Cud w hicie Ligi Mistrzów! Do przerwy było 0:0, potem padło 8 goli!

1 godzina temu
Pierwsza połowa spotkania między Juventusem a Borussią Dortmund na Allianz Stadium była rozczarowująca, nie tylko dla kibiców obu drużyn, ale też postronnych widzów. Po przerwie oba zespoły zaprezentowały prawdziwy spektakl, jak na Ligę Mistrzów przystało, a przez 45 minut padło osiem (!) goli. Juventus przegrywał już 2:4, ale w samej końcówce rzucił się w pogoń za rywalem i dopiął swego niemal na ostatniej prostej.
Na pierwszego gola w meczu Juventusu z Borussią Dortmund na Allianz Stadium trzeba było czekać do 53. minuty. Całą akcję bramkową rozpoczął Karim Adeyemi. Gdy piłka znalazła się blisko pola karnego Juventusu, to Serhou Guirassy odegrał ją do Adeyemiego, a reprezentant Niemiec oszukał Lloyda Kelly'ego balansem ciała, znalazł trochę miejsca przed polem karnym i płaskim strzałem pokonał Michele Di Gregorio. W ten sposób Borussia objęła prowadzenie w swoim pierwszym meczu w Lidze Mistrzów, w tym sezonie.


REKLAMA


Zobacz wideo UEFA nie ukarała Maccabi Hajfa, a Raków tak. Żelazny: Brak postępowania wobec drużyn izraelskich jest skandalem


Czytaj także:


"Sugestie dotyczące alkoholu są nieprawdziwe". Oto co powiedział Kowalczyk


Bez celnego strzału BVB przez 45 minut. Kontrowersja po akcji Juventusu?
Borussia grała od samego początku wysokim pressingiem, ale pierwszy strzał na bramkę rywala oddał Juventus. Już w czwartej minucie strzał sprzed pola karnego oddał Khephen Thuram. W tej sytuacji świetną paradę zanotował Gregor Kobel. 17 minut później Lois Openda szukał podania piłki górą w kierunku Kenana Yildiza, ale szybszy okazał się Ramy Bensebaini.
W grze Borussii przez dłuższy czas brakowało konkretów, a Juventus był w stanie wyjść spod jej pressingu. BVB miało też wyższe posiadanie piłki, natomiast na tym kończyły się plusy pod adresem przedstawiciela Bundesligi.
W 31. minucie Yildiz stanął przed szansą na uderzenie piłki z woleja w polu karnym BVB, ale jego strzał został zablokowany. Kilkadziesiąt sekund później Jonathan David uderzył nad poprzeczką bramki Borussii. W jednej z sytuacji Waldemar Anton zagrał piłkę ręką przy starciu powietrznym z Lloydem Kellym, ale sędzia i system VAR nie dopatrzyli się nieprawidłowości w tej sytuacji.


Czytaj także:


Dantejskie sceny przed meczem Realu w Lidze Mistrzów!


Po bardzo spokojnym początku po obu stronach więcej okazji do strzelenia gola miał Juventus, co mogło być pewnym prognostykiem na drugą połowę. Ale wcale takim być nie musiało, co pokazał przebieg spotkania.


Osiem goli po przerwie. Ogromne emocje w Turynie
Druga połowa mogła zacząć się kapitalnie dla Juventusu. Toon Koopmeiners dośrodkował piłkę w pole karne BVB, gdzie Openda złożył się do uderzenia przewrotką, ale Belg był na spalonym. W 51. minucie otworzyła się szansa przed Borussią, natomiast Maximilian Beier trafił w słupek. Dwie minuty później było już 1:0 dla Borussii po tym, jak Adeyemi uprzedził Kelly'ego i uderzył sprzed pola karnego Juve.
Zobacz też: Sceny w Lidze Mistrzów! Zdobył gola po 36 sekundach
W 56. minucie BVB mogło podwyższyć prowadzenie. Piłka przeszła przez ofensywny tercet Guirassy - Beier - Adeyemi i trafiła do Guirassy'ego. Piłka odbiła się na tyle szczęśliwie dla napastnika BVB, iż mógł on oddać strzał, ale Di Gregorio zareagował intuicyjnie i odbił piłkę do boku.
Gdy zegar wybił 64. minutę spotkania, to Juventus doprowadził do remisu. Ten sezon pokazuje, iż jak trwoga w Turynie, to do Yildiza. Joao Mario oddał piłkę do Turka, a Yildiz uderzył sprzed pola karnego prosto w okienko bramki BVB. Zbyt długo nie trwała euforia Juventusu z remisu.


Kilkadziesiąt sekund później Borussia wróciła na prowadzenie, gdy Felix Nmecha uderzył znakomicie sprzed pola karnego. Trzy minuty po tym trafieniu było już 2:2. Tym razem w roli głównej wystąpił Dusan Vlahović, który ruszył do piłki prostopadłej w kontrataku po podaniu od Yildiza, a później umieścił piłkę w bramce BVB. Kibice na Allianz Stadium wstali z miejsc i oszaleli z radości.
Na kolejnego gola w tym meczu fani czekali do 75. minuty. Spory błąd w defensywie popełnił Thuram, z którego skorzystał Yan Couto. Brazylijczyk wbiegł w pole karne Juventusu, a potem uderzył płasko piłkę w kierunku bliższego słupka. Wydawało się, iż to bardzo prosta piłka do obrony dla Di Gregorio, ale bramkarz Juventusu nie popisał się w tej sytuacji.
W 81. minucie Yildiz spróbował kolejnego uderzenia sprzed pola karnego, natomiast w tej sytuacji błysnął Kobel, odbijając piłkę do boku. Na domiar złego kilka minut później BVB otrzymało rzut karny po tym, jak Kelly zagrał piłkę ręką przy strzale Guirassy'ego. Gola na 4:2 strzelił Ramy Bensebaini. Wydawało się, iż to ostatecznie pogrzebało nadzieje Juventusu.
W czwartej minucie doliczonego czasu gry Pierre Kalulu wrzucił piłkę w pole karne BVB, do której idealnie wystartował Vlahović. Piłka odbiła się jeszcze od słupka, ale wpadła do bramki Borussii. Juventus pokazał, iż zawsze gra do samego końca. Minęły trzy minuty i było już 4:4. Pogoń Juventusu za punktem w tej konfrontacji zakończył Lloyd Kelly. Tym razem w roli dośrodkowującego wystąpił Vlahović, a Kelly wpędził fanów Juventusu w ekstazę.


Juventus - BVB 4:4 (0:0)
Idź do oryginalnego materiału