We wtorkowy poranek media obiegła wiadomość o zatrzymaniu Szymona Z. W poniedziałkowy wieczór w domu mistrza olimpijskiego z Sydney (2000 rok) doszło do awantury. Żona byłego młociarza wezwała policję, a funkcjonariusze uznali, iż stan fizyczny i psychiczny mężczyzny nie pozostawia im wyboru i zabrali go na izbę wytrzeźwień.
REKLAMA
Zobacz wideo Wojciech Nowicki rozpoczął przygotowania do sezonu. "Miesięcznie dźwigam minimum 300 ton"
W środę rano Eurosport poinformował, iż prokuratura w Poznaniu postawiła Z. zarzuty. Chodzi o grożenie żonie i psychiczne znęcanie się nad nią. Według polskiego prawa takie przestępstwa podlegają karze od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Z. nie przyznał się do winy. - Prokurator zakończył czynności z podejrzanym o groźby i znęcanie psychiczne nad żoną. Podejrzany nie przyznał się i złożył obszerne wyjaśnienia. Prokurator nie zastosował środków zapobiegawczych wobec podejrzanego - przekazał rzecznik prokuratury Łukasz Wawrzyniak w rozmowie z TVN24.
Krótko po tych informacjach komunikat opublikował Polski Związek Lekkiej Atletyki. "PZLA poważnie traktuje sprawę Szymona Z. i będzie śledzić jej rozwój. Zwrócimy się do Niego z prośbą o wyjaśnienie. Na tym etapie, opierając się wyłącznie na doniesieniach medialnych, nie komentujemy sprawy i liczymy na jej szybkie wyjaśnienie przez organy ścigania" – napisała federacja na platformie X.
Uznając ten komunikat za zbyt lakoniczny, skontaktowaliśmy się z Sebastianem Chmarą. Prezesa Polskiego Związku Lekkiej Atletyki pytamy przede wszystkim o to, kiedy Z. złoży przed PZLA wyjaśnienia.
- Rozmawiałem już z Szymonem. On do mnie dziś rano zadzwonił i powiedział, iż przygotowuje oświadczenie. A zatem czekamy – mówi nam Chmara. – Szymon Z. ma postawione zarzuty, ale my nie wiemy, co będzie dalej, dlatego w tym momencie nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Dla nas ta sytuacja jest bardzo trudna, ale w tym momencie musimy ze spokojem się temu wszystkiemu przyglądać. Czekamy na oświadczenie Szymona i na tej podstawie będziemy podejmowali jakieś dalsze kroki – dodaje prezes PZLA.
PZLA nie płaci trenerowi Adrianny Sułek. "Tu sytuacja jest jasna"
Chmara nie jest w stanie powiedzieć czy PZLA będzie dalej zatrudniała Z. i wypłacała mu pensję za pracę z Pawłem Fajdkiem. Natomiast pewne jest, iż w tym momencie federacja nie zdecyduje się na taki krok, jaki zrobiła w sprawie nowego trenera Adrianny Sułek. Nasza świetna wieloboistka od niedawna pracuje z Tonim Minichiello. To Brytyjczyk, który w 2012 roku doprowadził do mistrzostwa olimpijskiego Jessicę Ennis-Hill, ale w 2022 roku został w Wielkiej Brytanii dożywotnio zdyskwalifikowany. Stało się tak z powodu jego nadużyć seksualnych, przemocy emocjonalnej i zastraszania. Gdy tylko okazało się, iż Sułek zaczęła współpracę z tym szkoleniowcem, PZLA ogłosiła, iż tej decyzji zawodniczka ze związkiem nie konsultowała i iż brytyjski trener nie jest i nie będzie przez PZLA finansowany.
- Tu sytuacja jest jasna: Brytyjski Związek Lekkiej Atletyki zawiesił trener Minichiello, w związku z powyższym my podjęliśmy decyzję o tym, iż nie będziemy go finansować. Natomiast w przypadku trenera Z. mamy trudną sytuację, jest nam bardzo przykro, iż w ogóle do takiego czegoś doszło, iż został oskarżony. Współczujemy jego żonie, jemu i całej rodzinie, natomiast czekamy na decyzje. Nie nasze, bo nie my od tego jesteśmy – tłumaczy Chmara.
- Zapewniam, iż będziemy reagować w każdym momencie i po każdej kolejnej informacji. Na pewno bardzo poważnie podchodzimy do sprawy. W tym momencie czekamy na oświadczenie Szymona Z. i na tej podstawie będziemy podejmowali jakieś dalsze kroki – kończy prezes Chmara.