Pyry z gzikiem: Nie wiem

kkslech.com 1 tydzień temu

Pyry z gzikiem – Luźne, obiektywne i nietypowe podsumowanie Lechowego tygodnia serwowane w poniedziałki lub we wtorki podczas pory obiadowej. Alternatywa dla cyklu „Na chłodno” lub jak kto woli – „Na chłodno mini” bądź „express”.

Poniedziałek, 17 lutego 2025, poniedziałkowy obiad już od piątku stał na mrozie a i tak jakoś skwaśniał. Bez mocnych zębów nie dacie rady tego zjeść, ale wypada życzyć Wam smacznego!

Mecz z Lechią Gdańsk, w którym Lech Poznań nie wykorzystał szansy na odskoczenie wiceliderowi na 6 punktów i czwartej drużynie na 11 punktów można było jeszcze przeboleć. Dobra. Lech Poznań jest Lechem Poznań, wszyscy przyzwyczaili się do tzw. „mokrych szmat”, wiedzą o 2 trofeach na 27 możliwych za Klimczaka, od 15 minuty graliśmy w dziesiątkę, padł gol ze spalonego, sędziowie popełniali błędy, był to mecz na obcym terenie, na którym Kolejorz nie wygrał od 19 października, dlatego pojedynczą wpadkę można było przełknąć. Zasłużoną porażkę z Rakowem Częstochowa już ciężej jest strawić, bo przed tym meczem zespół przepracował cały pełny mikrocykl treningowy, do dyspozycji sztabu szkoleniowego byli wszyscy zawodnicy poza Filipem Dagerstelem, a w piątkowy wieczór to rywal przewyższał nas taktycznie, piłkarsko i jeszcze strzelił nam bramkę po rzucie rożnym kpiąc sobie z nieefektywnych od dawna Lechowych stałych fragmentów gry.

Takiej taktycznej miazgi chyba nikt się nie spodziewał. Raków Częstochowa przez większość meczu rozgrywał spotkanie z Lechem Poznań na swoich warunkach, nic sobie nie robił z prawie 30 tysięcy kibiców wspierających Kolejorza, z naszych nieudanych gier z Piastem Gliwice, Górnikiem Zabrze czy Lechią Gdańsk wyciągnął bardzo dużo grając taktycznie jak za dawnych lat (tak grę swojej drużyny określił Marek Papszun). W piątkowy wieczór Raków Częstochowa zwyciężył u nas zasłużenie i przede wszystkim zbyt łatwo, Bułgarską uciszył m.in. były trener rezerw Artur Węska podskakujący po meczu na murawie, po prasówce niósł się za to okrzyk euforii analityków Rakowa Częstochowa, którzy uciszyli cały sektor. Bezradność Lecha Poznań w piątkowy wieczór była tak samo mocno upokarzająca, jak końcowy wynik, choćby w twierdzy Bułgarska nie udało się chociaż zremisować z Rakowem, który ostatni raz poza Częstochową przegrał dawno temu 19 maja 2024 roku.


