FIS ma twardy orzech do zgryzienia, a szczególnie trudnej sytuacji znalazł się szef federacji, Johan Eliasch, który kandyduje na stanowisko szefa MKOl. W rozmowie z norweskimi mediami Eliasch wypowiedział się na temat tego, co wydarzyło się po konkursie na dużej skoczni podczas mistrzostw w Trondheim. Jego reakcja była stanowcza, mówił również o tym, czego absolutnie nie życzy sobie w sporcie.