W środę Iga Świątek zmierzy się z Emmą Raducanu w drugiej rudzie Roland Garros. Organizatorzy wyznaczyli to spotkanie jako trzecie od godziny 12:00 na korcie centralnym imienia Philippe'a Chatrier. Panie zaczną rywalizację prawdopodobnie około godziny 16-17.
REKLAMA
Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy
Raducanu w pierwszej rundzie tegorocznej imprezy pokonała Chinkę Wang Xinyu 7:5, 4:6, 6:3. Spotkanie rozegrano na korcie numer osiem, jednym z mniejszych w Paryżu. Ten temat został podniesiony przez brytyjskich dziennikarzy na pomeczowej konferencji prasowej.
Czytaj także: Danielle Collins nie odpuszcza w głośnej sprawie
Mistrzyni US Open 2021 otrzymała pytanie: "Prawdopodobnie zagracie na Chatrier. Dzisiaj był mniejszy kort. Jak to oceniasz? Dasz radę się zaadaptować do warunków? Czy to trudne? A może jesteś przyzwyczajona do przeskakiwania z różnych kortów?"
Raducanu grzmi przed meczem ze Świątek w Roland Garros
Emma Raducanu przyznała: "To będzie trudne, bo organizatorzy nie pomagają w ograniu się na większych obiektach. Czuję, iż niektórzy tenisiści są traktowani priorytetowo. Chciałabym, żeby dali nam więcej możliwości gry lub treningu na większych kortach, zwłaszcza jeżeli mamy na nich później grać".
W turniejach wielkoszlemowych występuje kilkuset tenisistów - tylko w singlu pań i panów po 128 nazwisk. choćby jeżeli weźmiemy pod uwagę, iż w kompleksie Roland Garros znajduje się 29 kortów, wliczając także te o charakterze wyłącznie treningowym, to i tak nie ma szans, by wszyscy mogli ćwiczyć na głównych obiektach.
Ten przywilej gry czy treningu na największych kortach w stolicy Francji, zwłaszcza centralnym, drugim co do ważności Suzanne Lenglen czy trzecim Simonne Mathieu, dotyczy głównie najwyżej rozstawionych zawodników w Roland Garros. W tej roli występują co roku po 32 panie i 32 panów.
Tak to wygląda w turniejach na całym świecie - nie tylko na Roland Garros. Ci najwyżej notowani w rankingach WTA i ATP mają największe przywileje, także w zakresie korzystania z kortów. Andrzej Kobierski, trener Magdaleny Fręch opowiadał, jak ciężko jest znaleźć miejsce do treningu w Miami czy Indian Wells, jeżeli występuje się w roli zawodnika nierozstawionego. Na większe uprawienia trzeba zapracować.
Dla przykładu Iga Świątek występuje głównie na korcie centralnym w stolicy Francji, Aryna Sabalenka także - choć i Białorusinka będzie musiała w środę zagrać na drugim w hierarchii Lenglen, gdy przyjdzie jej się mierzyć ze Szwajcarką Jil Teichmann. Polka i Białorusinka nie schodzą z największych obiektów, bo należą do ścisłej czołówki. Podobnie sprawa ma się m.in. w przypadku Coco Gauff czy Jasmine Paolini. Emma Raducanu jest dziś 41. w zestawieniu WTA, więc organizatorzy nie widzą podstaw, by występowała stale na największych kortach.
Uwagi Brytyjki mogą też zaskakiwać, bo akurat ona nie powinna narzekać na brak przywilejów w świecie tenisa. Z naszych obliczeń wynika, iż od wygranej w Nowym Jorku cztery lata temu wystąpiła w 50 turniejach (licząc także tegoroczny Roland Garros), a w aż 13 dzięki tzw. dzikiej karcie przyznanej przez władze poszczególnych zawodów.
Zaczęło się od stycznia zeszłego roku, gdy wróciła po kolejnej kontuzji. Otrzymała wtedy taki przywilej od organizatorów imprezy w Auckland, a następnie w: Abu Zabi, Dosze, Indian Wells, Stuttgarcie, Madrycie, Nottingham, Eastbourne, Wimbledonie i Waszyngtonie. W tym sezonie zagrała na podstawie "dzikiej karty" we wszystkich trzech imprezach na Bliskim Wschodzie: w Dosze, Dubaju i Abu Zabi.
Liczne dzikie karty
Jako uprzywilejowana może pochwalić się w tym okresie bilansem 17 zwycięstw - 13 porażek. Aż cztery razy przegrywała w pierwszej rundzie, tylko raz doszła do półfinału w Nottingham. Trzeba także docenić występ w zeszłorocznym Wimbledonie (czwarta runda). Najlepsze wyniki osiągała na brytyjskiej trawie.
"Dzikich kart" mogło być dla niej więcej, bo Emma Raducanu nie skorzystała z przywileju podczas zeszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu. Wolała startować w tym czasie w imprezie WTA w Stanach Zjednoczonych. Dwa miesiące wcześniej liczyła do końca na przywilej od organizatorów Roland Garros, a gdy okazało się, iż musi startować od eliminacji, to w ostatniej chwili zmieniła plany i w ogóle nie przyleciała do stolicy Francji.