Kibice Lechii nie mogli być zadowoleni z postawy swoich zawodników - z Górnikiem gdańszczanie zagrali rezerwowym składem i ponieśli zasłużoną porażkę 1:3. Dwie bramki - w 33. oraz 85. minucie - zdobył Ousmane Sow. I to właśnie po tym drugim golu z tzw. trybuny "Zielonej" poniosła się przyśpiewka ultrasów Lechii. "J***ć murzyna, Lechia to biała drużyna".
REKLAMA
Zobacz wideo Marcin Bułka nagle stracił przytomność. "Łóżko było całe mokre"
Rasistowski skandal na meczu Pucharu Polski. Co zrobi PZPN?
Bądźmy uczciwi - nie wszyscy kibice śpiewali tę przyśpiewkę, choćby nie cała "Zielona". Problem w tym, iż inicjatywa jej zaśpiewania wyszła od strony osób prowadzących doping, a więc tych, które decydują o tym, jak on wygląda na stadionie. W Gdańsku już jakiś czas temu zmienili się kibice za to odpowiedzialni - rzadkością nie jest opinia, iż na gorsze. Jej zwolennicy wczoraj tylko się utwierdzili w tym przekonaniu.
Bo nie jest to pierwszy w ostatnim czasie skandal z udziałem ultrasów Lechii Gdańsk. W meczu z Cracovią padały okrzyki "do gazu". Wróciły też małpie okrzyki, gdy przy piłce jest czarnoskóry piłkarz rywala. Jesteś kibicem Lechii i ci się to nie podoba? W najlepszym wypadku usłyszysz, iż nie powinno się o tym głośno mówić, bo "nie s... się we własne gniazdo" - z jakiegoś powodu to robią osoby zwracające uwagę na istnienie problemu, a nie ludzie, którym na trybunie dopingowej odbiera rozum.
Czasem kibole zachęcają do dyskusji! "Przyjdź i powiedz nam to twarzą w twarz" - z niestarannie ukrytą sugestią zmiany jej geometrii. Pytanie tylko - jak wielu z krzyczących, iż Lechia to biała drużyna, miałoby odwagę powiedzieć to samo Camilo Menie, jednemu z najlepszych zawodników gdańszczan?
Górnik reaguje, Podolski mówi dość. "Haniebne zachowania"
Sędzia Tomasz Kwiatkowski nie przerwał wczorajszego meczu. Dlaczego? Bo przecież niemożliwym jest, iż tego nie słyszał. Że sędziowie nie są ślepi i głusi na zachowania kibiców świadczy fakt, iż gdy atakowany jest jeden z nich, to potrafią zareagować. Gdy kibice Jagiellonii Białystok obrażali Bartosza Frankowskiego, to Paweł Raczkowski przerwał spotkanie na 10 minut.
Poprosiliśmy o komentarz do tej sprawy Lechię Gdańsk, Górnik Zabrze oraz PZPN.
"Jako Lechia nie akceptujemy żadnych zachowań sprzecznych z normami społecznymi, z którymi identyfikuje się klub. Każdy incydent, który jest niezgodny z tymi wartościami, traktujemy poważnie. Pozostajemy w kontakcie z Koordynatorem ds. współpracy z kibicami, będącym łącznikiem z kibicami w celu wyjaśnienia sprawy. Wystosowaliśmy też przeprosiny" - czytamy w przesłanej nam wiadomości.
Nie ma tu konkretów. Każdy, kto był na stadionie, słyszał, co się wydarzyło. Dosłaliśmy pytanie, czy klub chce ukarać winnych, ale już nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Ciężko też doszukać się przeprosin ze strony Lechii - nie ma ich w mediach społecznościowych klubu ani na stronie internetowej. jeżeli klub przeprosił zawodnika prywatnie, to jest to oczywiście chwalebne działanie - ale takie akcje kibiców powinny być potępione otwarcie, jak najszybciej oraz zdecydowanie - bo inaczej staną się czymś akceptowalnym.
Problem nie dotyczy zresztą jedynie kibiców Lechii. Trener Wisły Płock Mariusz Misiura ma żonę z Kenii - kilka miesięcy temu została ona zaatakowana przez grupę wyrostków. - Dwójka czy trójka młodzieży w wieku 10-16 lat zaczęła bardzo brzydko mówić do mojej żony w rasistowskich słowach, zaczęli ją śledzić, zajeżdżać drogę. Całe szczęście, iż nie doszło do niczego poważniejszego. Jest to dla mnie bardzo smutne, bo ja spędziłem 12 lat za granicą, pracowałem w Chinach, Hiszpanii, w Niemczech i nie doświadczyłem nigdy ataku rasizmu - mówił wtedy szkoleniowiec.
