Powalił Fury'ego, a teraz ocenił walkę Tyson - Paul. "Strzelę mu dwa liście"

2 godzin temu
Zdjęcie: Kevin Jairaj / USA TODAY Sports via Reuters Con


Mike Tyson wrócił na ring i zmierzył się z Jakiem Paulem w bardzo długo oczekiwanej walce. Starcie jednak zawiodło i Paul wygrał jednogłośną decyzją sędziów. Ich pojedynek jest szeroko komentowany na całym świecie. Teraz głos w tej sprawie zabrał Francis Ngannou, który nie tak dawno temu powalił na deski Tysona Fury'ego.
Wielu fanów na całym świecie odliczało dni do walki Mike'a Tysona z Jakiem Paulem. Ostatecznie pojedynek nie był porywający, a kibice mogli czuć się rozczarowani. Paul był zdecydowanie lepszy w ringu i wygrał jednogłośną decyzją sędziów. "W walce brakowało eksplozywnych akcji, naprawdę mocnych ciosów i nie ukrywajmy, lepszej formy Tysona, który przekonał się, iż jest jeden rywal, z którym się nie wygra. Czas" - pisał Bartosz Królikowski ze Sport.pl.

REKLAMA







Zobacz wideo "Ja panu nie przeszkadzam". Sceny na konferencji Probierza



Francis Ngannou skomentował walkę Tysona. Co za słowa
Powrót do ringu legendarnego Tysona jest szeroko omawiany przez media, kibiców, a także znane postacie ze świata sportów walki. "To była dobra walka. Świetne wydarzenie" - stwierdził Lennox Lewis. Teraz pojedynek byłego mistrza wagi ciężkiej z Jakiem Paulem skomentował Francis Ngannou. "Wygrałeś, wychodząc do ringu w tym wieku, mistrz. Wszyscy wiemy, kim jesteś i do czego jesteś zdolny. Większość sportowców w tym wieku nie potrafi choćby samodzielnie ustać na nogach" - napisał na Twitterze.





Kameruńczyk rzucił także wyzwanie Paulowi. "Następnym razem, gdy zobaczę Paula, to strzelę mu dwa-trzy liście" - kontynuował. gwałtownie zareagował na tę zaczepkę sam Paul. "Pogoń za sławą nie pasuje do twojej legendy. Może Jon Jones jest jednak lepszy" - odpowiedział.





Francis Ngannou jest byłym mistrzem wagi ciężkiej w UFC. Nie tak dawno temu zadebiutował w boksie. Jego pierwszym rywalem był Tyson Fury. Wydawało się, iż "Król Cyganów" bez problemów pokona rywala, ale rzeczywistość była nieco inna. Ngannou spisał się świetnie i powalił choćby Fury'ego na deski. Ostatecznie wygrał Brytyjczyk po kontrowersyjnej decyzji sędziów, która wywołała wówczas niemałe poruszenie. Później Ngannou wyszedł na ring po raz kolejny. W niecałe dwie minuty dał się pokonać Anthony'emu Joshui.
Idź do oryginalnego materiału