- Co ja mogę powiedzieć? Nic nie mogę powiedzieć, choć jak powiedział klasyk: "Cóż szkodzi obiecać?" – żartuje Piotr Lisek po swoim pierwszym starcie w sezonie. Utytułowany lekkoatleta nawiązał do niedawnej wypowiedzi posła KO Przemysława Witka a propos tego, co z listy postulatów Sławomira Mentzena może zaakceptować Rafał Trzaskowski. – Ale ja nic nie będę obiecywał – zapewnia Lisek, który jest w dobrym humorze i pozwala sobie też na inne wycieczki w politykę.
REKLAMA
Zobacz wideo Wojciech Nowicki rozpoczął przygotowania do sezonu. "Miesięcznie dźwigam minimum 300 ton"
W zimny piątkowy wieczór na Stadionie Śląskim w Chorzowie Piotr Lisek wygrał konkurs skoku o tyczce w ramach 71. Memoriału Kusocińskiego. Polak skoczył 5,72 m i wyprzedził Francuzów Ethana Cormont oraz Renauda Lavilleniego, którzy uzyskali po 5,62 m.
- Pierwszy start nigdy nie jest łatwy, ale dzięki polskim kibicom uzyskałem dobry wynik. Już dawno nie otworzyłem sezonu takim rezultatem. Cieszę się z tego otwarcia, choć może jakoś z euforii nie skaczę po tym 5,72 m. Ale jest po prostu dobrze – podkreśla wicemistrz świata i dwukrotny brązowy medalista MŚ.
MMA z Karolem Nawrockim?
W ramach przygotowań do tego sezonu Lisek trenował ostatnio w USA. – W Stanach znalazłem luz, ale wróciłem do Polski i to się już zatarło. My, Polacy, musimy się wyluzować. Nie przejmować się rzeczami, na które nie mamy wpływu – mówi doświadczony, 33-letni zawodnik.
Liska pytamy, czy w drodze do wrześniowych MŚ w Japonii planuje skupiać się wyłącznie na treningach lekkoatletycznych, czy planuje jakieś treningi w MMA. W mieszanych sztukach walki tyczkarz stoczył jedną, wygraną, walkę jesienią 2023 roku. – Może to wytnijmy – śmieje się. - Skupiam się tylko na tyczce. I myślę, iż tak zostanie. Zawsze skupiałem się tylko na tyczce, mimo iż miałem wyskoki w bok, mimo iż był też taki crazy Lisek – odpowiada już bardziej serio. A czy "crazy Lisek" wróci po mistrzostwach świata? – Myślę, iż będzie jeszcze crazy Lisek, bo ja nie umiem siedzieć na czterech literach spokojnie, więc na pewno coś wymyślę – słyszymy w odpowiedzi.
Lisek śmieje się na sugestię jednego z dziennikarzy, iż teraz w modzie są ustawki. To oczywista aluzja do ujawnionej właśnie przeszłości Karola Nawrockiego, kandydata na prezydenta. – Ja nie brałem w czymś takim udziału, nigdy – mówi Lisek. A gdy słyszy, iż mógłby zaprosić Nawrockiego do klatki z MMA, odpowiada: "Zaprosić mogę, ale myślę, iż jestem za wąski w pasie". I dodaje: - Nie lubię mieszać polityki i sportu i myślę, iż nie powinniśmy mieszać polityki i sportu, chociaż chyba ja sam wywołałem tego wilka z lasu, bo sam zamieszałem w tym kotle.
Lisek widzi światełko w tunelu
Zostawiając politykę i skupiając się tylko na sporcie, pytamy Liska, czy stać go jeszcze na pokonywanie sześciu metrów, czy jednak trudno będzie mu wzbić się powyżej poziomu 5,70-5,80 m, na którym ustabilizował się w ostatnich latach.
- Ja już nie przyjdę do was do mixed zony [strefa mieszana, miejsce, w którym sportowcy spotykają się z dziennikarzami na zawodach]. Dajcie mi święty spokój – żartuje nasz rozmówca. – Nie wiem, pytajcie kogoś, kto się zajmuje trenowaniem. Ja jestem zawodnikiem – dodaje. Ale pytany, czy wierzy, iż jeszcze może skakać sześć metrów, odpowiada szczerze: - Wiecie, ja jestem realistą i pewnych rzeczy nie przeskoczę. Ale robię wszystko, żeby skakać jak najwyżej i widzę światełko w tunelu. Tylko pytanie, czy tym światełkiem nie jest nadjeżdżający pociąg.