Efekt 2 porażek w ciągu paru dni? Jeszcze tydzień temu przed meczem z Lechią Gdańsk zespół Lecha Poznań mógł mieć 6 punktów więcej od lidera i aż 11 oczek przewagi nad 4. pozycją. Gdyby wygrał z Lechią Gdańsk, to umocniłby się na 1. miejscu, zapewniłby sobie prowadzenie w Ekstraklasie na kilka kolejnych tygodni, a przede wszystkim klub mógłby już myśleć o letnim starcie w europejskich pucharach. Aż 11 punktów przewagi nad 4. lokatą? To byłoby coś, zarząd mógłby choćby powoli, powoli planować budżet na lato uwzględniając wspomniane europejskie puchary. W rzeczywistości po tygodniu liderujący jeszcze Lech Poznań ma tylko 5 oczek przewagi nad 5. miejscem w tabeli, przez co nie tylko gra o tytuł, ale choćby o wymagany awans do eliminacji Ligi Konferencji zacznie się od nowa. Ponadto choćby w zeszłym sezonie 2023/2024 po 21 kolejkach mieliśmy na swoim koncie 2 porażki mniej i tylko 2 punkty mniej od obecnego Kolejorza, który przez cały czas prowadzi w tabeli (nieprzerwanie od 16 kolejek), choć z tego radosnego Lecha Poznań po meczach z Legią Warszawa oraz GKS-em Katowice już kilka zostało. Przez raptem jedną wygraną w ostatnich 5 meczach wszystkie dobre statystyki stały się nieaktualne, w ostatnim czasie aż 3 razy nie strzeliliśmy gola, a więcej bramek na wyjazdach ma ponad połowa rywali, w tym Lechia Gdańsk czy Radomiak Radom. W tabeli za ostatnich 5 kolejek Lech Poznań jest na dnie wraz z m.in. Widzewem Łódź, Śląskiem Wrocław, Stalą Mielec i z Zagłębiem Lubin, na domiar złego trener nie wie, dlaczego jego drużyna znajduje się w dołku? Trener od wielu tygodni nie potrafi poprawić elementów, o których było już dawno pisane, cała wypracowana przewaga jesienią poszła do śmieci, wszyscy nas dogonili, lepszą ofensywę od Lecha Poznań (37 goli) mają choćby łączące grę co 3 dni drużyny Jagiellonii Białystok (41 bramek) czy Legii Warszawa (39 trafień), w której od dawna kibice narzekają na brak napastnika.


Przechodząc do trenera. Nie jest dobrze, bowiem Niels Frederiksen nie potrafi powiedzieć, dlaczego tak się dzieje mówiąc cały czas – „nie wiem”. To bardzo ambitny trener, nikt nie ma prawa zarzucać mu braku determinacji w walce o tytuł, ale ostatnie jego wypowiedzi stały się niepokojące i każdy z trzeźwo myślących kibiców mających pojęcie o piłce zdążył już to zauważyć.

Dlaczego Lech źle wchodzi w mecze wyjazdowe? – „nie wiem”
Dlaczego Lech tak źle gra na wyjazdach? – „nie wiem”
Dlaczego Raków był lepszym zespołem? – „nie wiem”
Dlaczego Lech przy 0:1 nie umie odwrócić wyniku? – „nie wiem”

Niels „nie wiem” Frederiksen w ostatnich kilkunastu dniach:

„Nie wiem, dlaczego aż tak źle gramy na wyjazdach, rozmawialiśmy o w tym szatni. Na pewno pocieszeniem jest to, iż już nie da się grać gorzej na wyjazdach. Nie potrafię również powiedzieć, dlaczego my tak źle rozpoczynamy wyjazdowe spotkania.”

„Nie wiem, dlaczego przegrywając 0:1 nie umiemy już odwrócić wyniku. Na pewno każdy z tych przegranych meczów był inny, dziś nie tworzyliśmy sobie zbyt wielu sytuacji i to był największy problem. Musimy nauczyć się odbijać po straceniu gola. Klasowy zespół powinien to umieć, my musimy popracować nad tym elementem.”

„W Polsce popularne jest mówienie o kryzysie. Na pewno przegraliśmy 2 mecze. Tydzień temu od 15 minuty graliśmy w dziesiątkę co miało duże znaczenie, dziś graliśmy za to z bardzo dobrym rywalem. Na pewno nie punktujemy dobrze, ale pamiętajmy, iż niedawno graliśmy z Widzewem i jeszcze wtedy wszystko funkcjonowało na wysokim poziomie. Musimy wrócić do takiej gry, jaką pokazaliśmy 2 tygodnie temu.”

„Moim zdaniem nie gramy nerwowo z zespołami, które stosują wysoki pressing, choć przeciwko takim zespołom trudno nam się gra. Musimy dalej pracować, abyśmy byli coraz lepsi, bo przecież nie zmienimy stylu i nagle nie będziemy grać długą piłką. Musimy wrócić do odpowiedniego poziomu jeżeli chodzi o nasz styl grania, musimy grać tak jak z Widzewem, kiedy przeciwnik także stosował pressing, a my sobie z nim radziliśmy.”

