PIŁKA NOŻNA. Mecze towarzyskie przed wielkimi imprezami mają to do siebie, iż gwałtownie o nich zapominamy. jeżeli jednak są zwycięskie, to mogą podbudować zarówno piłkarzy jak i kibiców. W piątek wygraliśmy z Ukrainą 3:1, w poniedziałek rzutem na taśmę pokonaliśmy Turcję 2:1. Podopieczni Michała Probierza pokazali, iż mimo trudności i problemów, potrafią z nich wyjść obronną ręką.
Nicola Zalewski (z piłką) zdobył zwycięską bramkę w meczu z Turcją. Zdjęcia Piotr Stańczak.
Nie ma dwóch takich samych meczów oraz identycznych, boiskowych scenariuszy. Sparingi przeciwko Ukrainie oraz Turcji różniły się od siebie, miały zgoła inny przebieg. Wspólny mianownik jest taki, iż w poniedziałek też gwałtownie objęliśmy prowadzenie 1:0. Radujący się z celnego trafienia Sebastian Świderski podskoczył z euforii i niefortunnie stanął na nogę. W jednej chwili przeżył drogę z nieba do piekła, huśtawkę emocji. Jeszcze próbował kontynuować grę, ale uraz okazał się być zbyt poważny i nasz zawodnik musiał zejść z boiska. Czy zdąży wykurować się na pierwszy mecz w finałach Euro przeciwko Holandii (niedziela 16 czerwca)? Czas pokaże...
Niedługo potem ból mięśnia odczuł Robert Lewandowski, też zszedł z boiska w obawie przed tym, aby nie doszło do poważniejszej kontuzji. Drużyna nagle straciła swoich dwóch ofensywnych asów i trudno było oprzeć się wrażeniu, iż jakby też uległ zmniejszeniu jej animusz pod bramką i w ogóle na połowie przeciwników. Do głosu zaczęli dochodzić Turcy. Ich gra mogła się podobać. Waleczni, nieźle wyszkoleni technicznie, lubiący kombinacyjną piłkę. Kilka razy mocno nas postraszyli, ale na posterunku stał Wojciech Szczęsny w bramce. Skapitulował tylko raz, w drugiej połowie, kiedy gracze spod znaku półksiężyca doprowadzili do wyrównania.
Wojciech Szczęsny (z prawej). To nasz talizman w bramce ma Euro, po którym zapowiedział koniec reprezentacyjnej kariery.
To był mecz z gatunku tych, które chcielibyśmy jak najszybciej zakończyć. Choć to tylko sparing, ostrych starć w nim nie brakowało, te z kolei zawsze niosą ze sobą ryzyko kontuzji. Na kilka dni przed finałami Mistrzostw Europy każdy chce uniknąć problemów zdrowotnych (Turcy też będą rywalizować na niemieckich boiskach). Nastroje poprawił nam swoją szarżą i celnym strzałem Nicola Zalewski, dając zwycięskiego gola na 2:1 w ostatniej minucie starcia na PGE Narodowym!
Czego nauczył nas mecz, o którym za chwilę już... zapomnimy? Ano tego, iż zespół musi być przygotowany na różne warianty i boiskowe wydarzenia. Ktoś odniesie kontuzję, złapie kartkę, czasem w najmniej spodziewanym momencie. Może być to czołowy zawodnik, ważne ogniwo w drużynie. Pojawiają się kłopoty, nerwowość, załamanie, może zagubienie. Tego nie sposób uniknąć, ale ekipa jadąca na taką imprezę jak Mistrzostwa Europy, musi potrafić gwałtownie podnieść się z dołka, szukać innych wariantów gry, jednym słowem "wrócić do świata żywych". Ktoś inny musi wziąć odpowiedzialność za grę, jeżeli zabraknie któregoś z asów.
Kacper Urbański, kolejna z naszych młodych nadziei. Niespełna 20-letni zawodnik jedzie na Euro.
Postawa młodzieży, jak Nicoli Zalewskiego czy Kacpra Urbańskiego a także innych może być budująca. Wszak jeszcze kilka miesięcy temu narzekaliśmy na młodych, iż tej odpowiedzialności unikają, iż drużyna przez cały czas najlepiej czuje się grając "lagę na Robercika". Sam Lewandowski jesienią zarzucał kolegom w jednym z wywiadów, iż nie potrafią brać spraw w swoje ręce. Przyszła kadencja Michała Probierza i okazało się, iż z tymi młodymi następcami wcale nie musi być od razu tak źle.
Oczywiście wszystko ostatecznie zweryfikują finały Euro. Czekają nas różne momenty w każdym ze spotkań, będą takie, gdzie możemy cierpieć na boisku. Sytuacji podbramkowych możemy nie mieć zbyt wiele, jeżeli takowe sobie stworzymy, albo zadanie ułatwi nam rywal, trzeba je wykorzystywać. Bezwzględnie, bo inaczej uczyni to za nas przeciwnik. Dla Michała Probierza to również najważniejsze dni w trenerskiej karierze, on także musi być przygotowany na różne zdarzenia. Wierzymy, iż jest.
Do boju Polsko!
POLECAM:
Kibice na meczu Polska - Ukraina na PGE Narodowym w Warszawie. Wideo Piotr Stańczak.