Polska mistrzyni zabrała głos ws. końca kariery. "Starsza pani"

1 dzień temu
- Pojawił się ogromny żal, był płacz, rozgoryczenie, rzucanie kolcami - zdradza Justyna Święty-Ersetic. Gwiazda polskiej lekkoatletyki tak wspomina poprzedni rok. A teraz bardzo dobrze zaczęła kolejny sezon, z mistrzostwami świata w Tokio. Cztery lata temu w stolicy Japonii zastanawiała się już nad końcem kariery. Teraz też mówi na ten temat.
Justyna Święty-Ersetic w tym roku skończy 33 lata. W swojej bogatej karierze zdobyła m.in. złoty i srebrny medal olimpijski w sztafetach 4x400 m, srebro i brąz MŚ w sztafetach oraz złoto ME zarówno w sztafecie, jak i indywidualnie. Ale chce więcej. I zapewnia, iż ciągle stać ją na kolejne sukcesy.


REKLAMA


Zobacz wideo Maria Andrejczyk wygrała konkurs rzutu oszczepem w Memoriale Janusza Kusocińskiego. "Nie czuję swojego ciała zbyt dobrze"


- Kurczę, 20 lat swojego życia na to czekałam i nigdy mi się nie udało tego dokonać – mówi Święty-Ersetic, wspominając występ na niedawnych MŚ sztafet w Chinach. Tam na swojej zmianie uzyskała czas 49,96 s.
W biegu indywidualnym Święty-Ersetic nigdy nie złamała bariery 50 sekund. Jej rekord życiowy z 2018 r. wynosi 50,41 s. – Bieg w Chinach dał mi dużego kopa, iż ja, jako starsza pani, w tej kadrze w dalszym ciągu potrafię gwałtownie biegać, potrafię się zmobilizować, potrafię się z tym wszystkim cieszyć na nowo. I myślę, iż to jest fajne i wierzę, iż ten sezon, jeżeli – tfu, tfu - w końcu wszystko pójdzie dobrze i będzie zdrowie, będzie jednym z lepszych w mojej karierze – mówi.
Justyna Święty-Ersetic w tym roku się nie buja
Czy to znaczy, iż po wielu latach kariery "starsza pani" może wreszcie złamać 50 sekund? - Treningi pokazują, iż na pewno jestem w dobrych dyspozycjach. Ale na takie bieganie musi się wszystko idealnie złożyć.
W piątek 23 maja w Chorzowie Święty-Ersetic zaczęła sezon od drugiego miejsca w Memoriale Kusocińskiego. Uzyskała wówczas wynik 51,29 s – naprawdę wartościowy jak na straszną pogodę, w jakiej musiała biec. Zawody odbywały się w temperaturze zaledwie 10 stopni Celsjusza. I w końcówce maja biegaczki zakładały zimowe kurtki.


- To jest bardzo obiecujący start, chociaż liczyłam na szybszy bieg, bo wiem, co na treningach robiłam. Ale warunki nie pomagają, generalnie cały maj jest brzydki, zimny. W ogóle to trzeba powiedzieć szczerze, iż zawody w Chinach to nie była docelowa impreza, tak naprawdę po sezonie halowym byłam jeszcze w ciężkim treningu, bardziej objętościowym. A bieg w Chorzowie to dobry sprawdzian, ale wiem, iż na pewno w tym sezonie będzie stać mnie na dużo szybsze bieganie – mówi Święty Ersetic. I dodaje: - Mam nadzieję, iż nie zapeszę, ale jestem zdrowa i cieszę się, iż wróciła mi euforia z biegania. Nie muszę się martwić na treningach, nie muszę szukać treningów zastępczych, możemy z trenerem realizować w stu procentach plan. Nie jest to bujanie się, tak jak w poprzednim sezonie. Wtedy były prawie 54 sekundy w pierwszym starcie i pojawił się ogromny żal, był płacz, rozgoryczenie, rzucanie kolcami, było pytanie siebie, po co ja to robię i myśli, iż to jest zmarnowany czas. A teraz wróciła radość. I już czekam na kolejne starty.
Justyna Święty-Ersetic została zaskoczona. "O Jezu!"
Najważniejsze starty w tym sezonie dopiero we wrześniu, na MŚ w Tokio. W tym samym Tokio w 2021 roku Święty-Ersetic zastanawiała się, co dalej z jej karierą. Wtedy, ze złotem olimpijskim w sztafecie mieszanej i srebrem w klasycznej, Justyna zastanawiała się, czy biec dalej.
- Przypominam, iż ja wtedy nie deklarowałam się, iż kończę, tylko powiedziałam, iż na pewno już jest bliżej końca niż dalej. A teraz jestem w fajnym momencie swojej kariery, bo nie myślę, iż trenuję do wtedy i wtedy, iż to jest mój ostatni start, ostatni sezon. Ja się na nowo cieszę tym, co mam. I myślę, iż ta decyzja sama przyjdzie. Mam nadzieję, iż nie będę biegała jeszcze nie wiadomo ile lat, ale póki nogi się kręcą, póki jestem zdrowa, zamierzam to wykorzystać. Bo do tego już nigdy nie wrócę, a na pewno nie na takim poziomie – mówi teraz nasza biegaczka.
Czy to znaczy, iż Święty-Ersetic może dobiec choćby do igrzysk olimpijskich w Los Angeles w 2028 r. ? - O Jezu! Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Przyznam się szczerze, iż żyję z dnia na dzień i cieszę się tym, co mam. Moim celem jest ten sezon, a co będzie później, zobaczymy. Będę martwiła się potem – kończy Justyna.


Kolejny raz Justynę Święty-Ersetic na starcie zobaczymy już w piątek 30 maja w Bydgoszczy. W Memoriale Szewińskiej zmierzy się m.in. z Natalią Bukowiecką (z domu Kaczmarek).
Idź do oryginalnego materiału