Trener Niels Frederiksen w ostatnim czasie nic nie wie. Niestety cały czas odwołuje się do idealnego według niego meczu z Widzewem Łódź, z którego ktoś „sprzedał” taktykę Kolejorzowi i cały plan Daniela Myśliwica, dlatego było nam łatwiej odnieść pewne zwycięstwo. Na dodatek ten przeciwnik znajduje się w jeszcze większym kryzysie, od dawna na wyjazdach kilka pokazuje, zmagał się ostatnio z urazami, trener odejdzie najpóźniej po sezonie, w weekend zebrał baty od Śląska Wrocław, a ostatnich 5 meczach (zdobył tyle samo punktów) i tak strzelił więcej goli od Lecha Poznań.

Największą winę za to, jak wyglądamy w ostatnim czasie ponosi przede wszystkim sztab, trzeba pamiętać również o zimowych sparingach, w których gra też nie powalała na kolana, zimą wygraliśmy tylko raz z Cukarickami Belgrad i to w wiadomych, opisywany już wcześniej okolicznościach. Obecną sytuacją może być rozczarowany choćby sam zarząd Lecha Poznań, który jak na siebie dość sprawnie podziałał zimą na rynku transferowym. Gisli Thordarson i Rasmus Carstensen od początku są chwaleni przez kibiców, po meczach zbierają od internautów KKSLECH.com wysokie oceny, choćby nowy napastnik wydaje się być z nieco wyższej półki od innych napastników ściąganych tutaj zimą parę lat temu. Pomimo straty finansowej za ten sezon, o której mówił już Karol Klimczak, klub tej zimy zrobił sporo, nie przespał tego okienka, a efektów na murawie nie widać od ładnych paru tygodni. Piotr Rutkowski jako prezes Kolejorza mógłby łaskawie zainterweniować, wezwać do swojego gabinetu Nielsa Frederiksena, jego asystenta i porozmawiać z nimi m.in. na temat planu na poprawę gry drużyny, która stała się przewidywalna dla rywali. Co należy zrobić, żeby zatrzymać lub choćby pokonać Kolejorza? Stosować wysoki pressing, ale na naszej połowie, by gwałtownie odebrać piłkę i natychmiast ruszyć z kontrą. Można też cofnąć się głęboko jak np. Piast Gliwice czy Górnik Zabrze, bronić nisko i próbować wyprowadzać szybkie kontry z własnej połowy, można jeszcze zagrywać długie piłki za plecy obrońców jak Lechia Gdańsk stosując przy tym agresywny pressing na naszej połowie. Można jeszcze być Rakowem Częstochowa, który zebrał wszystkie atuty poprzednich rywali i w piątek zakpił sobie z nas przy Bułgarskiej.


Pomimo ostatnich wyników i dziwnej gry jeszcze nie wszystko jest stracone, Lech Poznań przecież przez cały czas jest liderem, ale na pewno prezesi mogliby usłyszeć coś więcej od Nielsa Frederiksena, niż tylko „nie wiem”. Nie można grać cały czas tak samo i oczekiwać lepszych efektów, wszyscy już wiedzą, jak gramy, każdy wie, jak ustawić się Lecha w Poznaniu lub u siebie, jakie mamy słabe strony, wszyscy wiedzą, iż w razie wyjścia na prowadzenie 1:0 statystycznie jest dla nas już po meczu. Przede wszystkim zarząd musi mieć sytuację pod kontrolą, Niels Frederiksen zmagał się w Danii z podobnymi problemami, latem sporo mówił o tym znany już kibic Brondby, w którym Frederiksen swego czasu również się pogubił. On choćby podczas mistrzowskiej wiosny 2021 dla Brondby przegrał aż 5 razy świętując na końcu tytuł głównie dzięki słabości ligi. Dużo, dużo gorzej było wiosną 3 lata temu, kiedy Brondby od wodzą Nielsa Frederiksena zaliczyło serię 10 ligowych meczów bez zwycięstwa przegrywając aż 7 razy z rzędu, w tym 5 razy bez zdobycia choćby jednej bramki. Aktualnie kryzys Lecha Poznań jest nieporównywalnie mniejszy od tamtego, jednak od dawna dzieje się coś złego, nie funkcjonuje zbyt dużo rzeczy, my stoimy w miejscu, inni nas doganiają, więc najwyższa pora obudzić się, bo tak jak zostało napisane wyżej – w lidze nic jeszcze nie jest stracone.

