"Ekran VAR działał w wozie technicznym, a łączność z sędzią technicznym mogła być prowadzona w trybie awaryjnym poprzez krótkofalówkę. Sędziowie, nie mając możliwości technicznej sprawdzenia na monitorze sytuacji z 3. minuty i mając na uwadze, iż podjęta decyzja miała charakter interpretacyjny, co należy do uprawnień sędziego głównego, odstąpili od analizy VAR ww. zdarzenia" - informowała po meczu Jagiellonii z Rakowem spółka Ekstraklasa SA.
REKLAMA
Zobacz wideo Alarm przed PŚ w skokach. Zaskakujące obrazki
Ameyaw się przyznał. Kibice mu tego nie darowali. "Pajac"
To wytłumaczenie oczywiście nikogo nie satysfakcjonuje. Do sytuacji z Białegostoku na pewno będzie się wracać, gdyby na przykład okazało się, iż straconych w tym meczu punktów zabraknie Jagiellonii do obrony mistrzostwa Polski. Cała sytuacja była też o tyle kontrowersyjna, iż jej głównym bohaterem był jeden z najnowszych reprezentantów Polski - Michael Ameyaw. Piłkarz Rakowa debiutował z Portugalią (1:3), a następnie zagrał blisko pół godziny w zremisowanym 3:3 meczu z Chorwacją.
Emocje wokół meczu Jagiellonii z Rakowem już dawno opadły. W czwartek na kanale "Foot Truck" pojawiła się rozmowa z Michaelem Ameyawem. I na nowo je rozbudził, bo reprezentant Polski przyznał, iż w tej sytuacji symulował.
- Przyaktorzyłem - powiedział roześmiany piłkarz. Zapytany o to jak na całą sytuację zareagował Taras Romańczuk - z piłkarzem Jagiellonii pojechał na zgrupowanie kadry - odpowiedział: - Nie no, Taras podszedł do tego z dystansem. Wiadomo, my jako zawodnicy profesjonalni wiemy, iż jesteśmy w stanie zrobić praktycznie wszystko, aby nasza drużyna wygrała, o ile nikomu tym krzywdy nie wyrządzamy. A ja nikomu nie wyrządziłem krzywdy. Z mojej perspektywy to wygląda tak, iż to było odruchowe, nie było zaplanowane. Po tym manewrze od razu wstałem, żeby nie dostać żółtej kartki i byłem delikatnie zdziwiony, gdy sędzia wskazał na wapno. Ja się z tym nie czuję źle. Były jakieś negatywne komentarze ze strony kibiców Jagiellonii, ale jestem przekonany, iż jakby kilkanaście minut później arbiter podyktował jedenastkę po sytuacji z Pululu, to kibice byliby wniebowzięci - tłumaczy Ameyaw.
Ta wypowiedź nie zdobyła oczywiście poklasku kibiców. "Gdyby podszedł do sędziego i powiedział 'sorry mordo, przyaktorzyłem', to zachowałby się jak prawdziwy ktoś, a tak został zwykłą s***tą. Nisko się ceni. Godność za 1 punkt" - ocenia jeden z kibiców.
"'Nie zrobiłem nikomu krzywdy' - skoro oszukał, to jest oszukany. Nie podoba mi się takie stawianie sprawy. Komisja ligi tak jak cofa kartki, tak samo powinna nakładać za coś takiego. To jest działanie intencjonalne, z premedytacją. Padolino i gra na czas są do tępienia" - pisze kolejny fan. "Człowieku, podnosisz rękę i mówisz do sędziego, iż nie było karnego. Byś więcej zyskał niż tym karnym" - zasugerował inny.
"Zero honoru i fair play, zwykły pajac", "Klasy zero", "Żenada", "Co za błazen" - podobnych komentarzy nie brakuje.
Ameyaw trafił do Rakowa Częstochowa na początku września. Od samego początku jest ważnym elementem drużyny. W tym sezonie w barwach Piasta i Rakowa zdobył łącznie trzy gole i zanotował trzy asysty. W najbliższej kolejce ekstraklasy Raków Częstochowa zagra z Koroną Kielce. To spotkanie odbędzie się w niedzielę 24 listopada o 14:45.