Po połowie rozegranych meczów 1/8 finału śmiało można stwierdzić, iż reprezentacja Hiszpanii prezentuje najciekawszy styl gry. Duża w tym zasługa Lamine Yamala oraz Nico Williamsa, którzy w starciu z Gruzją (4:1) znów udowodnili, iż mimo młodego wieku mogą decydować o sile zespołu. Z pewnością o powołaniu na mistrzostwa Europy marzył także Ansu Fati. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna.
REKLAMA
Zobacz wideo Co dalej z Lewandowskim? "To brzmi jak kiepski żart"
Barcelona nie ma zamiaru czekać na Fatiego. Hiszpanie ujawniają
Ostatni sezon 21-latek spędził na wypożyczeniu w Brighton, gdzie nie poszło mu najlepiej. Co prawda rozegrał 30 spotkań, jednak łącznie spędził na boisku zaledwie nieco ponad tysiąc minut. W tym czasie strzelił cztery bramki i zanotował jedną asystę. W Anglii, podobnie jak Barcelonie, nie ominęły go kontuzje. Ze względu na uraz łydki znów pauzował przez kilkanaście spotkań, a Roberto De Zerbi nie zbyt chętnie wystawiał go w podstawowej jedenastce.
A przecież jeszcze kilka lat temu Ansu Fati został określony mianem "złotego dziecka Barcelony" lub samym "następcą Messiego". Młody Hiszpan przejął choćby koszulkę z numerem "10" po Argentyńczyku, który wówczas odchodził do Paris Saint-Germain. Wtedy jego wartość oscylowała w granicach 80 milionów euro. Nastoletni Fati nie wytrzymał tej presji. Z sezonu na sezon jego dyspozycja pozostawiała wiele do życzenia, a w rozwoju kariery przeszkadzały nieustanne kontuzje.
Mimo to przez cały czas marzy o powrocie do Barcelony na stałe. - Moim marzeniem jest to, by odnieść sukces w Barcelonie. Mam nadzieję, iż będę w stanie spłacić te wszystkie uczucia, jakie otrzymuje od kibiców. Czułem wcześniej, iż wszystko, co robię, nie jest doceniane, więc dlatego zdecydowałem się na Brighton. Opuściłem Camp Nou, strzelając ostatnią bramkę i chciałbym zdobyć pierwszą po przebudowie. Chcę pokazać, iż mogę wiele wnieść do gry tego zespołu - mówił na początku czerwca, jednak wszystko wskazuje na to, iż skończy się tylko na marzeniach.
Ivan San Antonio z katalońskiego "Sportu" przekazał, iż FC Barcelona w ogóle nie liczy na powrót Fatiego. Co więcej, klub miał już choćby poinformować swojego piłkarza o takiej decyzji. Powodów jest kilka. Głównym z nich jest wysokie wynagrodzenie oraz kontrakt wygasający dopiero 30 czerwca 2027 roku. Inną sprawą jest forma boiskowa Hiszpana, która od dłuższego czasu nie jest najlepsza.
W takiej sytuacji wicemistrzowie Hiszpanii nie mają zamiaru czekać. Potrzebują zawodników, którzy od razu zapewnią drużynie jakość i liczby, czego nie jest w stanie zagwarantować Ansu Fati. Dziennikarz "Sportu" dodaje, iż Hansi Flick chce dać szansę 21-latkowi w meczach przedsezonowych, aby w tym czasie pokazał się potencjalnemu nowemu pracodawcy. Transfermarkt wycenia go w tej chwili na 25 milionów euro.