Na koniec dzisiejszego odcinka trochę o Jagiellonii. Z zazdrością patrzy się na to, co tam się dzieje. Zdobywają mistrzostwo, później dochodzą minimum do 1/8 finału Ligi Konferencji, są w 1/4 finału Pucharu Polski, w Ekstraklasie mają tyle samo punktów, co Lech Poznań, mniej porażek, więcej strzelonych goli i to rozgrywając kilkanaście spotkań więcej od Kolejorza. Na każdy wyjazd muszą daleko dojeżdżać, w Białymstoku nie ma lotniska, więc zawsze trzeba podróżować do Warszawy, w Jagiellonii nie mają tak dużego budżetu, jakim dysponuje Lech Poznań, nie mają tak rozbudowanej akademii, nie posiadają mitycznego działu naukowego, jakiegoś centrum badawczo-rozwojowego, a jej trener w roku powstania KKSLECH.com miał 13 lat i pewnie wtedy nie marzył o takich wynikach, jakie teraz osiąga. Oczywiście, być może na końcu Jaga zostanie z niczym, odpadnie zaraz z Pucharu Polski, nie będzie mistrzem, swoją europejską przygodę zakończy na etapie 1/8 finału Ligi Konferencji, ale jak na swoje możliwości i tak wszystkie osoby pracujące przy Słonecznej będą mogły być dumne. interesujące czy my wszyscy na KKSLECH.com będziemy kiedykolwiek przeżywali tak dobre, stabilne na wszystkich frontach wyniki, jakie Jagiellonia Białystok notuje od blisko roku? Nie sposób nie docenić tego, co wyrabia się na Podlasiu, oni od 0:5 przy Bułgarskiej przegrali tylko 2 razy w 23 kolejnych meczach, cały czas szli w górę aż niespodziewanie dogonili w tabeli Lecha Poznań.

1.Lech 2113-2-637:1741
2.Jagiellonia 2112-5-441:2741
2.Raków 2111-7-327:1340
4.Legia 2110-6-539:2536
5.Pogoń 2111-3-731:2236

Wracając do Kolejorza. W niedzielę przyjedzie tutaj Zagłębiem Lubin, dnia 23 lutego obowiązkiem liderującego Lecha Poznań jest odniesienie zwycięstwa, 3 punkty za kilka dni nie będą żadnym wyzwaniem czy dowodem na poprawę. Musimy to wygrać i czekać na kolejne egzaminy, które będą miały miejsce w Szczecinie oraz w Białymstoku. Wizyty w tych miastach odpowiedzą wszystkim na pytania, czy coś drgnęło? Czy przez cały czas będziemy liderem? Czy trzeba będzie liczyć tylko na szczęście i słabość innych? Na pewno Lech Poznań jadąc do Szczecina i Białegostoku będzie miał ułatwione zadanie, nasi przeciwnicy będą wtedy 3 dni po pucharowych spotkaniach, przygotowanie fizyczne w Kolejorzu jeszcze stoi na dobrym poziomie, zatem teoretycznie powinno być łatwiej o pełną pulę. Póki co w niedzielę gramy z Zagłębiem Lubin, w tym materiale na temat tego spotkania nie sensu zbyt wiele pisać. Chcesz być Mistrzem Polski i liderem po 22. kolejce Ekstraklasy? Wygraj!

Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)

Idź do oryginalnego materiału