O problemach w klubie z Gliwic było głośno już rok temu. W listopadzie 2024 roku na łamach katowickiego Sportu można było przeczytać dramatyczne apele osób związanych z Sośnicą. Zawodniczki nie miały opłacanych mieszkań, a by mieć za co przeżyć, musiały pożyczać pieniądze od rodziny. Prezes Adam Mrowiec uspokajał sytuację. Jego zdaniem reakcja na chwilowe problemy związane z opóźnieniami była wyolbrzymiona. Władze ligi nie podjęły działań.
REKLAMA
Zobacz wideo Aluron CMC Warta Zawiercie pokonała ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Bartosz Kwolek MVP spotkania
Kolejne miesiące mijają, a problemy nie zniknęły. Podczas procesu licencyjnego przed sezonem 2025/26 głośno było o zaległościach Sośnicy względem zawodniczek. Nie pojawiły się jednak żadne oficjalne informacje, a klub licencję otrzymał w lipcu - miesiąc po pozostałych drużynach Superligi Kobiet. Teraz okazuje się, iż była to błędna decyzja.
"Klub nie płaci, a liga o tym wie"
Sprawa finansowej czarnej dziury w Sośnicy Gliwice nabrała rozpędu dopiero po dramatycznym wpisie byłej zawodniczki klubu. Aleksandra Dorsz opublikowała swoje oświadczenie we wtorek 28 października w portalu Facebook. W nim czytamy między innymi: "Najbardziej przykre jest to, iż Superliga Piłki manualnej Kobiet z Komisarzem Ligi Panem Piotrem Łebkiem na czele, doskonale o wszystkim wie – i nic z tym nie robi. Związek i Superliga świadomie dopuścili do rozgrywek klub, który od miesięcy ma poważne długi wobec zawodniczek, trenerów i pracowników."
"Prezes klubu, Pan Adam Mrowiec, od dłuższego czasu unika kontaktu. Nie odbiera telefonów, nie odpowiada na wiadomości, nie podejmuje żadnych działań, by rozwiązać problem. A Superliga? Udaje, iż nic się nie dzieje. To, co dzieje się w SPR Sośnica Gliwice, to nie jest pojedynczy przypadek – to systemowy problem, który Superliga zamiata pod dywan, byle liga się toczyła i kamery działały."
Jak podano na portalu pilkareczna.com, władze Superligi rozpoczęły postępowanie wyjaśniające w sprawie naruszenia warunków licencji na udział w rozgrywkach przez klub SPR Sośnica Gliwice. Informacja ta pojawiła się zaledwie kilka godzin po apelu Aleksandry Dorsz.
W czwartek Aleksandra Dorsz kolejny raz zabrała głos. Tym razem w rozmowie z WP Sportowe Fakty. - Zaległości sięgają kilku miesięcy. Coś nam wypłacono, ale sporej części dalej nie otrzymałyśmy. Oczywiście, sprawa nie dotyczy tylko mnie. Na palcach jednej ręki można policzyć, ile osób zostało spłaconych całkowicie - mówi.
- Ciągle miały miejsce zapewnienia ze strony klubu, iż środki zostaną wypłacone w najbliższym czasie. Wierzyłyśmy w te deklaracje i starałyśmy się zachować cierpliwość, natomiast finalnie terminy były cały czas przesuwane - dodaje.
Klub odpowiada. "Wyrażamy ubolewanie"
Zarząd Sośnicy Gliwice w czwartek 30 października opublikował swoje oświadczenie. W nim czytamy: "Klub potwierdza, iż wystąpiły opóźnienia w wypłatach części należności. To sytuacja trudna zarówno dla zawodniczek, jak i dla klubu. Dołożymy wszelkich starań, aby zobowiązania zostały uregulowane w możliwie najkrótszym terminie. Trudności finansowe wynikają głównie z braku sponsora tytularnego oraz ograniczonego wsparcia zewnętrznego. w tej chwili prowadzimy rozmowy z potencjalnymi partnerami biznesowymi i realizujemy plan naprawczy mający przywrócić stabilność finansową klubu."
"Zarząd SPR Sośnica Gliwice wyraża ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji i dziękuje wszystkim osobom związanym z klubem za zrozumienie, cierpliwość i dotychczasowe zaangażowanie. Jednocześnie zwracamy się do wszystkich, którym bliskie jest dobro piłki manualnej w Gliwicach i na Śląsku, o wsparcie działań mających na celu utrzymanie Sośnicy jako ostatniego klubu z naszego regionu w ORLEN Superlidze Kobiet."

4 godzin temu















