Rewolucja w kadrze! Grbić pominął wielkie gwiazdy. Oto powody

11 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl


Nikola Grbić zapewnia, iż nie chciał rewolucji w reprezentacji Polski w tym sezonie, ale musiał reagować na sytuację kluczowych siatkarzy. Przyznaje też jednak, iż jedną z legend kadry pominął przy powołaniach nie tylko z powodu sytuacji zdrowotnej. - Czas na to jest teraz - argumentuje trener wicemistrzów olimpijskich z Paryża.
- To niemożliwe, aby nie było ryzyka czy momentów, w których pewne rzeczy nie pójdą tak, jakbym chciał - Nikola Grbić w wywiadzie na stronie Polskiego Związku Piłki Siatkowej stawia sprawę jasno. Trener kadry z zazdrością spogląda na Amerykanów i tłumaczy, iż przez rezygnację z pięciu graczy, z którymi zdobył olimpijskie srebro, chce zwiększyć szanse na spełnienie wielkiego marzenia w 2028 roku.


REKLAMA


Zobacz wideo JSW Jastrzębski Węgiel z awansem do turnieju finałowego. Jakub Popiwczak: Nie mogę się doczekać


Grbić: "Nie będę tego robił rok przed igrzyskami". Trener jasno wskazuje swój priorytet
Można się było spodziewać, iż Grbić dokona pewnych zmian w kadrze, ale ich skala zaskoczyła chyba wszystkich kibiców. Brak przechodzącego wciąż rehabilitację po operacji stawu biodrowego libero Pawła Zatorskiego można było zakładać niemal w ciemno. Nieobecność takich doświadczonych graczy jak rozgrywający Grzegorz Łomacz i środkowy Karol Kłos też nie szokuje. Atakujący Łukasz Kaczmarek, który bardzo pomógł drużynie w okresie 2023 pod nieobecność kontuzjowanego Bartosza Kurka, od dłuższego czasu nie może odzyskać dawnej formy. Ale Serb, który od 2022 roku prowadzi Biało-Czerwonych, w szerokim składzie na Ligę Narodów - a w praktyce raczej także na cały sezon - pominął też będących dotychczas filarami rozgrywającego Marcina Janusza i środkowego Mateusza Bieńka.
- Nie było moją intencją, aby przeprowadzić rewolucję. Po prostu zadzwoniłem do wszystkich moich zawodników, bo chciałem zrozumieć mniej więcej, jak się mają, jak się czują fizycznie, emocjonalnie i mentalnie. Moim celem jest przygotowanie drużyny do igrzysk w Los Angeles, więc chciałem dać też szansę młodszym zawodnikom. Nie będę tego robił rok przed igrzyskami. Czas na próbowanie i sprawdzanie nowych i młodych graczy jest właśnie teraz - tłumaczy Grbić.
Zwraca on uwagę na dużą intensywność występów najlepszych siatkarzy. Zarówno w klubie, jak i w kadrze. I na negatywne skutki zdrowotne takiego funkcjonowania przez dłuższy czas.
- Trudno byłoby mieć najlepszy zespół zdrowych zawodników w Los Angeles, jeżeli przez te cztery kolejne lata graliby we wszystkich wspomnianych rozgrywkach. Oczywiście, chcę ponownie grać najsilniejszym składem, ale nie jesteśmy w tej samej sytuacji co Amerykanie. Mają zapewnioną kwalifikację olimpijską, więc mogą teraz dwa lata grać bez najmocniejszego zestawienia. Trener może dać wszystkim tym zawodnikom wolne, żeby się zregenerowali, a potem ściągnie ich znów przed igrzyskami. W międzyczasie wypróbuje zaś młodych graczy i zobaczy, kto z nich mógłby grać w turnieju olimpijskim. My tego zrobić nie możemy ze względu na status siatkówki w Polsce, naszych kibiców, sponsorów. Polska zawsze jedzie po medal. Bez względu na to, jaki to turniej - podkreśla szkoleniowiec.