W kwietniu podczas meczu Odry Opole na tle rasistowskim zaatakowany został Lukas Klemenz - były piłkarz Odry! "Lukas Klemenz został opluty, a jego przyjaciel był spoliczkowany" - pisaliśmy wtedy. Tyle dobrego, iż w tym wypadku udało się złapać sprawcę. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Po Lechii nie ma co się spodziewać większej reakcji. Żaden klub nie zdecyduje się iść na wojnę z dużą grupą agresywnych kibiców "tylko" dlatego, iż ci kogoś obrażali - choćby jeżeli jest to atak na człowieczeństwo innej osoby. Ultrasom na tyle dobrze wychodzi uprzykrzanie innym życia, iż kluby - niezmuszone - najchętniej nie robiłyby nic. Walka z kibicami to wyzwiska, race, transparenty, przerwane mecze, straty na biletach, kary od PZPN - wszystko, co i tak doskonale znamy, ale do potęgi n-tej.
I co to da? Brzmi jak kapitulacja, ale problem z takim "kibicowaniem" nie zniknie, dopóki ci ludzie nie zaczną ponosić rzeczywistych konsekwencji. A tych nie da rady wyciągnąć żaden klub.
PZPN milczy, a Górnik domaga się reakcji. "Haniebne zachowania"
Najbardziej na walce ze stadionową patologią powinno zależeć PZPN-owi. W końcu to związek swoją twarzą firmuje piłkę nożną w Polsce. W środę rano wysłaliśmy do rzecznika dyscyplinarnego PZPN Adama Gilarskiego cztery pytania dotyczące wydarzeń w Gdańsku.
1. Czy sędzia tego spotkania odnotował zachowanie kibiców Lechii w protokole? Chodzi zwłaszcza o okrzyki po bramce na 1:3, skierowane w stronę strzelca gola Ousmane'a Sowa. Z trybun padło wtedy "J***ć murzyna, Lechia to biała drużyna" - i było to słychać bardzo dobrze.
2. o ile sędzia Tomasz Kwiatkowski odnotował to zachowanie, to dlaczego mecz nie został przerwany?
3. Czy PZPN prowadzi już jakieś działania w tej sprawie?
4. Jakie konsekwencje mogą spotkać klub za to zachowanie jego kibiców? Czy klub może spodziewać się jakiejś ostrzejszej kary, skoro nie jest to pierwsze rasistowskie przewinienie jego kibiców?
Niestety do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi - w międzyczasie próbowaliśmy interweniować u dyrektora Departamentu Komunikacji i Mediów Tomasza Kozłowskiego - w końcu Adam Gilarski mógł nie zobaczyć naszej wiadomości. Zapewnił nas, iż spróbuje skontaktować się z rzecznikiem.
Zdecydowanie bardziej konkretny w swojej reakcji był Górnik Zabrze. "Od wczoraj jesteśmy w kontakcie z organami dyscyplinarnymi PZPN. Oczekujemy stanowczej reakcji i wyciągnięcia konsekwencji wobec haniebnych zachowań, jakie miały miejsce podczas meczu Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze" - otrzymaliśmy odpowiedź.
Do skandalicznego zachowania kibiców Lechii odniósł się też Lukas Podolski. "Nie ma miejsca na rasizm w naszym społeczeństwie, sporcie i życiu. To musi się skończyć i musi skończyć się teraz. Jesteśmy po twojej stronie bracie" - napisał, publikując fotografię z Ousmanem Sowem.
W tym wszystkim buduje reakcja... kibiców Lechii Gdańsk. Nie tych, którzy wykrzykiwali wczoraj wulgarną przyśpiewkę, ale tych, którzy nie bali się skrytykować tego zachowania. A okazuje się, iż jest ich naprawdę dużo. I jasno dają do zrozumienia, iż takie kibicowanie im się nie podoba, niektórzy liczą choćby na to, iż PZPN surowo ukarze Lechię. Na stadionie też grupa krzyczących nie była najliczniejsza - problem w tym, iż była najgłośniejsza. Może więc zmiana zacznie się na trybunach? Tylko iż wtedy przemówić musiałaby milcząca większość.

1 godzina temu
















