Henryk Szost to jedna z największych gwiazd polskiego maratonu, aktualny rekordzista Polski na tym dystansie oraz wielokrotny olimpijczyk w dniu ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu 2024 wrócił wspomnieniami do swoich olimpijskich startów.
Sylwetka Henryka Szosta
Henryk Szost karierę sportową rozpoczął trenując biegi przełajowe, jednak to maraton stał się jego prawdziwą pasją i domeną. Jego największym osiągnięciem jest ustanowienie rekordu Polski w maratonie z czasem 2:07:39, co uczyniło go jednym z najszybszych biegaczy ulicznych na świecie. Brał udział w trzech edycjach Igrzysk Olimpijskich: Pekin 2008, Londyn 2012 oraz Rio de Janeiro 2016.
Aleksandra Guzik: Wracasz wspomnieniami do igrzysk. Jakie są trzy najprzyjemniejsze momenty, które wspominasz?
Henryk Szost: Pierwsze igrzyska olimpijskie w Pekinie były niesamowitym przeżyciem. Kiedy pierwszy raz przekroczyłem próg wioski olimpijskiej, to przytłoczył mnie jej rozmach i wielkość. Drugie wspomnienie, choć może mniej przyjemne, to sam bieg w Pekinie, który był bardzo ciężki ze względu na temperaturę. Trzecie to bardzo udany start w Londynie, gdzie zająłem dziewiąte miejsce, mimo trudnych warunków pogodowych.
Czy mocno się stresowałeś? Jak radziłeś sobie ze stresem przed startem?
Bardzo mocno się stresowałem. Uważam, iż kto się nie stresuje, nie podchodzi poważnie do zawodów. Jak sobie radziłem? Po prostu stawałem zestresowany na starcie, a kiedy padał strzał, stres mijał.
Pytanie jakich wiele: co jadłeś przed takim startem?
Zazwyczaj jadłem lekkie śniadanie – bułka, dżem, herbata i energetyczne galaretki, które dostarczały mi potrzebnych węglowodanów. W trakcie biegu sięgałem po żele energetyczne.
Co pakowałeś do walizki jako pierwsze?
Zawsze najpierw pakowałem strój startowy i buty. To były dla mnie najważniejsze rzeczy. Oczywiście, reszta ubrań również była istotna, ale najważniejsze były dobre ciuchy i buty.
W którym momencie stres był największy będąc na Igrzyskach?
Noc przed startem była najgorsza. Ciemność potęguje wszystkie złe myśli. Te ostatnie noce przed startem zawsze były dla mnie najtrudniejsze, ale po starcie stres mijał.
Jak radziłeś sobie z tym stresem?
Pomagały mi motywacyjne filmy i relaksacyjna muzyka.
Twoje porady dla startujących na igrzyskach?
Myślę, iż oni doskonale wiedzą co robić, bo tam już nie jadą zawodnicy, którzy są żółtodziobami więc dobrze wiedzą co robić, ale przede wszystkim żeby robili swoje, czyli skupili się na sobie. Bo tak naprawdę każdy na igrzyskach rywalizuje nie tylko z przeciwnikiem, ale też ze samym sobą. Żeby realizowali swoje założenia. I przede wszystkim, żeby zachowali zimną głowę.
Czy gdybyś miał wystartować raz jeszcze, jest jakiś błąd, którego byś nie popełnił?
Nie sądzę. Błędy kształtują zwycięzców. Każdy błąd, który popełniłem, mnie kształtował. Oczywiście brakuje mi medali, ale to nie zawsze wynikało z błędów, a raczej z chorób czy innych czynników. Więc na pewno błędy są po to, żeby żeby kształtować zwycięzców.
Czy Igrzyska Olimpijskie były dla Ciebie najważniejszym wydarzeniem w karierze?
Na pewno! dla wszystkich sportowca najważniejszą imprezą i celem sportowego życia są Igrzyska. Start na igrzyskach olimpijskich to spełnienie marzeń i nagroda za ciężką pracę. Nie ma ważniejszej imprezy niż start na igrzyskach olimpijskich.
Czy czułeś wsparcie kibiców?
Oczywiście, szczególnie na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie. Wsparcie kibiców, zwłaszcza znajomych na trasie, dodawało mi mocy i motywacji.
Przesłanie do kibiców od Henryka Szosta?
Kibicujmy naszym sportowcom. Oni przez cztery lata walczą o to, żeby wyjechać na olimpiadę i walczyć tam ze sobą. Tam naprawdę są najlepsi z najlepszych. To elita elit. Trzymajmy za nich kciuki, żeby osiągnęli jak najlepsze wyniki. I okazujmy im wsparcie
Dziękujemy za rozmowę.
Dziękuję!