Przyrowski: Wiem, iż mogłem walczyć o mistrzostwo

3 godzin temu



Jan Przyrowski wywalczył tytuł drugiego wicemistrza Hiszpańskiej Formuły 4. Teraz przed nim nowe wyzwania.

Weekend na torze Barcelona-Catalunya był istnym rollercoasterem dla protegowanego Akademii Motorsportu ORLEN i Prosperity Investment Management. Drugie, ósme i trzecie miejsce wywalczone mimo wielu przeciwności pozwoliły awansować mu w klasyfikacji generalnej.

Szybki przez cały czas

Od samego początku tempo Polaka na torze Barcelona-Catalunya było bardzo dobre. Jan Przyrowski mógł liczyć, iż w najważniejszych sesjach powalczy o najwyższe lokaty. Tymczasem już w sobotę napisała się nietypowa historia. Awaria systemów kontrolujących limity toru na hiszpańskim torze sprawiła, iż kwalifikacje F4 nie odbyły się i brane były pod uwagę wyniki z sesji treningowej, w której zawodnik Griffin Core by Campos był drugi, ale już kolejność do drugiego wyścigu była brana na podstawie najlepszych czasów okrążeń z pierwszego wyścigu, co wywołało kontrowersje.

Pierwsze zmagania poszły bardzo dobrze, ponieważ po dobrym starcie protegowany Akademii Motorsportu ORLEN utrzymał drugą lokatę i przez większość wyścigu wywierał presję na liderze. Niestety w końcówce zawiodły opony, które uległy dużemu uszkodzeniu i Przyrowski bardziej musiał myśleć o utrzymaniu swojej pozycji, co się udało. Sporo zawodników, którzy nie walczyli o dobry wynik wykonało nadprogramowe pit stopy i wtedy zyskali przewagę tempa, co oznaczało finalnie 11. pole startowe do drugiego wyścigu.

Warto jeszcze podkreślić, iż w pierwszych zawodach Jan przyczynił się do przypieczętowania mistrzostwa Griffin Core by Campos wśród zespołów.

Bojowe nastawienie

Plan na niedzielę był jasny: walka o pole position i zwycięstwa, które miały pomóc w walce z Eanem Eyckmansem i Rene Lammersem o miejsca w Top 3. Sytuacja się skomplikowała, ponieważ noc w Montmelò przyniosła intensywne opady deszczu i przez to kwalifikacje odbyły się na wilgotnym torze i konieczny był wyjazd na oponach deszczowych. Zdradliwe warunki wywoływały sporo błędów rywali, żółtych i czerwonych flag, które przerywały dobre próby Przyrowskiego. Ostatecznie Jan zakwalifikował się na 16. pozycji, a po korekcie awansował na P15. Przed nim był jeszcze drugi wyścig, w którym z 11. miejsca przebił się na 8. lokatę i odrobił 2 punkty do głównych rywali.

Dzień w Montmelo bardzo się dłużył, a trzeci wyścig rozegrano z godziną opóźnienia. Ostatecznie po starcie z 17. pozycji celem było uniknięcie zamieszania i walka o duży awans. Właśnie wtedy Jan Przyrowski wykonał sporo pracy, która przyniosła efekty. Wciąż jednak było daleko od podium w „generalce”. Właśnie wtedy udało się przebić na 4. miejsce i wywrzeć presję na Rene Lammersie. Holender próbował wszystkiego, aby zatrzymać protegowanego Prosperity Investment Management, łamiąc przy tym wiele przepisów. Sędziowie nie przyglądali się temu biernie i przyznali mu karę doliczenia 5 sekund, która zepchnęła go daleko poza punktowaną strefę. Konieczna była rozważna jazda, ponieważ Jan szukał przestrzeni, aby móc powalczyć z Rene Francotem i Eanem Eyckmansem choćby o triumf. Bezproblemowy po stronie sprzętowej weekend pozwolił kierowcy Griffin Core by Campos pokazać, iż choćby gdy są trudności, potrafi je przezwyciężyć.

“Sezon zakończony na trzeciej pozycji, więc jestem zadowolony. Wiem, iż mogłem najpewniej walczyć o mistrzostwo, gdyby nie było problemów ze sprzęgłem i z pompą sprzęgła, więc ogólnie biorąc wszystko pod uwagę, mogę być zadowolony. Ostatni weekend bardzo dobrze mi poszedł, nie był to najłatwiejszy weekend dla mnie. Jednak najpierw nie było pierwszych kwalifikacji w sobotę i przez to startowałem w pierwszym wyścigu drugi, co i tak było dosyć dobre, bo brane były czasy z pierwszego treningu, ale potem czas do drugiego wyścigu z wyścigu, więc dużo osób zjechało do pit lane, żeby założyć nowe opony podczas wyścigu i ja przez to straciłem, bo startowałem z jedenastego, ale udało mi się zdobyć ósme miejsce, więc nie mogę narzekać też” – powiedział Jan Przyrowski.

“Trzeci wyścig. Niestety drugie kwalifikacje, które wyłoniły do niego kolejność nie poszły, bo było dużo czerwonych flag, a mi nie udało mi się złożyć kółka, zabrakło czasu. Dlatego startowałem do ostatniego wyścigu z pozycji 15. Udało mi się z P15 zdobyć trzecie miejsce, więc jestem bardzo zadowolony i przez to też zdobyłem trzecie miejsce w mistrzostwach. Nie wiem, jak to się stało, ale dałem z siebie wszystko i najwyraźniej szczęście też dopisało. Więc ogólnie z weekendu jestem zadowolony – był bardzo ciężki, tak jak już mówiłem, ale mogę być zadowolony. Dziękuję wszystkim za wsparcie – w szczególności firmie ORLEN, Akademii Motorsportu ORLEN, PZM, Repiński Transport i Geothermal Solutions. Jeszcze raz dziękuję także wszystkim kibicom” – podkreślił protegowany Akademii Motorsportu ORLEN.

Czas na nowe wyzwania

Jan Przyrowski zaliczył udany sezon 2025, w którym pod względem czystego tempa był najszybszy w stawce Hiszpańskiej Formuły 4. Motorsport pokazał Polakowi te piękne, ale i nieco brutalne oblicze, przygotowując go na nowe wyzwanie. Już przed finałem F4, 17-latek z Rossoszycy zaliczył start w wyższej kategorii. Wówczas wziął udział w rundzie Formula Regional European Championship by Alpine na torze Monza. Tam w barwach zespołu RPM na nieznanym dotąd obiekcie i w nieznanym samochodzie był w stanie rywalizować w ścisłej czołówce, wywalczając piąte miejsce i podium za miano pierwszego wśród debiutantów.

Tegoroczny tytuł II wicemistrza Hiszpańskiej Formuły 4 i “nieoficjalnie” II wicemistrza debiutantów FRECA sprawiają, iż jest gotów walczyć z najlepszymi na świecie i awans jest dla niego naturalnym krokiem. Prawdopodobnie plany Jana na sezon 2026 będą potwierdzone już niebawem i pozostaje wierzyć, iż kolejne starty będą przybliżać Polaka do akademii zespołu F1 i jednocześnie umożliwią jak najlepszy rozwój jako kierowcy wyścigowego.



Idź do oryginalnego materiału