Stal Gorzów stoi dziś na rozdrożu – sportowo, organizacyjnie i finansowo. W tle walki o utrzymanie w PGE Ekstralidze realizowane są intensywne rozmowy dotyczące budowy składu na sezon 2026. Prezes Dariusz Wróbel nie ukrywa, iż rynek transferowy ruszył zdecydowanie zbyt wcześnie, co jego zdaniem szkodzi atmosferze w klubach. Tymczasem w kuluarach coraz głośniej mówi się o odejściu kluczowych zawodników.
– Musimy zwrócić uwagę na to, iż w tym sezonie bardzo gwałtownie ruszyły rozmowy z zawodnikami. Uważam, iż za szybko. Powtarzam to po raz kolejny. Nie jestem tego zwolennikiem. Uważam to bardzo psuje atmosferę. Nie tylko w drużynie, ale też i na stadionie wśród kibiców – powiedział Wróbel w rozmowie z Radiem Gorzów.
W kontekście Stali coraz częściej pojawiają się nazwiska związane z odejściem. Według nieoficjalnych informacji Martin Vaculík ma być już dogadany z Orlen Oil Motorem Lublin. Anders Thomsen również prowadzi rozmowy z innymi klubami, a jego pozostanie przy Śląskiej stoi pod dużym znakiem zapytania.
Tymczasem Dariusz Wróbel, mimo publicznego dystansu wobec transferowych spekulacji, nie próżnuje. Jak udało się ustalić, Jack Holder miał już uzgodnić wstępne warunki umowy z gorzowskim klubem. realizowane są także rozmowy z innymi zawodnikami, którzy mogliby wzmocnić drużynę w okresie 2026.
– Dlatego też nie chcemy zbyt wiele mówić o transferach, gdyż uważam, iż to mimo wszystko jeszcze nie jest odpowiedni czas. Ok, trzymamy kciuki, kibice też trzymają kciuki, choć pewnie więcej chcieliby się dowiedzieć z tego co dzieje się na rynku transferowym. Wiemy, iż każdy z każdym na tym etapie rozmawia – dodał.
Sportowa niepewność
Plany transferowe Stali może jednak przekreślić sytuacja w tabeli PGE Ekstraligi. Gorzowianie zajmują przedostatnie miejsce, wyprzedzając jedynie INNPRO ROW Rybnik. Forma poszczególnych zawodników mocno faluje, a faza play-down zbliża się wielkimi krokami. Co gorsza – w tym sezonie wracają baraże, a potencjalny spadek oznaczałby konieczność budowy składu na Metalkas 2. Ekstraligę, która w obecnej formie prezentuje się wyjątkowo mocno.
Andrzej Lebiediew
