Najpierw Polska zagra z Albanią u siebie w barażowym półfinale, a później zmierzy się ze zwycięzcą meczu Ukraina – Szwecja. I tamten mecz rozegra już na wyjeździe. Z Markiem Wadasem rozmawiamy o reprezentacji Szwecji, w której wyniki rozjeżdżają się z bardzo dużym potencjałem. Szwecja w sześciu eliminacyjnych meczach zdobyła zaledwie dwa punkty i zajęła ostatnie miejsce w grupie ze Szwajcarią, Kosowem i Słowenią. W barażach znalazła się dzięki temu, iż wcześniej wygrała Dywizję C Ligi Narodów.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki ostro o piłkarzach Legii: Na niektórych z was się nie da patrzeć
Dawid Szymczak: Zgadzasz się, iż Szwecja to taki uśpiony niedźwiedź, który może obudzić się już na mecze barażowe?
Marek Wadas: I tak, i nie. Szwecja ma za sobą absolutnie koszmarne eliminacje, zakończone bez choćby jednego zwycięstwa, co przydarzyło jej się pierwszy raz w historii. Panuje przeświadczenie, iż gorzej już nie będzie, bo patrząc na skład tej kadry i drzemiącą w niej jakość, mówimy o najlepszej reprezentacji od początku lat 90., czyli bardzo przyjemnych czasów dla szwedzkiej piłki, w których reprezentacja dochodziła do półfinału Euro i zdobywała brązowy medal mistrzostw świata. Ale czy zwyżka formy przyjdzie już na marcowe baraże? Tego nigdy nie wiadomo. W tej chwili Szwecja ma dobrych piłkarzy, ale nie ma drużyny.
Przewidywania nie ułatwia pojawienie się nowego selekcjonera – Grahama Pottera, który ostatnio pracował w West Hamie United i Chelsea.
- Listopadowe zgrupowanie było jego pierwszym, ale ono i tak nie jest zbyt miarodajne, bo nie miał na nim prawie żadnego z najważniejszych piłkarzy. Z wymarzonego podstawowego składu brakowało mu około 8-9 zawodników. Przez kilkadziesiąt minut sprawdził adekwatnie tylko Alexandra Isaka, Victora Lindeloefa i bramkarza Viktora Johanssona. I teraz tak: wyniki były słabe – porażka 1:4 ze Szwajcarią i remis 1:1 ze Słowenią, ale chwilami było widać zalążki dobrej gry i nowego pomysłu taktycznego. Przede wszystkim Graham Potter przywrócił ustawienie z czterema obrońcami, co jest bardzo ważne dla ogólnej idei szwedzkiej piłki. To wynika z historii, z tradycji. Wystarczy też wspomnieć o 2018 r., gdy kadra nie była tak personalnie mocna jak teraz, ale dzięki dobrej organizacji w tym ustawieniu dotarła do ćwierćfinału mistrzostw świata.
Kiedy to zaczęło skręcać w niewłaściwą stronę?
- Na początku eliminacji, bo jeszcze w Lidze Narodów wyglądało to przyzwoicie. Ale mówimy o Dywizji C, gdzie mecze nie były miarodajnymi sprawdzianami. Niemniej, Szwecja grała tam bardzo dobrą piłkę. Miała już wtedy problemy w obronie, ale wtedy jeszcze potrafiła je łatwo zasłonić grą w ofensywie. W eliminacjach to już się nie udawało. One zaczęły się zresztą w bardzo pechowym dla Szwecji momencie, bo jej dwóch najważniejszych napastników i największych gwiazd, czyli Alexander Isak i Victor Gyokeres, zamiast brać udział w przygotowaniach do sezonu, strajkowali, bo chcieli zmienić kluby. To im się udało, grają dzisiaj w Liverpoolu i Arsenalu, ale widać było po nich gorszą formę. I o ile Gyokeres już się odkręca, o tyle Isak wciąż ma tylko jednego gola w Pucharze Ligi Angielskiej i jego sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana. Dlatego, gdy zastanawiamy się, co będzie ze Szwecją w marcu, to stawiamy pytania, w jakiej dyspozycji będą jej największe gwiazdy i najważniejszy, moim zdaniem, zawodnik, czyli Dejan Kulusevski. Na razie leczy kontuzję i zobaczymy, jak gwałtownie wróci do formy.
