Zdarzenia mające miejsce po tym, jak Cezary Kulesza został wybrany prezesem PZPN, pokazują jasno, iż gdyby znalazł się choć średnio-mocny rywal w grze o najważniejszy stołek w polskiej piłce, mogłoby dojść do zmiany warty na szczycie. Kulesza w swojej grze o prezesurę wygrał bezapelacyjnie, natomiast to, co działo się później, jest pewnego rodzaju przewrotem. I wyraźnym głosem sprzeciwu po mijającej kadencji.