Hubert Hurkacz popisywał się atomowym serwisem i dokładnym bekhendem, ale później rywal go zaskakiwał. Do tego Polak zaczął ślizgać się po korcie.
REKLAMA
Zobacz wideo Co dalej z Lewandowskim? "To brzmi jak kiepski żart"
Hurkacz dobrze zaczął, ale potem koszmar
Dobry i mocny serwis to znak rozpoznawczy Huberta Hurkacza. Pokazał to w pierwszych gemach tego spotkania. Ale Radu Albot także grał precyzyjnie w polu serwisowym. Piłki zagrywane przez niego miały nieprzyjemną rotację, return Hurkacza przeważnie był nieczysty i łatwy do skontrowania.
Choć Radu Albot to kwalifikant, to w przeszłości grał z Hurkaczem i z nim nie przegrał. Wyczuł, iż może go wybić z rytmu, jeżeli będzie przedłużał każdą kolejną wymianę. Wrocławianin zaczął grać nierówno. Nie dość, iż popełniał niewymuszone błędy, to otwierał Albotowi ścieżki do ataku.
Do stanu 5:5 to był wyrównany mecz, co było zaskoczeniem. Mołdawianin wyróżniał się motoryką, wybieganiem. Siłą fizyczna była po stronie Hurkacza, ale samą siłą nie można było zdominować rywala.
Niespodziewanie Hurkacz został przełamany w 11. gemie. Polak pozwalał, by rywal wyrzucał go z kortu i nie mógł znaleźć na to odpowiedzi. W kolejnym gemie Albot wykorzystywał każdą okazję do skończenia akcji, ale Hurkacz pomagał mu nieczystymi piłkami. Mołdawianin sensacyjnie wygrał pierwszego seta 7:5. Cztery asy serwisowe Polaka na nic się nie zdały.
Warto dodać, iż Hurkacz w końcówce seta zaczął ślizgać się po korcie. Delikatnie kropiło, to utrudniało swobodne poruszanie się po korcie.
Początek drugiego seta znów był mocny w wykonaniu siódmej rakiety świata, ale Mołdawianin dotrzymywał mu kroku. Albot nie wykorzystał w trzecim gemie dwóch break pointów. Aż podjęto decyzję o przerwaniu spotkania. Porządkowi gwałtownie zwinęli siatkę, przykryli kort, kibice rozkładali parasolki, tenisiści uciekli do siatki. Deszcz padał dość mocno.
Do przerwania meczu Hurkacza z Albotem mieliśmy wynik 5:7, 1:1, 40:40 przy serwisie Polaka.