Reprezentant Polski przyznał się do oszustwa. Szambo wybiło. "Zwykły pajac"

3 dni temu
Zdjęcie: Screenshot transmisja Canal+ Sport Screenshot TT: https://x.com/jakub_slizewski/status/1859656007376568530


W meczu Jagiellonia - Raków rozegranym tuż przed przerwą reprezentacyjną doszło do dużego skandalu. Sędzia Jarosław Przybył już w 3. minucie podyktował rzut karny dla Rakowa. Na powtórkach widać, iż Michael Ameyaw wymusił jedenastkę. Arbiter nie miał jednak możliwości zmiany decyzji, bo nie działał system VAR. Teraz Ameyaw się przyznał. "Przyaktorzyłem" - powiedział. Spadła na niego fala krytyki.
"Ekran VAR działał w wozie technicznym, a łączność z sędzią technicznym mogła być prowadzona w trybie awaryjnym poprzez krótkofalówkę. Sędziowie, nie mając możliwości technicznej sprawdzenia na monitorze sytuacji z 3. minuty i mając na uwadze, iż podjęta decyzja miała charakter interpretacyjny, co należy do uprawnień sędziego głównego, odstąpili od analizy VAR ww. zdarzenia" - informowała po meczu Jagiellonii z Rakowem spółka Ekstraklasa SA.


REKLAMA


Zobacz wideo Alarm przed PŚ w skokach. Zaskakujące obrazki


Ameyaw się przyznał. Kibice mu tego nie darowali. "Pajac"
To wytłumaczenie oczywiście nikogo nie satysfakcjonuje. Do sytuacji z Białegostoku na pewno będzie się wracać, gdyby na przykład okazało się, iż straconych w tym meczu punktów zabraknie Jagiellonii do obrony mistrzostwa Polski. Cała sytuacja była też o tyle kontrowersyjna, iż jej głównym bohaterem był jeden z najnowszych reprezentantów Polski - Michael Ameyaw. Piłkarz Rakowa debiutował z Portugalią (1:3), a następnie zagrał blisko pół godziny w zremisowanym 3:3 meczu z Chorwacją.


Emocje wokół meczu Jagiellonii z Rakowem już dawno opadły. W czwartek na kanale "Foot Truck" pojawiła się rozmowa z Michaelem Ameyawem. I na nowo je rozbudził, bo reprezentant Polski przyznał, iż w tej sytuacji symulował.
- Przyaktorzyłem - powiedział roześmiany piłkarz. Zapytany o to jak na całą sytuację zareagował Taras Romańczuk - z piłkarzem Jagiellonii pojechał na zgrupowanie kadry - odpowiedział: - Nie no, Taras podszedł do tego z dystansem. Wiadomo, my jako zawodnicy profesjonalni wiemy, iż jesteśmy w stanie zrobić praktycznie wszystko, aby nasza drużyna wygrała, o ile nikomu tym krzywdy nie wyrządzamy. A ja nikomu nie wyrządziłem krzywdy. Z mojej perspektywy to wygląda tak, iż to było odruchowe, nie było zaplanowane. Po tym manewrze od razu wstałem, żeby nie dostać żółtej kartki i byłem delikatnie zdziwiony, gdy sędzia wskazał na wapno. Ja się z tym nie czuję źle. Były jakieś negatywne komentarze ze strony kibiców Jagiellonii, ale jestem przekonany, iż jakby kilkanaście minut później arbiter podyktował jedenastkę po sytuacji z Pululu, to kibice byliby wniebowzięci - tłumaczy Ameyaw.


Ta wypowiedź nie zdobyła oczywiście poklasku kibiców. "Gdyby podszedł do sędziego i powiedział 'sorry mordo, przyaktorzyłem', to zachowałby się jak prawdziwy ktoś, a tak został zwykłą s***tą. Nisko się ceni. Godność za 1 punkt" - ocenia jeden z kibiców.


"'Nie zrobiłem nikomu krzywdy' - skoro oszukał, to jest oszukany. Nie podoba mi się takie stawianie sprawy. Komisja ligi tak jak cofa kartki, tak samo powinna nakładać za coś takiego. To jest działanie intencjonalne, z premedytacją. Padolino i gra na czas są do tępienia" - pisze kolejny fan. "Człowieku, podnosisz rękę i mówisz do sędziego, iż nie było karnego. Byś więcej zyskał niż tym karnym" - zasugerował inny.
"Zero honoru i fair play, zwykły pajac", "Klasy zero", "Żenada", "Co za błazen" - podobnych komentarzy nie brakuje.


Ameyaw trafił do Rakowa Częstochowa na początku września. Od samego początku jest ważnym elementem drużyny. W tym sezonie w barwach Piasta i Rakowa zdobył łącznie trzy gole i zanotował trzy asysty. W najbliższej kolejce ekstraklasy Raków Częstochowa zagra z Koroną Kielce. To spotkanie odbędzie się w niedzielę 24 listopada o 14:45.
Idź do oryginalnego materiału