Najlepsze scenariusze rzadko się sprawdzają, ale wierzę, iż Szwecja może już w marcu mieć Isaka i Gyokeresa w formie i zdrowych: Kulusevskiego, Lucasa Bergvalla i Hugo Larssona. Graham Potter, który dopiero zaczął, też dostanie te cztery miesiące, by popracować. W takiej sytuacji Szwecja wygląda mi na drużynę, która powinna na ten mundial pojechać.
- Jak najbardziej. I dobrze, iż wspominamy o Bergvallu i Larssonie. Wszyscy mówią o Isaku i Gyokeresu, bo to oni są największymi gwiazdami, ale Szwecja to nie jest "ich drużyna". Ona ma jeszcze kilku świetnych piłkarzy za plecami napastników. pozostało Yasin Ayari, młody środkowy pomocnik z Brighton. Jest Roony Bardghji, bardzo utalentowany skrzydłowy, który nie gra w Barcelonie zbyt często, ale nie znalazł się w niej przez przypadek. W obronie są Isak Hien z Atalanty i Daniel Svensson z Borussii Dortmund. jeżeli to wszystko zatrybi, to Szwecja będzie jedną z mocniejszych reprezentacji w tych barażach i najmocniejszą w naszej ścieżce z Polską, Albanią i Ukrainą. Tylko znów: indywidualności indywidualnościami, ale chodzi o zbudowanie drużyny. A drużyna posypała się w Szwecji już w 2021 r., w meczu 1/8 finału Euro przeciwko Ukrainie, który po dogrywce przegrała 1:2. Potem przyszła wymiana pokoleniowa, z którą zasłużony selekcjoner Janne Andersson sobie nie poradził. Początek Jon Dahla Tomassona, który go zastąpił, a ostatnio został zwolniony, był dość obiecujący. On pięknie opowiadał o piłce, ale kompletnie nie uczył się na błędach i nie potrafił rozwiązać problemów z organizacją gry. Sami piłkarze mówili w wywiadach, iż proponowany przez niego system nie działa. Problem był więc poważny. Myślę, iż Potter to ustabilizuje. Wydaje się być ostoją, która wprowadzi do tej reprezentacji normalność. Wiadomo, iż jako trener ostatni udany okres miał jeszcze w Brighton, a później w Chelsea i West Hamie mu nie poszło, ale w Szwecji wciąż jest bardzo ceniony. W Ostersund budował przecież swoją karierę i zanim wypłynął na szerokie wody, pracował tam ponad siedem lat. Jego zatrudnienie też daje kibicom nadzieję przed barażami, ale najwięcej mówi się jednak o tym, iż jeżeli Szwecja ma pojechać na mundial, to jej najlepsi piłkarze muszą wrócić do formy. Gdyby te mecze były rozgrywane jutro, nie byłoby o czym mówić. Taka Szwecja nie dałaby sobie rady. Ale cztery miesiące to bardzo dużo czasu.
Z czym Szwecja ma dziś największe problemy?
