Raz, dwa, trzy, cztery, pięć! I nie chodzi o PSG. Oto co zrobił Messi

1 dzień temu
Leo Messi show - tak można nazwać to, co Argentyńczyk wyprawiał w niedzielnym meczu z Columbus Crew w MLS. Inter Miami strzelił aż pięć bramek i przy każdej z nich 37-latek miał udział, czy to posyłając ostatnie podanie, czy trafiając do siatki. Ba, dzięki temu przeszedł do historii, o czym piszą nie tylko media, ale i same władze amerykańskiej ligi.
W sobotni wieczór oczy całego piłkarskiego środowiska zwrócone były na Monachium. To tam rozegrano finał Ligi Mistrzów, w którym triumfowało Paris-Saint Germain. Ba, Francuzi całkowicie rozbili Inter Mediolan, bo wbili mu aż pięć goli, przy ani jednym trafieniu rywali. "Historyczne upokorzenie", "Koszmar" - pisały włoskie media. Kibice PSG byli więc wniebowzięci. A mieli jeszcze jeden powód do radości. Znakomicie spisał się ich były piłkarz.


REKLAMA


Zobacz wideo Kto zostanie nowym trenerem Legii? Kosecki: Henning Berg chyba zobaczył co się tu dzieje i zrezygnował


Co za noc Leo Messiego. Przeszedł do historii. Media nie mogą się go nachwalić
Mowa o Leo Messim. Argentyńczyk był absolutnym bohaterem spotkania Interu Miami z Columbus Crew. Drużyna Javiera Mascherano rozbiła aż 5:1 rywali, a były gwiazdor PSG czy FC Barcelony miał udział przy każdej bramce. Ba, zapisał się na kartach historii.


Już w 13. minucie padł pierwszy gol. Messi zanotował przy nim kapitalną asystę, kiedy to wypatrzył Tadeo Allende i posłał mu piłkę praktycznie z własnej połowy boiska. Już dwie minuty później Argentyńczyk sam mógł cieszyć się z trafienia po tym, jak fatalny błąd popełnił bramkarz i wybił futbolówkę wprost w piłkarza. Dziewięć minut później Messi ponownie zapisał się w protokole meczowym, kiedy to przelobował golkipera.


I dzięki tym 24 piorunującym minutom przeszedł do historii Interu. Były to trafienia numer 30. i 31. w MLS dla Argentyńczyka. Tym samym został najlepszym strzelcem klubu w historii rozgrywek sezonu zasadniczego MLS. Poprzedni rekord to 29 bramek Gonzalo Higuaina. Tyle tylko, iż jego rodak potrzebował do tego 67 meczów, a Messi ledwie 38. A na tym zatrzymywać się nie zamierzał. Już w 64. minucie ponownie zaliczył asystę przy bramce Luisa Suareza. Natomiast w samej końcówce posłał kapitalne podanie Fafie Picaultowi, po czym padł gol.
O wyczynie Messiego rozpisują się media w całej Ameryce. "Genialny Messi pomógł odnieść Interowi wielkie zwycięstwo przed KMŚ" - podkreślał ESPN. O wspomnianym rekordzie pisało m.in. "Sports Illustrated". "Lionel przez cały czas bije rekordy dla Interu Miami i kontynuuje świetną formę" - informowali dziennikarze. "Wrzucił kolejny bieg przed Klubowymi Mistrzostwami Świata. (...) Przeszedł w tryb MVP" - tak z kolei pisano o Argentyńczyku na oficjalnej stronie MLS.


Zobacz też: To on wygra Złotą Piłkę. "Bez cienia wątpliwości".


Kolejne osiągnięcie Messiego
Władze ligi zwróciły uwagę na jeszcze jedno znakomite osiągnięcie Messiego. "Numer 10, który zanotował niesamowite liczby w wygranym 6:2 meczu z New York Red Bulls w zeszłym roku (gol i pięć asyst), teraz stał się drugim piłkarzem w historii MLS, który dwukrotnie miał udział przy co najmniej pięciu trafieniach w meczu sezonu regularnego. A kto jest drugim zawodnikiem? To napastnik Crew Diego Rossi, który dokonał tego wyczynu w LAFC" - czytamy. Teraz przed Interem KMŚ. W fazie grupowej zmierzy się z Al-Ahly Kair, Porto i Palmeiras.
Idź do oryginalnego materiału