Nagranie zdobyło popularność w internecie w niedzielę 17 listopada. Od razu pojawiło się wokół niego więcej pytań niż odpowiedzi. Z kiedy jest? Pogoda dość jasno wskazuje, iż ma ono przynajmniej kilka miesięcy. Gdzie to się zdarzyło? Pierwsze informacje mówiły o zawodach zorganizowanych przez Bydgoski Klub Strzelecki Ligi Obrony Kraju. Co się stało postrzelonemu uczestnikowi? Jakie konsekwencje poniósł sędzia oraz klub?
REKLAMA
Zobacz wideo Otylia Jędrzejczak ponownie wybrana prezeską Polskiego Związku Pływackiego. "Dziękuję za zaufanie"
Sędzia postrzelił uczestnika zawodów strzeleckich. PZSS się odcina
Uzbrojeni w te pytania skontaktowaliśmy się z rzecznikiem PZSS Włodzimierzem Gałeckim. Przyznał on, iż nie widział nagrania, a jedynie zdjęcia z całej sytuacji. Wygląda zresztą na to, iż cała sprawa wypłynęła tylko i wyłącznie dzięki nagraniu - i od wczoraj realizowane są próby ustalenia, co dokładnie się wydarzyło. Usłyszeliśmy, iż osoba w kamizelce z napisem "PZSS SĘDZIA"... najpewniej nie jest sędzią PZSS.
- To kamizelka dosyć nieudolnie wzorowana na kamizelce PZSS, zrobiona ze zwykłej kamizelki samochodowej. Nasze zawody są na stronie PZSS w kalendarzu imprez. To jakaś letnia impreza. Dzisiaj się dowiedziałem, iż policja w Żninie się tym zajmuje. Wnoszę z tego, iż to województwo kujawsko-pomorskie - usłyszeliśmy.
Rzecznik PZSS nie był jednak w stanie nam potwierdzić, czy na pewno chodzi o Bydgoski Klub Strzelecki Ligi Obrony Kraju. - Nie wiem dokładnie w jakim klubie. Naszymi członkami są kluby i związki wojewódzkie, ale kluby są na zasadzie dobrowolnego zgłoszenia się do nas. Nie mamy żadnej władzy nad nimi. One tylko się zobowiązują, iż będą przestrzegać przepisów prawa i regulaminów w sporcie strzeleckim - wyjaśnia Gałecki.
PZSS pod koniec października przyznał Bydgoskiemu Klubowi LOK licencję na udział we współzawodnictwie w sporcie strzeleckim. Na naszą uwagę, iż to pokazuje, iż jakaś władza jednak jest - jeżeli chodzi o ten klub - usłyszeliśmy. - o ile ten klub dostał licencję, to dostał licencję na organizowanie w zakresie naszych zainteresowań. Natomiast oni mogą organizować zawody według regulaminów, które sami ustalają. Ja nie wiem, jakie to były regulaminy.
"Czerwona kartka" dla uczestników zdarzenia. "Są to rzeczy niedopuszczalne"
Jednocześnie bezwzględnie potępiono zachowanie obecnych na nagraniu osób. - Oni się zachowywali w ogóle w sposób zupełnie niepasujący do naszych regulaminów. Bo o ile przy stole stoi sobie zgrupowanie kilku osób, jeden wymachuje bronią, drugi ma broń, trzeci przed bronią stoi, to są to rzeczy niedopuszczalne. Za takie coś na naszych zawodach człowiek dostaje czerwoną kartkę i jest wykluczony. Takie są przepisy - mówi rzecznik.
Spytaliśmy też, kim był człowiek w kamizelce z napisem "SĘDZIA PZSS", skoro nie był to oficjalny strój sędziego polskiej federacji. Nie wiadomo tego. - Jakby zdjęcie było dobrej jakości, to może bym rozpoznał człowieka, o ile bym go widział na jakichkolwiek zawodach - tłumaczy nam rzecznik PZSS.
Na nasze pytanie, czy federacja może w jakikolwiek sposób zareagować na to zdarzenie. - o ile to się potwierdzi, o ile nasze władze się tym zajmą, o ile dochodzenie policyjne przyniesie skutki i będzie udowodnione niedbalstwo i brak przestrzegania przepisów, to możemy wykluczyć ze związku.
To oznaczałoby brak możliwości organizowania zawodów pod egidą PZSS. Jednocześnie klub wciąż mógłby organizować swoje własne rozgrywki. - My nie mamy prawa w to ingerować. o ile ma strzelnicę, którą uznaje Nadzór Budowlany, to może funkcjonować - dodano.
Na szczęście poszkodowanemu nie stało się nic poważnego. A mogło być naprawdę źle. - Z tego co mi powiedziano, to został trafiony w pośladek i po dwóch dniach obserwacji wyszedł ze szpitala. Oni tam mieli broń śrutową. Gdyby z takiej odległości cały ładunek został skierowany na ten jego pośladek, to by go rozerwało. Przypuszczam, iż ten strzał padł gdzieś w bok. Szczęście w nieszczęściu, iż tylko kilka śrucin go poraziło. Nie wiem nic o żadnych poważniejszych następstwach - powiedział nam rzecznik PZSS. - Każda ta śrucina szarpie jak bomba kasetowa, tylko w mniejszym wydaniu - dodał.
"Nie robimy specjalnego dochodzenia". Co dalej?
PZSS na razie nie podejmuje żadnych większych działań. - Nie robimy specjalnego dochodzenia. Policja się tym zajmuje. Nie jest to związane w żaden sposób z nami (...). Dowiemy się na pewno. o ile dostaniemy informację, iż ten klub w jakiś sposób łamie przepisy i zobowiązania, to po prostu nie będzie przynależał do związku - ale tę decyzję podejmą władze związku - zakończył rzecznik PZSS.
Wygląda więc na to, iż PZSS wiele w obecnej sytuacji zrobić nie może - a przynajmniej tyle się dowiedzieliśmy. Teraz pozostaje czekać na ustalenia policji.