W pierwszym sezonie zdobył z Polakami wicemistrzostwo świata i zajął trzecie miejsce w LN, w drugim dołożył złoto mistrzostw Europy i triumf w LN, a w trzecim olimpijskie srebro i kolejne trzecie miejsce w LN. Zapewnia, iż zrobi wszystko, aby z wrześniowego czempionatu globu też wrócić z krążkiem. Ale na pierwszym miejscu stawia coś innego.
- Chciałem dać priorytet zdrowiu moich zawodników, dlatego na liście brakuje niektórych reprezentantów. Ich brak nie oznacza końca ich kariery w reprezentacji. To oznacza tylko tyle, iż mają przerwę i oczywiście będę z nimi w kontakcie, a w przyszłości zobaczymy, jak się czują, jak jest z ich zdrowiem i podejmiemy kolejne decyzje - wyjaśnia słynny Serb.
Wobec jednego zawodnika jednak sprawa wydaje się już przesądzona. Podziękował Kłosowi za cały jego wkład i pomoc podczas trzyletniej współpracy.
Odnosząc się do nieobecności pięciu wicemistrzów olimpijskich z Paryża, Grbić stwierdza zaś, iż poza kwestiami zdrowotnymi zaistniały też "pewne prywatne sytuacje". Bieniek dwóch poprzednich sezonów kadrowych nie dokończył z powodu kontuzji stopy. Spore kłopoty ze zdrowotne miał też Janusz.


- Te ostatnie trzy sezony były dla Marcina bardzo ciężkie i to odbiło się na jego zdrowiu. Zrobienie sobie od czasu do czasu przerwy i zregenerowanie się jest okej. Ciągle podróżujemy, jesteśmy z dala od rodziny. jeżeli nie jesteś w głowie gotowy na 100 procent, czasem lepiej zrobić sobie przerwę. To samo tyczy się "Zwierza" (Kaczmarka - red.) i "Grega" (Łomacza). "Greg" dopiero co został ojcem po raz drugi. To są sytuacje, które chciałem wziąć pod uwagę i dlatego zorganizować sezon w ten sposób - tłumaczy trener.


Chwila prawdy dla graczy, którzy dotychczas byli w cieniu. Zmiany w składzie i zmiany celu?
Szczególną uwagę zwraca teraz sytuacja na rozegraniu. Nieobecność Janusza i Łomacza oznacza brak dwóch graczy, którzy stale grali u Grbicia na tej pozycji w najważniejszych turniejach. Teraz więcej szans dostaną prawdopodobnie Marcin Komenda i Jan Firlej, którzy dotychczas byli wsparciem dla wspomnianej dwójki. Serb liczy się z tym, iż po tak znaczących zmianach w składzie nie zawsze gra będzie się gładko układała.
- To niemożliwe, aby nie było ryzyka czy momentów, w których pewne rzeczy nie pójdą tak, jakbym chciał. Ale to jest jedyny czas, kiedy mogę dokładnie zrozumieć, jak bardzo i do jakiego momentu ci zawodnicy są w stanie pójść do przodu. Bo jeżeli za każdym razem, gdy coś będzie szło nie tak, będzie ktoś, kto wejdzie za ciebie, to prawdopodobnie będziesz nadto chroniony i nigdy nie rozwiniesz się w taki sposób, w jaki mógłbyś - przekonuje.
Trener przyznaje też, iż kierował się tą myślą również wtedy, gdy nie umieścił wśród powołanych Zatorskiego, który od kilkunastu lat był stałym elementem kadry. Tego lata podstawowym libero będzie Jakub Popiwczak, który już w poprzednim sezonie zbierał wiele pochwał.


- Chciałem dać "Piwko" szansę, aby w końcu wziął na siebie odpowiedzialność związaną z byciem pierwszym libero. Co by było, jeżeli miałby przy sobie "Zatiego"? Byłaby to dokładnie ta sytuacja, o której przed chwilą powiedziałem, iż chciałbym jej uniknąć. przez cały czas nie wiemy, jak przebiegnie do końca rehabilitacja "Zatiego", ale myślę, iż byłby w stanie wrócić i być gotowy na zakończenie LN albo na MŚ. Ale postanowiłem nie umieszczać go na liście też ze wspomnianego powodu - dodaje Grbić.
A na koniec raz jeszcze podkreśla, iż zmiany w kadrze nie oznaczają zmiany oczekiwać wobec docelowej imprezy w tym sezonie. - Cel pozostaje ten sam, ale oczywiście będzie wiele pracy do wykonania podczas treningów i meczów. Przetestujemy nowych zawodników i mam nadzieję, iż koniec końców efekt będzie taki sam jak podczas poprzednich trzech sezonów. Czyli, iż z każdego turnieju wrócimy z medalem. Jak zawsze - podsumowuje Grbić.
Idź do oryginalnego materiału