – Uznałem, iż albo mogę powalczyć, pójść na całość, albo mieć kolejne miejsce w top 20 – mówił Wąsek, tłumacząc, jak w rundzie finałowej w Innsbrucku awansował z miejsca dziewiątego na piąte.
Wąsek pokazał tu charakter. Natomiast na co dzień jest cichy, spokojny, pracowity i pokorny. - Nie powiem, iż nie ufam w proces i pomysły szkoleniowe. Ufam i chcę przez cały czas ufać – mówił po noworocznym konkursie w Ga-Pa. To były ważne słowa poparcia dla sztabu, którym kieruje Thomas Thurnbichler. Inaczej na temat zaufania do Austriaka wypowiadali się w ostatnim czasie nasi pozostali skoczkowie, m.in. Aleksander Zniszczoł i Dawid Kubacki.
- Paweł pokazuje wielką pracę, etykę pracy i jest tam, gdzie powinien być – skomentował teraz na gorąco Thurnbichler przed kamerą Eurosportu.
Z Polaków liczy się tylko Wąsek
Po trzech czwartych 73. Turnieju Czterech Skoczni Wąsek jest jedynym Polakiem, który dostarcza nam pozytywnych emocji. W Innsbrucku już trzeci raz na trzeci start do drugiej serii nie awansował Zniszczoł, po raz drugi przepadł w pojedynku KO Piotr Żyła, a Dawid Kubacki zdobył dopiero pierwsze punkty Pucharu Świata od miesiąca. Drugi najlepszy z naszych skoczków – Jakub Wolny – przed kończącym Turniej konkursem w Bischofshofen jest 29.