- Z defensywą i organizacją gry, z której Szwecja kiedyś słynęła. Gdy Tomasson został selekcjonerem, stwierdził, iż kadra musi grać ofensywie. Niemal wszyscy się z nim zgadzali, bo widać, iż ma do takiej gry zadatki i odpowiednich piłkarzy. Ale w tym wszystkim kompletnie zapomniał o defensywie. To było widać od samego początku. Już mecz Ligi Narodów z Azerbejdżanem, który ostatecznie Szwecja wygrała 3:1, to pokazał. A wtedy selekcjonerem Azerbejdżanu był jeszcze Fernando Santos. Gniótł tę Szwecję w pierwszej połowie niemiłosiernie. Byli blisko gola, nie wykorzystali rzutu karnego, a to wszystko brało się z błędów w organizacji gry. Po tamtym meczu, mimo zwycięstwa, mówiło się i pisało, iż Tomasson musi poprawić grę w obronie. Nie zrobił tego. Problem jest nierozwiązany do dziś. Reprezentacja źle się ustawia, źle zakłada pressing. Piłkarze gubią pozycje. Ale to wszystko jeszcze w Lidze Narodów udawało się zacierać grą w ofensywie, bo Szwecja w Dywizji C była zespołem przynajmniej o klasę lepszym od reszty. Późniejsze eliminacje pokazały, iż tamte mecze nie były żadnym miarodajnym testem. W eliminacjach doszły problemy z indywidualnościami, ze zdrowiem, gorsza forma napastników i Szwecja została obnażona. Nie miała już tej swojej podstawy, a rywale w meczach o stawkę bezlitośnie to wykorzystywali.
Jaki tam jest teraz klimat kibicowsko-dziennikarsko-ekspercki?
- Było rozgoryczenie, iż Szwecja nie wykorzystuje pokolenia i potencjału, który ma. Wszyscy byli bardzo negatywnie nastawieni do Tomassona. Mam wrażenie, iż w całej dyskusji o problemach kadry trochę zapominano o samych piłkarzach. Teraz jest już nieco lepiej, bo doszło do zmiany selekcjonera, co samo w sobie było powiewem świeżości. Doceniono choćby to, iż Potter mówi po szwedzku. Jeszcze na pierwszej konferencji powiedział, iż można mu zadawać pytania po szwedzku, ale woli odpowiadać po angielsku, ale już na kolejnej sam mówił po szwedzku. Poza tym, rywale w barażach pozwalają Szwedom wierzyć, iż uda im się pojechać na mundial. Ukraina też ma swoje problemy, więc jest w zasięgu, a finał odbędzie się w Solnej. Czuć nadzieję.
Właśnie, wspominałeś o zdolnym pokoleniu. Skąd ten wysyp talentów? Bergvall – 19 lat. Bardghji – 20. Larsson – 21. Ayari – 22. Svensson – 23. Elanga – 23.
- Szwecja po prostu dobrze szkoli piłkarzy. Tak jest od lat. Od pewnego momentu zmienił się profil tych zawodników, są oni bardziej techniczni, grają z większą gracją. Przyjemnie się na nich patrzy. Gyokeres, Kulusevski czy Bergvall to wychowankowie akademii Brommapojkarna. To klub ze Sztokholmu, który coraz lepiej radzi sobie na seniorskim poziomie i kolejny raz udało mu się utrzymać w najwyższej lidze, ale przede wszystkim słynie on ze znakomitej akademii. Kiedyś rozmawiałem o tym z Bartoszem Grzelakiem, trenerem, który ma polskie korzenie. On sam był w tej akademii i opowiadał, iż Bromma nie tyle uczy gry w piłkę, co uczy życia. Ale patrząc szerzej, to Szwecja nie tylko umie dobrze szkolić, ale też dobrze sprzedawać. Jeszcze nie tak dobrze, jak Dania, ale widać postępy. Bergvall bezpośrednio z Djurgarden przeszedł do Tottenhamu za około 20 mln euro i gwałtownie się zaadaptował.
Miał świetny pierwszy sezon.
- Byłem wręcz zaskoczony, iż tak gwałtownie dostosował się do najbardziej intensywnej ligi na świecie. Czapki z głów. Szwecja stwarza dobre warunki do rozwoju utalentowanym piłkarzom. Daje młodym piłkarzom grać. Nie ma żadnego przepisu o młodzieżowcu ani niczego podobnego. jeżeli jest talent, to dość gwałtownie wchodzi do pierwszej drużyny i zaczyna grać. Dobrym przykładem jest Isak – gdy dziewięć lat temu, jako siedemnastolatek, odchodził do Borussii Dortmund, to nie szedł tam będąc anonimem z akademii, tylko miał na koncie dziesięć goli w najwyższej lidze i trafienie w derbach Sztokholmu. Wydaje mi się więc, iż Szwedzi mają trochę więcej odwagi w stawianiu na młodych piłkarzy niż Polacy. Ale oczywiście mają też swoje problemy w szkoleniu. Długo nie grają na wynik. Chodzi o sam rozwój, przez co trochę zabijany bywa pierwiastek rywalizacji.
