Wraca Liga Mistrzów! We wtorek 16 września UEFA zaplanowała między innymi takie spotkania jak Athletic Bilbao - Arsenal, Juventus - Borussia Dortmund czy Real Madryt - Olympique Marsylia. W tym gronie mecz PSV - Union Saint-Gilloise zbytnio się nie wyróżnia. Fanów do oglądania tego starcia mogła przekonać przede wszystkim godzina - o 18:45 do wyboru był jeszcze tylko jeden mecz.
REKLAMA
Zobacz wideo Polskie medalistki mistrzostw świata w boksie wróciły do kraju!
Fantastyczny mecz w Eindhoven. Świetny debiut Unionu w Lidze Mistrzów!
Ci kibice, którzy wybrali holendersko-belgijski pojedynek nie mają czego żałować. Mecz od pierwszej minuty trzymał bardzo wysokie tempo. Bardzo dobrze w spotkanie wszedł debiutujący w Lidze Mistrzów Union, który zepchnął PSV do obrony. To jednak gospodarze mogli pierwsi strzelić bramkę. W 6. minucie aut dobrze wyrzucił Yarek Gąsiorowski, który wypuścił lewym skrzydłem Rubena van Bommela. Holender zagrał w pole karne do Ismaela Saibariego, ale piłkarz PSV minimalnie się pomylił i jego strzał poleciał obok słupka.
Dwie minuty później z bramki cieszyli się goście. Fatalny błąd we własnym polu karnym popełnił Ricardo Pepi. Napastnik PSV próbował wybić piłkę, ale trafił w piszczel zawodnika Unionu - jedenastka była oczywista. David Promise bez problemów pokonał bramkarza. Było to pierwsze trafienie w tym sezonie Ligi Mistrzów.
W kolejnych minutach PSV zostało zepchnięte do rozpaczliwej obrony. W 16. minucie goście mieli bardzo dobrą okazję, żeby podwyższyć prowadzenie ale zbyt słabo uderzył Anouar Ait El Hadj i bramkarz poradził sobie z jego uderzeniem. Dobić do siatki powinien David Promise, ale napastnik Unionu zmarnował stuprocentową sytuację - miał jednak szczęście, bo i tak był na spalonym.
Chwilę później z kontrą pomknęło PSV, Van Bommel był blisko doprowadzenia do remisu, ale jego strzał zatrzymał się na poprzeczce.
Po tym emocjonującym początku mecz się trochę uspokoił, ale Union wciąż kontrolował wydarzenia na boisku. W 38. minucie goście strzelili bramkę na 2:0. Znów błąd popełnił Ricardo Pepi, który tym razem stracił piłkę w środkowej części boiska. Prawdziwy popis dał w tej akcji El Hadj, który najpierw nieatakowany przebiegł kilkadziesiąt metrów, następnie poradził sobie z ostatnim obrońcą PSV i strzelił tuż przy lewym słupku. Gospodarze byli w kompletnym szoku!
Union liderem Ligi Mistrzów. Tego nikt się nie spodziewał
Po przerwie PSV grało trochę lepiej, ale Union okazjonalnie wciąż był w stanie dochodzić do groźnych sytuacji. PSV pierwszą, naprawdę bardzo dobrą okazję na strzelenie gola kontaktowego miało w 55. minucie. Gospodarze rozegrali piękną akcję w wyniku której Saibari mógł strzelić bramkę z jednego metra. Marokańczyk jednak fatalnie przestrzelił i Union wciąż prowadził 2:0.
W 77. minucie piłkarze Unionu domagali się rzutu karnego. Yarek Gąsiorowski blokował dośrodkowanie w pole karne i piłka najpierw odbiła mu się od nogi, a następnie od ręki - sędziujący ten mecz Anthony Taylor nie podyktował jedenastki i była to dobra decyzja angielskiego arbitra.
Trzy minuty później Union zamknął mecz. Po rzucie rożnym bramkarza PSV pokonał Kevin Mac Allister, który bramkę na 3:0 strzelił kroczem. PSV strzeliło jeszcze honorowego gola w 90. minucie, gdy słabą próbę wybicia piłki głową przez jednego z obrońców Unionu wykorzystał Ruben van Bommel - jeden z najlepszych zawodników PSV w tym meczu.
Union ostatecznie wygrał 3:1, co trzeba uznać za sporą niespodziankę. Na ten moment klub z Belgii jest liderem fazy ligowej. Kolejne spotkanie w Lidze Mistrzów Union zagra 1 października przeciwko Newcastle. Tego samego dnia PSV zmierzy się na wyjeździe z Bayerem Leverkusen.