20. kolejka La Liga była idealna dla Realu Madryt. W sobotę serię piętnastu zwycięstw z rzędu przerwało prowadzące w tabeli Atletico Madryt, które przegrało na wyjeździe z Leganes 0:1. Tego potknięcia lidera nie wykorzystała z kolei FC Barcelona, która jedynie zremisowała z Getafe 1:1. Takie wyniki oznaczały, iż grający bez zawieszonego za czerwoną kartkę Viniciusa Juniora "Królewscy" mogli wskoczyć na pierwsze miejsce w tabeli i zwiększyć przewagę nad trzecią Barcą do aż siedmiu punktów.
REKLAMA
Zobacz wideo Idol z dzieciństwa Jakuba Koseckiego? "Chciałem być jak on"
Real Madryt nowym liderem La Liga. Wysokie zwycięstwo nad Las Palmas
Niedzielny mecz z Las Palmas rozpoczął się jednak dla Realu Madryt fatalnie. Wszystko dlatego, iż już po 26 sekundach gry to goście byli na prowadzeniu. Wtedy to Sandro idealnie dośrodkował piłkę z prawej strony boiska do wbiegającego Fabio Silvy, a Portugalczyk z kilku metrów bez trudu trafił do siatki.
Tyle iż wszystko, co dobre, skończyło się dla gości z Wysp Kanaryjskich po kwadransie spotkania. Jeszcze tuż po straconym golu świetnej szansy na wyrównanie nie wykorzystał Brahim Diaz, ale już po 15 minutach gole dla "Królewskich" zaczęły padać seryjnie. Najpierw Sandro Ramirez, asystent przy bramce na 0:1, w głupi sposób faulował w polu karnym Rodrygo, a wykorzystaną jedenastką w 18. minucie swoje show w tym meczu rozpoczął Kylian Mbappe.
Kwadrans później było już 2:1 dla gospodarzy. Jaspera Cillessena, który chwilę wcześniej zapobiegł utracie gola po strzałach Mbappe czy Rodrygo, pokonał Brahim Diaz. Po obronionym uderzeniu z dystansu Mbappe do odbitej piłki dopadł Lucas Vazquez i wyłożył piłkę na pustą bramkę do Marokańczyka, któremu pozostało tylko dopełnienie formalności.
Minęły kolejne cztery minuty i Real prowadził już różnicą dwóch goli. Po podaniu z lewego skrzydła Rodrygo perfekcyjnym uderzeniem w okienko z kilkunastu metrów popisał się Kylian Mbappe.
Francuz jeszcze przed przerwą mógł mieć hattricka. W 42. minucie po podaniu w pole karne Jude'a Bellinghama Rodrygo ponownie wyłożył piłkę Mbappe, a ten skierował ją z kilku metrów do bramki rywali. Francuska megagwiazda już cieszyła się z trzeciego trafienia, gdy do akcji w kontrowersyjny sposób wkroczył VAR, dopatrując się spalonego na początku akcji. Oczywiście, Mbappe był na minimalnym spalonym w tamtej sytuacji, ale pomiędzy nią a golem w posiadanie piłki zdołali wejść piłkarze Las Palmas, więc zgodnie z protokołem VAR sędziowie raczej nie powinni wracać już do tej części akcji.
To jednak zupełnie nie wybiło Realu Madryt z dobrego rytmu i w 57. minucie faktycznie było 4:1. Tym razem Mbappe dobrym podaniem wpuścił w pole karne Frana Garcię, ten wyłożył piłkę Rodrygo, a Brazylijczyk płaskim strzałem wpisał się na listę strzelców.
Od 65. minuty przegrywające Las Palmas musiało dodatkowo grać w "dziesiątkę", gdyż Benito Ramirez korkami zaatakował biodro Lucasa Vazqueza i po interwencji VAR został wyrzucony z boiska.
Real mógł ten mecz wygrać jeszcze wyżej, ale sędziowie, tym razem już w pełni prawidłowo, nie uznali dwóch kolejnych bramek gospodarzy. Najpierw w 74. minucie po stałym fragmencie gry do siatki trafił Jude Bellingham, ale chwilę wcześniej na wyraźnym spalonym był Antonio Ruediger. Dwanaście minut później przepięknym trafieniem zza pola karnego popisał się Fede Valverde, jednak na dużym ofsajdzie był podający mu piłkę Lucas Vazquez.
W samej końcówce Carlo Ancelotti wpuścił na boisko Davida Alabę, który rozegrał swoje pierwsze minuty od grudnia 2023 roku i zerwania więzadła krzyżowego w kolanie. Swoje minuty dostali także młodzi Endrick, Chema czy Aguado.
Real Madryt pokonał pewnie Las Palmas 4:1 i z dorobkiem 46 punktów awansował na pierwsze miejsce w tabeli La Liga. "Królewscy" mają dwa punkty przewagi nad drugim Atletico oraz siedem nad trzecią FC Barceloną. Teraz przed nimi walka o awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów - w środę na Santiago Bernabeu zespół Carlo Ancelottiego podejmie austriacki RB Salzburg.