Gdybyś miał doradzać Janowi Urbanowi przed potencjalnym finałem Szwecja – Polska, to na co powinien zwrócić uwagę?
- To o tyle trudne, iż ten mecz może się odbyć za cztery miesiące i nie do końca wiadomo, jaka wtedy będzie reprezentacja Szwecji i co zdąży z nią zrobić Graham Potter. Wydaje mi się jednak, iż wciąż będzie miała problem z bramkarzem, bo Viktor Johansson ze Stoke, mimo iż należy do najlepszych bramkarzy w Championship, to w kadrze zawodzi. Długo czekał na szasnę, ale jej nie wykorzystuje. W ostatnich meczach znalazłoby się kilka strzałów, które spokojnie mógł wybronić. Zawalił również mecz ze Szwajcarią, choć – rzecz jasna – nie tylko on był winny. Myślę też, iż Szwecja od trzech-czterech lat ma problem z utrzymaniem koncentracji w defensywie. Ile razy było tak, iż grała całkiem niezły mecz, aż nagle jeden z obrońców podawał pod nogi rywala, a ten strzelał gola? Dużo jest tych indywidualnych błędów – Lindelof zgubił krycie na Euro, przepuścił dośrodkowanie i Ukraina w samej końcówce dogrywki strzeliła gola. Danielson w barażu z Polską minął się z piłką, dzięki czemu Zieliński zdobył bramkę. Poza tym, Szwecja za Tomassona miała olbrzymie problemy z fazami przejściowymi. Oglądałem mecz ze Szwajcarią z trybun i byłem w szoku, ile miejsca w środku miał Granit Xhaka. Szwedzi rozłożyli mu czerwony dywan, po którym mógł biec z piłką od jednego pola karnego do drugiego. Ale – znów – to było za poprzedniego selekcjonera. Za Pottera aż tak łatwo chyba nie będzie. I najważniejsze: jeżeli do tego meczu dojdzie, a Kulusevski będzie w formie, to trzeba się skupić przede wszystkim na nim. To najważniejszy piłkarz. jeżeli odłączy się go od gry, straci cały zespół. To piłkarz, który odpowiada za rozegranie, jest bardzo inteligentny, łączy pomoc z atakiem. Od niego bardzo dużo zależy. To lider. Samo to, iż jest kontuzjowany, a przyjeżdża na zgrupowania i jest z tą drużyną, dużo mówi o tym, jak ważna jest dla niego reprezentacja. Ale na razie jeszcze nie wstał z kozetki. Jeszcze to chwilę potrwa. Podsumowując, trzeba odłączyć Kulusevskiego od gry i wymusić na Szwedach błędy w rozegraniu od tyłu.
Powiedz proszę na koniec – Szwecja zdąży się do marca obudzić?
- Niestety tak. Sądzę, iż będzie już inną drużyną. Sprzyja jej też losowanie. Nie mogła wylosować lepiej - Ukraina na neutralnym gruncie w półfinale jest moim zdaniem łatwiejsza przejścia niż Turcja grająca u siebie, Dania na stadionie Parken z tak dużym ładunkiem emocjonalnym czy choćby Włosi. Szwedzi piszą, iż to było losowanie marzeń, bo ewentualny finał zagrają u siebie. I ja się z tym zgadzam. Moim zdaniem, Szwecja pojedzie na mundial.

1 godzina temu














![[PLAN WYDARZEŃ] Kielce gotowe na świąteczny czas](https://www.emkielce.pl/media/k2/items/cache/91f77c5c466b56a4eb1710db47b7463e_XL.jpg)