Pojawienie się Jakuba Stolarczyka w składzie Leicester przeciwko Liverpoolowi było jedną z największych niespodzianek być może całego Boxing Day. Polak był drugim bramkarzem "Lisów" jeszcze w Championship, a po awansie spadł choćby w hierarchii na golkipera nr 3. Szczególnie iż długo leczył kontuzję. Skąd zatem nagła szansa dla niego? Złożyły się na to dwie rzeczy. Po pierwsze kontuzji pachwiny doznał pierwszy bramkarz Leicester Mads Hermansen. Po drugiej, jak w meczu Wolverhampton (0:3) zastąpił go Danny Ward, to zagrał tak, iż kibice Leicester mogli się tylko załamać.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak Paweł Fajdek zamierza spędzić święta? "Nie ominie mnie gotowanie"
Van Nistelrooy zaryzykował i nie powinien żałować
Trener Ruud van Nistelrooy zdecydował się zatem na bardzo odważny ruch i dał szansę debiutantowi na stadionie najtrudniejszego w tej chwili rywala w Premier League. Liverpool bez większego zaskoczenia pokonał beniaminka 3:1, choć to Leicester jako pierwsze trafiło do siatki i to już w szóstej minucie. To tylko rozwścieczyło lidera ligi, który przez 95% meczu gniótł "Lisy" i zebrał tego owoce.
Stolarczyk mimo wszystko zaprezentował się korzystnie. Polak nie mógł wiele zrobić przy którymkolwiek z goli, a kilka razy zatrzymywał rywali, jak choćby przy strzałach Mohameda Salaha i Darwina Nuneza. Miał też sporo szczęścia, bo Liverpool dwukrotnie obijał obramowanie bramki. Występ polskiego golkipera doceniły angielskie media, które przyznawały mu czołowe noty w zespole "Lisów".
Stolarczyk chwalony mimo porażki. "Zapewnił najważniejsze interwencje"
Jego oceny najczęściej wahały się między 6 a 6,5. Szóstkę dały mu choćby dziennik "Daily Mail" czy si.com. Nota 6,3 ukazała się przy nazwisku naszego golkipera na portalach 90min.com oraz Yahoo Sports. Te wyżej ceniły jedynie dokonania strzelca gola Andre Ayew oraz asystenta przy ów trafieniu Stephy Mavididiego. - Miał na koncie wiele kluczowych interwencji, ale ofensywna potęga Liverpoolu okazała się zbyt mocna dla całego zespołu - pisze Yahoo.
Jeszcze łaskawsze były portale sofascore.com oraz lokalny leicestermercury.co.uk. Według tego pierwszego Polak zasłużył na drugą najwyższą notę (7,3) zaraz po Andre Ayew (7,4). Cztery interwencje Stolarczyka uchroniły Leicester przez 0,78 gola, co jest bardzo dobrym rezultatem. Lokalni dziennikarze z Leicester wystawili z kolei Polakowi ocenę 7.
- choćby przy porażce dał występ, którego zespół, trener van Nistelrooy i fani potrzebowali. Zachował się świetnie zwłaszcza przy strzałach Salaha i Jonesa na początku meczu, a potem zapewnił jeszcze kilka cennych interwencji. Wyglądał też bardzo pewnie przy rzutach rożnych, gdy skutecznie piąstkował dośrodkowania - czytamy. Nie wiadomo jeszcze, czy do czasu kolejnego meczu Leicester wyleczy się Mads Hermansen, sam van Nistelrooy przed starciem z Liverpoolem nie był w stanie dokładnie określić, ile to potrwa. jeżeli jednak Duńczyk nie będzie gotowy, to Stolarczyk dał solidny pretekst, by zagrać i w niedzielę 29 grudnia. Leicester zmierzy się wtedy u siebie z pogrążonym w kryzysie Manchesterem City.